Czy opozycja ma szansę znaleźć się w nowym parlamencie?


Do wyborów parlamentarnych jeszcze ponad dwa i pół miesiąca, ale siły demokratyczne nie widzą wielkiej różnicy w porównaniu z poprzednimi kampaniami.

Np. w obwodzie grodzieńskim w skład okręgowych komisji wyborczych włączono tylko 5 z 14 przedstawicieli struktur opozycyjnych. W takiej atmosferze rozpoczyna się etap rejestracji komitetów wyborczych. Mimo to, działacze Zjednoczonej Partii Obywatelskiej (AHP) są przekonani – uczestniczyć w wyborach warto.

„Uważam, że ludzie powinni wiedzieć o alternatywie, i występuję w takiej roli. Nawet jeśli nie zwyciężymy de iure, to najważniejsze, że zwyciężymy de facto i ludzie przestaną zadawać pytanie: „kto, jeśli nie on?” – tłumaczy członek AHP Mikałaj Kazłou.

De facto do komisji wyborczych trafili przede wszystkim weterani poprzednich kampanii wyborczych. W Brześciu, w komisji obwodowej znalazły się Natallia Hryhorjewa i Alena Szamkuć – członkinie z 2006 r., kiedy jednemu z kandydatów na prezydenta skradziono 16 tys. głosów. Co prawda poszkodowany twierdził wówczas, że nic takiego się nie stało…

Chodziło o Aleksandra Łukaszenkę, który przyznał się, że liczby świadczące o jego kolosalnym poparciu zmniejszono, aby przepaść między nim a kandydatami opozycji nie była aż tak miażdżąca.

Słowa przywódcy państwa potwierdził też ówczesny szef władz obwodowych w Brześciu:

„Byłem zmuszony… Akurat tu byłem zmuszony. Ale mówię – to przecież niby sprawa kryminalna… Usunęliśmy 16 tys. podpisów zebranych na rzecz prezydenta. Po prostu ukradliśmy, żeby zmniejszyć procenty. To sprawa kryminalna, ale teraz z powodu przedawnienia prokuratura chyba nie rozpocznie postępowania” – przyznał się Kanstancin Sumar.

Mimo wielokrotnych wniosków polityków i działaczy opozycji, prokuratura rzeczywiście nie wszczęła postępowania. Chociaż sprawy dotyczące fałszerstw wyborczych nie ulegają przedawnieniu.

Teraz w komisji znów zasiadła Halina Janholienka, która na ubiegłorocznych wyborach prezydenckich zamieniła czyste karty do glosowania, które do urn wrzucili aktywiści Ruchu „O wolność” na karty wypełnione.

„Uważam, że Halina Janholienka przekroczyła swoje uprawnienia podczas ostatnich wyborów i zastąpiła swoją osobą całą komisję. Tzn. moja skarga i skargi jeszcze ok. 10 obserwatorów nie zostały rozpatrzone przez komisję, ale zostały rozpatrzone osobiście przez Janholienkę” – podkreśla Dzianis Turczaniak, działacz Ruchu „O wolność”.

Jak przypomniała szefowa Centralnej Komisji Wyborczej Lidzija Jarmoszyna, kandydaci na parlamentarzystów po zarejestrowaniu swoich komitetów wyborczych dostaną po 5 minut czasu antenowego w państwowym radiu i TV. Agitowanie na rzecz bojkotu wyborów jest zabronione. Wybory odbędą się 11 września.

Usiewaład Szłykau, Biełsat

Aktualności