Pracownicy Biełteleradiokampanii zapowiadają strajk od 17 sierpnia. Jako pierwsi ogłosili to operatorzy kamer. W apelu do władz kraju domagają się „przeprowadzenia nowych wyborów zamiast sfałszowanych, zaprzestania rozlewu krwi i przemocy wobec ludności cywilnej, uwolnienia wszystkich więźniów politycznych i zatrzymanych na pokojowych protestach, a także zniesienia cenzury w państwowej TV”.
Według najnowszych informacji do budynku telewizji weszła milicja.
Po południu do budynku spółki telewizyjnej przybyły przewodnicząca Rady Republiki Zgromadzenia Narodowego Natalla Kaczanawa oraz rzeczniczka prasowa prezydenta Natalla Ejsmant, a jednocześnie żona szefa Biełteleradiokampanii Iwana Ejsmanta, by spotkać się z pracownikami. Zapytano dziennikarzy, kto głosował na Swiatłanę Cichanouską. Według informacji pracowników redakcji, większość podniosła ręce.
Na zapowiedź pojawienia się w siedzibie firmy przedstawicieli władz, pod budynkiem pojawili się protestujący. Zaapelowali, by pracownicy „zaczęli mówić prawdę” i zastrajkowali. Pracownicy Biełteleradiokampanii, którzy wyszli relacjonować spotkanie, wypowiedzi kierownictwa i przedstawicieli władz nazwali „laniem wody”.
Poinformowali także, że zablokowano przepustki najbardziej aktywnym pracownikom, by nie mogli uczestniczyć w spotkaniu z Kaczanawą i Ejsmant. Wcześniej prasa donosiła, że około dziesięciu pracowników Biełteleradiokampanii i Telewizji Białoruskiej w akcie protestu przeciwko przemocy wobec protestujących złożyło wymówienia.
jb/belsat.eu