Alaksandr Łukaszenka ostrzega rodaków przed groźbą obcej interwencji na zachodzie kraju i twierdzi, że w Grodnie już „zaczęto wywieszać polskie flagi”. Nasz specjalny korespondent postanowił ich poszukać.
Dziennikarze zainteresowali się tematem polskich flag w mieście od razu po głośnym wystąpieniu Alaksandra Łukaszenki. O wyjaśnienie sytuacji i wskazanie, gdzie i kto je konkretnie wywieszał, poproszono m.in. szefa wydziału ds. ideologii Grodzieńskiego Komitetu Wykonawczego Alaksandra Kawalenki. Niestety, urzędnik nie znał szczegółów. Zasugerował, żeby… poszukać zdjęć w internecie.
W rzeczywistości, podczas „łańcuchów solidarności” w Grodnie biało-czerwone flagi trzymali uczestniczący w akcjach członkowie, nieuznawanego przez władze, Związku Polaków na Białorusi. Mieli je też na wielotysięcznym wiecu, gdy na placu Lenina żądano dymisji Łukaszenki i przeprowadzenia wolnych wyborów. Jednak ich wywieszania w mieście nikt nie zauważył. Oprócz samego Alaksandra Łukaszenki, który wywieszone w Grodnie polskie flagi wypatrzył aż z Mińska.
Prezes Związku Polaków Andżelika Borys podchodzi do wypowiedzi prezydenta z uśmiechem. Jak przypomina, ZPB istnieje od ponad 30 lat i podczas ważnych uroczystości i imprez zawsze wykorzystuje się polskie flagi, podobnie jak narodowe białoruskie. Zapewnia, że w mieście nikt flag nie wywiesza. Do akcji solidarności działacze przyłączyli się z hasłem „O wolność naszą i waszą”, a biało-czerwone flagi były tam razem z biało-czerwono-białymi.
– Cała ta retoryka jest tylko po to, żeby znaleźć wroga zewnętrznego i zamienić nim wewnętrzne problemy Białorusinów, którymi żyje teraz cały naród – komentuje szefowa ZPB słowa Łukaszenki.
Zauważa też, że ostatnio przecież Unia Europejska, a w szczególności: Polska, Litwa i Łotwa, dokładała wszelkich starań, aby prowadzić z władzami Białorusi politykę dialogu. W odpowiedzi – na granicach z tymi krajami Białoruś wystawiła czołgi.
– To odpowiedź na wyciągniętą do współpracy rękę, odpowiedź na dialog. Niestety – podsumowuje Borys.
Wypowiedzi prezydenta skomentował też Tadeusz Gawin, współzałożyciel i pierwszy prezes ZPB.
– Jak powiedział wczoraj w Grodnie Łukaszenka, swoją pierwszą kampanię wyborczą zaczął on od Grodna. Rzeczywiście, 17 kwietnia 1994 r. przyjechał do nas, do Zarządu Głównego ZPB. Głosy Polaków w tej kampanii były dla niego bardzo ważne – przypomniał Gawin we wpisie w Facebooku. – To nie był nasz kandydat. Po 26 latach, od kiedy jest u władzy, ani razu tego nie pożałowałem. Bardzo by się chciało, żeby na Grodnie jego kariera również się zakończyła.
Grodzieński działacz Siarhiej Wieramiejenka radzi, aby nie komentować wypowiedzi Łukaszenki i w ogóle na nie nie reagować. Według niego to już były prezydent, którego zresztą poniosło nie po raz pierwszy. I nie po raz pierwszy skłamał. Mówiąc zaś chodzi o stosunkach, jakie panują w mieście pomiędzy Białorusinami a Polakami, aktywista przytacza jeden przykład i jedno nazwisko: jeden z najbardziej znanych białoruskich opozycjonistów z Grodna to miejscowy Polak Jerzy Grygienczy.
– Grodzieńską listę białoruskich patriotów o polskim pochodzeniu można kontynuować – mówi Wieramiejenka. – Już od lat wychodzimy pod naszymi flagami ramię w ramię i żadne Łukaszenki nas nie rozdzielą.
Polskich flag nie lęka się też Alaksiej, pracownik przedsiębiorstwa budowlanego Hrodnażyłbud, które w tych dniach przyłączyło się do strajków. Chociaż, jak przyznaje, też nie widział, aby ktoś je wywieszał… Ale, że w Grodnie słyszy się na ulicach język polski i odpowiada się w nim, to dla niego rzecz normalna.
– Mieszkamy tu z Polakami od wieków i każdy z nas ma swoją flagę – mówi Alaksiej. – Są podobne i dobrze, że możemy je rozpostrzeć w razie potrzeby.
Alaksiej ma dla Łukaszenki radę: niech jedzie do Białegostoku i zobaczy tam na budynku urzędu miasta biało-czerwono-białą flagę, którą na znak solidarności z Białorusinami wywiesił tam prezydent miasta.
Nauczycielka historii Walancina Piatrouna też nie widziała, aby w Grodnie wywieszano polskie flagi. Jak zapewnia, obywatelom Białorusi są obce jakiekolwiek przejawy szowinizmu, co jako dla historyka, jest dla niej całkiem zrozumiałe. Z drugiej strony zdumiewa ją to, jak w tych dniach w białoruskie flagi narodowe przystroiła się cała Europa. Z wdzięcznością podkreśla, że ten sposób solidarność z narodem Białorusi okazuje się zresztą nie tylko w Europie, ale i na całym świecie.
I to również dlatego Polacy z Grodna mają prawo, aby solidaryzować się z Białorusinami pod własnymi flagami.
– A tej, która na Białorusi uważana jest za państwową, w ogóle nikt nigdzie na świecie nie podnosi i nie wywiesza – podkreśla mieszkanka miasta nad Niemnem.
mk/belsat.eu, Grodno