Opozycja i ruch obrony prawa do wolnych wyborów proponują Białorusinom szereg działań, które pomogą w walce z fałszowaniem głosowania przez komisje wyborcze. Administracja twierdzi jednak, że metody te są nielegalne, choć w rzeczywistości prawo ich nie zabrania.
Ruch społeczny walczący o uczciwe wybory prezydenckie proponuje Białorusinom m.in. rejestrację na platformie Hołos i udostępnienie na niej zdjęcia swojej wypełnionej karty do głosowania. Dzięki temu system będzie mógł policzyć niezależnie przynajmniej część głosów, zapobiegając ich sfałszowaniu. Na stronie projekty – belarus2020.org – zarejestrowało się już prawie 700 tysięcy wyborców.
To odpowiedź na ograniczenie przez państwo innych narzędzi kontroli legalności wyborów. Na Białoruś w tym roku przyleci tylko bardzo nieliczna grupa obserwatorów zagranicznych – oficjalnie z powodu koronawirusa. Także pandemia jest formalnym powodem ograniczenia liczby miejsc w lokalach wyborczych, przez co nie wejdą do nich obserwatorzy niezależnych białoruskich organizacji.
By utrudnić komisjom wyborczym fałszowanie wyników, opozycja chce dać im na to mniej czasu. Wzywa Białorusinów, by nie uczestniczyli w trwającym od dziś przedterminowym głosowaniu, a w dniu wyborów – 9 sierpnia – przyszli do komisji po południu. W ten sposób czas na manipulowanie wynikami zostanie zredukowany z tygodnia do zalednie doby.
Centralnej Komisji Wyborczej pomysły opozycji są nie w smak. Kierująca nią Lidzija Jarmoszyna przekonuje, że fotografowanie kart wyborczych nie jest przewidziane w białoruskim prawodawstwie. By to utrudnić proponuje usunąć w kabinach wyborczych zasłonki. O tym, że podczas głosowania nie można robić zdjęć przekonuje też materiał emitowany od dziś przez białoruską telewizję państwową.
Ruch “Obrońcy praw do wolnych wyborów” przekonuje jednak, że taka forma dbania o uczciwe wybory nie jest przez prawo zakazana, więc jest dozwolona.
– Tego rodzaju informacje [w telewizji] mogą w praktyce doprowadzić do nieprawidłowego rozumienia praw i obowiązków wyborców przez organizatorów wyborów i przedstawicieli organów porządkowych, a co za tym idzie do bezprawnego ograniczania wolności obywateli – piszą obrońcy praw człowieka w swoim oświadczeniu – czytamy w apelu na stronie elections2020.spring96.org.
Podkreślają, że białoruski kodeks wyborczy nie zakazuje dobrowolnego przekazywania osobom trzecim zdjęć karto do głosowania (także z zaznaczeniem konkretnego kandydata). Osoby, które tak uczynią nie złamią prawa i nie mogą być za to ukarane. Jednocześnie wszelkie próby powstrzymania ich przed tym przez komisje wyborcze i milicje będą nielegalne – przypominają prawnicy.
Przekonują też, że udział w przedterminowym głosowaniu jest prawem, a nie obowiązkiem wyborcy. Tłumaczą Białorusinom, że nie muszą iść do urn przed dniem wyborów, nawet jeśli zmusza do tego pracodawca.
– Kontrolowanie i przymuszanie do udziału w głosowaniu przedterminowym i w wyborach w ogóle są naruszeniem prawa i są karane – dodają obrońcy praw człowieka.
Wybory prezydenckie na Białorusi odbędą się w najbliższą niedzielę, 9 sierpnia. Od początku maja w kraju trwają represje przedwyborcza – milicja zatrzymała ponad tysiąc uczestników wieców wyborczych i demonstracji. W aresztach przebywają też niedoszli kandydaci na prezydenta kraju.
Obrońcy praw człowieka przypominają, że od 1994 roku na Białorusi żadne wybory nie zostały uznane za wolne i uczciwe. Przez cały ten czas, od 26 lat państwem rządzi Alaksandr Łukaszenka.
pj/belsat.eu