Czy Karta Polaka jest zagrożeniem dla Białorusi?


Posiadacze Karty Polaka otrzymują w Polsce rozmaite preferencje, pomoc pieniężną oraz prawo pracy i perspektywę szybszego otrzymania obywatelstwa. Białoruski politolog Walerka Bułhakou w programie Rozmowa Dnia analizuje następstwa wydawania dokumentu coraz większej grupie obywateli Białorusi deklarującym polskie korzenie.

Na pytanie prowadzącego program Uładzimira Mackiewicza, czy Białorusi grozi drenaż wykwalifikowanych kadr do Polski, białoruski ekspert podkreślił, że Białoruś nie jest głównym obszarem zainteresowania polskiej polityki wschodniej, bo Karta Polaka dotyczy obszaru b. ZSRR – również Kazachstanu Ukrainy, Rosji.

Co do procesu wyprowadzania kapitału ludzkiego z Białorusi – politolog zauważa, że choć w Polsce działają programy edukacyjne i młodzieżowe, dzięki którym Białorusini opuszczają swój kraj, to jednak białoruscy emigranci zarobkowi głownie wyjeżdżają do Rosji. W jego ocenie, polska przyjmuje głownie emigrantów ekonomicznych  z Ukrainy.

„Jeżeli dla Polaków ukraińska opiekunka, ukraińska sprzątaczka, ukraiński hydraulik, czy pracownik na czarno to normalność, bo Ukraińców na takich niskopłatnych posadach jest bardzo dużo – co najmniej pół miliona. To Białorusinów na polskim rynku pracy nie jest tak wielu.”

Bułhakou nie zgodził się uwagą Uładzimira Mackiewicza, który uważa, że występująca na Białorusi duża autochtoniczna mniejszość polska dzięki polskim wysiłkom może przestać utożsamić się w ogóle z Białorusią. Zdaniem gościa programu, deklarowanie się jako Polacy dużej grupy Białorusinów nie wiąże się z żadnym separatyzmem. Ekspert przypomniał, że na Białorusi odsetek osób deklarujących się jako Polacy wynosi 4-6 proc.

„Polskojęzyczna mniejszość w czasie ZSRR była obiektem kulturowej, informacyjnej i edukacyjnej agresji. Pod koniec ZSRR być Polakiem oznaczało wieść biedne, kołchozowe życie. Polak z oświeconego intelektualisty, nosiciela wyższej kultury jak to było w XIX w. pod koniec XX w. przekształcił się w niewykształconego kołchoźnika, i to odbywało się dzięki wysiłkom państwa. Zamknięto polskie szkoły, zlikwidowano prasę po polsku. Np. na sowieckiej Litwie polityka była zupełnie inna. I ten renesans polskości, po tych latach poniżeń jest nie do uniknięcia – to elementarne prawo fizyki.” – uważa Bułhakou

Mackiewicz zadał pytanie o możliwość stworzenia Kartę Białorusina dla obywateli Polski białoruskiego pochodzenia.

„To kwestia polityczna, były debaty wśród władz o stworzeniu czegoś takiego, jednak nie dały wyników, bo projekt tożsamości, u którego podstaw, tak jak w przypadku karty Polaka leży znajomość języka i historii w przypadku Białorusi nie działa.” – dodał politolog.

Politolog przypomniał również, że w Polsce pomysł Karty Polaka poparło całe spectrum polityczne – „Prawica, lewica, oszołomy i skrajni nacjonaliści” – był to w jego opinii element pełnego politycznego konsensusu.

„Doszło do tego z powodu trudnej demograficznej sytuacji w Polsce. Miliony Polaków pracuje w Wielkiej Brytanii. Poziom rozrodczości jest bardzo niewielki. Białoruś na razie nie ma takich problemów – w krajach WNP jest krajem, do którego przyjeżdża więcej ludzi niż z jego wyjeżdża. Nie ma jednak mechanizmów filtrowania przyjeżdżających – są to ludzie zupełnie nie związani z białoruską kulturą np. Rosjanie z Azji Środkowej, czy Ukraińcy z Donbasu.”

Zdaniem politologa Białoruś powinna wybrać, czy chce przyjmować wszystkich kulturowo bliskim w kategoriach sowieckich, albo położyć nacisk na kwestie  tożsamości etniczno-kulturowej. Jednak, jego zdaniem ten drugi wariant nie jest akceptowany przez białoruskie władze.

jb/ www.belsat.eu/pl/

Aktualności