Czerwone pisanki. Jak tępiono i jak świętowano Wielkanoc w ZSRR


Pisanka jako symbol kapitalizmu, klerykalizmu i caratu. Plakat antyreligijny czasów ZSRR.
Zdj. wikipedia.org

Na walkę z religią w ZSRR wyrzucono miliardy rubli i angażowano w nią rzesze ludzi. Cerkwie zamykano, święta obrzydzano, a duchownych oskarżano o pijaństwo. Szczególnie intensywnie komunistyczna maszyna działała na terenie Ukrainy, na którą przypadało 50 proc. świątyń w całym ZSRR. Za wiarę płacono wolnością, a czasem i życiem. Ale nawet w Gułagu i na Sołowkach wierni świętowali Wielkanoc, szykując święconkę wśród umierających z głodu.

Kara za wiarę

Ludmyła Biłous ze wsi Czerniwka w obwodzie żytomierskim na Ukrainie ma 89 lat. Pamięta, jak pod koniec lat 30-tych mieszkańców jej wsi za wiarę zesłano w głąb ZSRR. Miała siedem lat, gdy najpierw zabrano mężczyzn, w tym jej rodzonych wujów, a pół roku później także kobiety.

– To było akurat przed Paschą. Gdzie wywieziono te kobiety i co z nimi potem robiono, nie wiem. Podobne rzeczy działy się często, a strach było pytać. Z moich dwóch wujków ze zsyłki wrócił tylko młodszy, odsiedział pięć lat. Ale mieszkać we wsi już nie mógł – jego dom zajął sąsiad-komunista.

Zdj. wikipedia.org

Prawosławną cerkiew, która stała we wsi, zburzono na początku 1941 roku, jeszcze przed atakiem III Rzeszy na ZSRR. Świątynię rozebrano wiosną, tuż przed Wielkanocą.

– Cerkiew była stara, kto wie, z którego roku. Zburzyli ją nocą, by nikt nie widział. Ludzie zbiegli się rankiem, kobiety zaczęły płakać. Ale naczelnik rady wiejskiej kazał rozejść się do domów. Mimo to w Wielkanoc wszyscy i tak przyszli z koszykami. Tak świętowaliśmy, wśród ruin.

Religia jako konkurent

Chrześcijaństwo było dla komunizmu olbrzymią konkurencją ideologiczną. I władze ZSRR bardzo dobrze o tym wiedziały, podkreśliła w rozmowie z Biełsatem profesor Ludmyła Fyłypowycz, kierowniczka wydziału filozofii i historii religii Instytutu Filozofii Narodowej Akademii Nauk Ukrainy.

– Dwoma najstraszniejszymi świętami dla partii były oczywiście Boże Narodzenie i Wielkanoc. Wszystkich działaczy partyjnych i pedagogów rzucano wtedy do walki z “wrogiem ideologicznym”. Ustawiano ich na dyżurach pod świątyniami, gdzie mieli za zadanie wypisywać z imienia i nazwiska wszystkich, którzy uczestniczyli w nabożeństwie. Trafienie na listę było bardzo niebezpieczne, bo sprawę poruszano potem na zebraniach Komsomołu. Można było za to zostać wyrzuconym ze studiów lub pracy. Dlatego bycie chrześcijaninem w czasach sowieckich było swojego rodzaju bohaterstwem.

Zdj. wikipedia.org

Zachodnia Ukraina weszła w skład ZSRR dopiero w 1939 roku, unikając najgorszych lat walki z religią i zachowując swoją tradycję. Ale już w Centralnej i Wschodniej Ukrainie były ogromne obszary “bezreligijne”. Na przykład w obwodzie zaporoskim kilka rejonów (powiatów) zostało bez ani jednej cerkwi – wszystkie zburzono, zamknięto, lub zamieniono w kluby czy magazyny.

Historyk Ihor Kozłowskyj, prezes Centrum Badań Religioznawczych, opowiedział Biełsatowi historię mieszkanki jednej z wsi dzisiejszego rejonu bachmuckiego:

– Rodzinę tej kobiety przesiedlono z polskiej części Łemkowszczyzny [Beskidów – przyp.red.] w donieckie stepy. To miało miejsce podczas akcji “Wisła” w 1947 roku. I w pierwszą Wielkanoc na nowym miejscu rodzina postanowiła pójść do cerkwi. Założyli wyszywanki, wzięli koszyki, a gdy przyszli pod świątynię, przywitał ich tam oddział operacyjny komsomolców. Zabrali im koszyki, rozbili pisanki i baby wielkanocne, świąteczne stroje wymazali błotem. To wspomnienie zapisało się w jej duszy, choć była wtedy maleńką dziewczynką.

Propaganda w szkole

Szczególnie silną propagandę uprawiały sowieckie szkoły, dodaje Ludmyła Fyłypowycz. Wszyscy nauczyciele byli jednocześnie żołnierzami frontu ideologicznego. Partia wydała polecenie: przekonać uczniów i ich rodziców, że Boga nie ma.

W poniedziałek wielkanocny w szkołach działały tzw. sandrużyny, czyli drużyny sanitarne. Składały się z nauczycieli i dyżurnych uczniów, którzy sprawdzali wszystkim dzieciom ręce. Jeśli były na nich ślady barwnika do jajek, uczeń mógł mieć problemy.

Iwanna Kłapijczuk ze wsi Wołczyniec w obwodzie czerniowieckim kończy w tym roku 90 lat. Pochodzi z nauczycielskiej rodziny, sama uczyła matematyki. W tym roku Wielkanoc świętowała w domu, przed telewizorem. Wspominając ówczesne komsomolskie “rozrywki” wzdycha:

– Przed każdą Wielkanocą przyjeżdżał kierownik rady wiejskiej, by zebrać ludzi na patrole pod cerkwią. Za każdym razem znajdowałam wymówkę, by nie jechać. A to się rozchorowałam, a to miałam za dużo pracy. Ale byli też tacy, którzy szli na ochotnika. Najpierw wyławiali dzieci i młodzież, krzyczeli na nich, że pionierom i komsomolcom nie przystoi wierzyć w Boga.

Para komsomolców podczas pełnienia służby w tzw. drużynach ludowych

Pani Iwanna pamięta, że jedną z jej koleżanek “obsobaczono” i wyrzucono z pracy w szkole za to, że potajemnie ochrzciła dziecko. Ktoś na nią doniósł, a dyrektor był komunistą i zadeklarowanym ateistą.

Miliardy na walkę z Bogiem

Na walkę z Cerkwią w ZSRR wydano miliardy rubli, powiedział Biełsatowi historyk i religioznawca Wiktor Jełenskyj, prezes Ukraińskiego Stowarzyszenia Wspólnot Religijnych. Założono nawet specjalną komisję, która tworzyła nowe sowieckie zwyczaje i obrzędy. Część z nich miała zastąpić te religijne.

– Wprowadzano tak zwane “czerwone chrzciny”, “czerwone Paschy” i “czerwone karnawały”, podczas których pokazowo palono kukły popów. Wydarzenia takie miały odpychać ludzi od tradycji, mieć zrozumiałą formę i przekaz ideologiczny. Organizatorzy opierali się na leninowskiej maksymie o tym, że cerkiew zastępuje ludziom teatr. Twierdzili: dajcie ludziom spektakl, to przyjmą idee bolszewickie.

Tańce w cerkwi

By jeszcze bardziej zmniejszyć rolę Cerkwi, w świątyniach organizowano koncerty i potańcówki. Wiele z nich zostało przebudowanych na kluby, magazyny i sale sportowe, przypomniał Jełenskyj.

Jedną z najbardziej znanych takich świątyń był kościół pw. św Barbary w Berdyczowie. Brał w nim ślub Honoré de Balzac i wykształciło się tam kilku sowieckich mistrzów skoku wzwyż. By w świąteczną noc zatrzymać ludzi w domach, władza dała im wtedy niesłychane prezenty – telewizyjne koncerty “Melodie i rytmy zagranicznej estrady”, na przykład Joe Dassina, albo baletu z NRD. To wszystko miało odciągnąć ludzi od Wielkanocy.

“Precz ze świętami cerkiewnymi” – sowiecki plakat antyreligijny

Wielkanoc na katordze

Bez względu na zakazy, wiara żyła w sercach Ukraińców także za kratami, stwierdził ojciec Iwan Rybaruk, proboszcz Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej ze wsi Krzyworównia w obwodzie Iwanofrankowskim. Podzielił się z Biełsatem wspomnieniami swojej sąsiadki, znanej huculskiej pisarki i fotografki. Paraska Płytka-Horyswit spędziła 11 lat w łagrze o zaostrzonym reżimie w Kazachstanie.

– Paraska wspominała, że na zsyłce przygotowywali kulicz [wielkanocną babkę – przyp. red.] z kawałków suszonych jabłek. Najpierw pletli szkielet z drutu, a potem nanizywali na niego susz. Powstawał umowny kulicz, który dzielili między więźniami.

“Bezbożnik”.
Zdj. wikipedia.org

Dla więźniów Gułagu ważne było też wyspowiadanie się w Wielkanoc i przyjęcie komunii. I jeśli w brygadzie zesłańców był duchowny, to w wybrany dzień starał się pracować samotnie. Wtedy po kolei przychodzili do niego więźniowie, których spowiadał. Czasem do łagrów wraz z sucharami od rodzin trafiała prosfora – chleb dzielony podczas eucharystii.

– Kapłan na wolności odprawiał tradycyjne nabożeństwo z chlebem i winem, przemieniając je w ciało i krew Chrystusa. Moczył kawałki chleba w winie, suszył je, a potem przekazywał takie suchary do obozu. Więźniowie czekali na takie paczki, wybierali ciemne sucharki, dzielili nimi i w ten sposób przyjmowali eucharystię. Gdy nie było takiej możliwości, wino zastępowano czyfirem – mocną więzienną herbatą.

Wielkanoc w ZSRR. Zdjęcie ilustracyjne

Łagiernicy starali się, by dzień Wielkanocy był wolny od pracy. I jeśli nie udało się dogadać z nadzorcami, to wtedy więźniowie celowo niszczyli urządzenia, twierdzi ojciec Iwan. Oczywiście najważniejsze było powiedzieć i usłyszeć w ten dzień słowa: “Chrystus zmartwychwstał! Zaprawdę zmartwychwstał!” To brzmiało jak hymn zwycięstwa, które na pewno nastąpi.

Historyk Ihor Kozłowskyj sam doświadczył Wielkanocy za kratami, ale już w czasach współczesnych. Na ukraiński patriotyzm spędził dwa lata w więzieniu samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej. Na wolność wyszedł w grudniu 2017 roku. Uczony powiedział Biełsatowi, że raz podczas świąt otrzymał za kratami nieoczekiwany prezent.

– O świcie, około szóstej, ktoś zapukał w okienko drzwi mojej celi. Potem pojawiła się w nim ręka z maleńką babeczką wielkanocną. To było bardzo wzruszające. Spróbowałem go i pomyślałem: oto wiosna nastała, życie trwa i to jest najważniejsze.

Święta pandemia

Historyk Wiktor Ełenskyj na pytanie Biełsatu, czy doświadczenie domowego, tajnego świętowania Paschy może być przydatne podczas kwarantanny wspomniał swój pobyt w konspiracyjnym monastyrze w obwodzie tarnopolskim.

– Mieszkali w nim grekokatoliccy mnisi, którzy przez dekady nie byli na mszy w kościele. Co jakiś czas przychodził do nich kapłan, który spowiadał ich i udzielał im komunii. Jedyne co mieli, to tranzystorowe radio Spidola, dzięki któremu słuchali Watykańskiego Radia. I nie mógłbym powiedzieć, że ich życie religijne i duchowe było przez to mniej głębokie.

Religioznawczyni Ludmiła Fyłypowycz jest przekonana, że dziś, w warunkach pandemii, zrezygnują ze zbędnych ozdób, które zmieniają sens święta.

– Wielu kapłanów skarży się, że nabożeństwa w wielkie święta zmieniły się w pokazy mody. A człowiek myślący nie powinien zastanawiać się nad tym, jak drogo jest ubrany, jakim samochodem podjechał pod cerkiew, czy ile kosztują delikatesy w jego koszyku. To nie świadczy o poziomie jego wiary. Spójrzmy na papieża Franciszka – jest przykładem tego, jak człowiek najwyższego stanu może wieść dość ascetyczne życie.

Wielkanoc w ZSRR. Zdjęcie ilustracyjne

Ojciec Iwan Rybaruk uważa, że kwarantanna i wymuszone częściowe uwięzienie dają nam unikalną możliwość. To czas na zastanowienie się nad swoimi potrzebami, fizycznymi i duchowymi.

– Pewien duchowny powiedział “święta pandemia”. Brzmi to przewrotnie, ale jeśli zrozumiemy, że święty oznacza “służący”, to pandemię możemy uznać za coś, co posłuży nam do poznania duchowego sensu świąt. Albo Cerkwi, która nie jest tylko obrzędami i formą. Cerkiew to duchowe życie człowieka, które wyraża się w tych obrzędach.

Na koniec duchownemu przypomniała się przypowieść. Pewnego razu do ojca Pio przyszedł człowiek i powiedział: “Ojcze, nie wierzę w Boga”. A ojciec odpowiedział mu: “To nic złego mój synu, bo Bóg wierzy w ciebie”. Jeśli dostosujemy to do obecnej sytuacji, to nie ma nic złego w tym, że nie przyszedłeś w święta do kościoła. Bo Bóg przyszedł do ciebie i z tobą jest.

fotoreportaż
Wielkanoc we Lwowie. Nadzór i zamknięte cerkwie FOTOREPORTAŻ
2020.04.20 13:00

Kateryna Derkacz, pj/belsat.eu

Aktualności