Czy ostatni niekontrolowany przez FSB komunikator internetowy w Rosji poddaje się?


Potentat i geniusz internetowy Paweł Durow długo opierał się naciskom Kremla. Właśnie zaczął ostrożnie ustępować, choć twierdzi, że wojna o wolny internet nadal trwa.

W regulaminie Telegramu pojawił się dzisiaj nowy zapis. Punkt ósmy mówi, że jeśli operator komunikatora otrzyma decyzję sądu na temat użytkownika, że jest podejrzany o terroryzm, to udostępni władzom jego adres IP, numer telefonu i dane. Takich zmian domagał się w swoim orzeczeniu moskiewski sąd rejonowy. Paweł Durow, twórca komunikatora, stwierdził, że zmiany są spowodowane nowymi, europejskimi przepisami, a nie presją Moskwy.

W Rosji Telegram jest ostatnim komunikatorem nie znajdującym się pod pełną kontrolą służb specjalnych. W ciągu ostatnich dwóch lat Roskomnadzor (komisja nadzorująca sieć), FSB i inne służby w myśl nowego prawa zdobyły całkowitą kontrolę i wgląd w numery IP, telefoniczne i korespondencję elektroniczną w komunikatorach internetowych. Telegram jako jedyny odmówił i nie oddał FSB tzw. kodów źródłowych umożliwiających kontrolę komunikatora. Rosyjskie władze w połowie kwietnia zaczęły blokować Telegram. Nieskutecznie, bo stosując obejścia nadal można używać komunikatora. A internetowi spece FSB pracują nad nowymi, skutecznymi blokadami.

Telegram z Kremla

Trzydziestoczteroletni Paweł Durow, geniusz internetowy nazywany rosyjskim Billem Gates’em i Stevem Jobbs’em, prowadzi prywatną wojnę o wolność rosyjskiego internetu. Stworzył najpopularniejszy, rosyjski portal społecznościowy – VKontakte. W internecie zarobił ponad miliard dolarów. Kiedy władze dostrzegły w portalach społecznościowych potencjał i wyśmienite narzędzie inwigilacji obywateli i rozprzestrzeniana propagandy, zaczęły naciskać na Durowa by sprzedał portal zaprzyjaźnionym z Kremlem oligarchom. W 2014r. Durow nie wytrzymał nagonki i opuścił Rosję. Jak twierdzi, na zawsze. Ale nie zaprzestał walki o wolny internet. Na pożegnanie stworzył Telegram, jeden z najpopularniejszych komunikatorów internetowych.

– Durow nie krył, że jego celem jest ułatwienie Rosjanom komunikacji bez podsłuchów i inwigilacji – mówi Aleksandr Mamajew, ekspert i przedsiębiorca z branży IT z Moskwy.

Telegram był dobrze zaszyfrowany. Długo uchodził za najbezpieczniejszy. Wśród 200 mln. użytkowników lwią część stanowią Rosjanie, Ukraińcy, czy Białorusini. Kreml nie mógł przyglądać się temu bezczynnie.

Nie oddam ani jednego kilobajta

W ostatnich latach rosyjskie władze zaczęły uszczelniać kontrolę komunikacji elektronicznej. Wprowadzono rejestrację telefonów, potem kontrolę dostawców internetu i poszczególnych portali. W 2016 zaczęły wchodzić w życie tzw. ustawy Jarowej, czyli nazwany od nazwiska Iriny Jarowej, deputowanej firmującej nowe prawo, pakiet przepisów ograniczających swobodę w sieci. Według nowych ustaw m.in. firmy zarządzające komunikatorami typu Viber, Whatsapp, Skype, Messenger Facebooka, czy Telegram muszą przekazać FSB kody źródłowe i faktycznie umożliwić pełną inwigilację użytkowników i gromadzenie ich danych.

Paweł Durow stworzył VKontakte, czyli rosyjskiego Facebooka, a teraz Telegram i obiecał Rosjanom wolność w sieci. Źródło: esquire.ru

Początkowo internetowe giganty opierały się, ale w końcu firmy skapitulowały. Durow jako jedyny pozostał na placu boju. Rok temu ogłosił, że nie odda ani jednego kilobajta danych osobom trzecim, a tym bardziej jakimkolwiek władzom. Rosyjskie służby uznały Telegram za nielegalny i zaczęły blokować komunikator. Tyle, że użytkownicy obchodzą państwowe blokady i nadal korzystają z Telegramu.

– W ogóle nie bierzemy pod uwagę jakichkolwiek pretensji i apeli rosyjskich władz, nasza polityka tajemnicy korespondencji pozostaje niezmienna i nadal będziemy się opierać – uspokajał Paweł Durow na swoim kanale w Telegramie.

Durow nie ustępuje. Zaskarżył decyzje FSB do wszystkich możliwych instancji rosyjskich sądów. Przegrał je po kolei. Teraz sprawa Telegram przeciw Rosji wylądowała w Europejskim Trybunale Praw Człowieka. Dlatego taką sensację wywołały informacje o dzisiejszym, ostrożnym ustępstwie Telegramu wobec rosyjskiego sądu.

Dziś rano media informowały, że Telegram znowu działa bez potrzeby używania dodatkowych obejść blokad. Zdjęcie blokady miało być skutkiem ustępstwa firmy Durowa. Ale już po południu Roskomnadzor skomentował, że nadal uznaje telegram za nielegalny. Mimo to decyzja Telegramu o udostępnianiu danych terrorystów na podstawie decyzji sądu zasiała małe ziarno niepewności wśród użytkowników. Do tej pory komunikator uchodził za bezpieczny, bo nie poddawał się presji władzy. Paradoksalnie nawet drobne ustępstwo na rzecz Kremla może Telegramowi zaszkodzić bardziej, niż blokady informatyków FSB. Bo uderzy w jego wiarygodność.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Aktualności