A co jeżeli jednak.. Kto nastanie po Putinie?


Coraz dłuższa publiczna nieobecność prezydenta wywołuje w Moskwie atmosferę lęku. Ale rodzi też spekulacje: kto mógłby go zastąpić, gdyby Władimira Putina rzeczywiście zabrakło.

Lęk w atmosferze

– Ludzie żyją własnym życiem, chodzą po ulicach, może gdzieś w wąskich kręgach gorąco dyskutują, ale czuć jakiś lęk w atmosferze – uważa Sasza Sotnik, znany ze swoich reportaży wideo, firmowanych znakiem „Sotnik-TV”. – Ale nie powiedziałbym, że wszyscy chodzą po ulicach i gorąco dyskutują o zniknięciu Putina.

Po ulicach może i nie, ale w blogach i sieciach społecznościowych to temat nr 1. A oto najnowsze sensacje: Putin jest obecnie ukryty w bunkrze w obwodzie twerskim.

– Mówię przecież, że w bunkrze… Putin znajduje się w obwodzie twerskim od 6 marca. Informacja od personelu obsługującego. Kiedy pozwolą mu wylecieć, nie wiadomo. Siedzą i czekają…– twierdzi rosyjski finansista i bloger Sława Rabinowicz.

Ale takim na pierwszy pozór absurdalnym doniesieniem towarzyszy poważna analityka. Ukraińskie wydanie „Nowoje Wriemia” jako jedną z wersji tajemniczego zniknięcia podaje właśnie przewrót pałacowy na Kremlu.

Przewrót pałacowy?

– Hipotezę tę aktywnie wysuwają rosyjscy politycy i eksperci. Ich argumenty o tym, że w Rosji rozgorzała walka o władzę w Rosji pomiędzy dwiema grupami wpływu (najbliższym otoczeniem Putina i tzw. grupą wielkiej wojny) wyglądają całkiem poważnie. Katalizatorem lub właśnie wynikiem tych sporów stało się zabójstwo Borysa Niemcowa. Następnie konflikt wszedł w aktywną fazę i teraz prognozy analityków się różnią: albo organizatorzy zabójstwa Niemcowa chcą obalić Putina, a jego stronnicy zdają pozycje, albo ostateczne zwarcie jeszcze nastąpi i zaciekła walka na rosyjskiej scenie politycznej jest tylko początkiem. Ta wersja wygląda całkiem prawdopodobnie, bo jej zwolennicy bardzo logicznie argumentują, że pod Putinem zachwiał się tron – twierdzi „NW”.

„Wielka krew” kontra „Krew i kasa”

W wersję tę wierzy też były doradca prezydenta Rosji Andriej Iłłarionow. W swoim blogu zapowiedział, że w najbliższych dniach zmieni się władza na Kremlu. Władimir Putin ustąpi, a większość z jego zaufanych przyjaciół również zniknie z mapy elity politycznej Rosji.

– W ciągu prawie dwóch tygodni okrutnej wojny toczonej pod dywanem, widok pola boju odkryty dla opinii publicznej prawie nie pozostawia wątpliwości co do jej wyników. Partia „krwi i kasy” poniosła ciężkie straty i ustępuje pod naporem partii „wielkiej krwi” – pisze Iłłarionow.

Politolog nazywa obecne wydarzenia „spiskiem generałów”. W zmowie miałby brać udział również (nieobecny podobnie jak Putin, ale nie od 6 marca, ale od 27 lutego) generał-lejtnant rezerwy i szef admistracji prezydenta Siergiej Iwanow. Iłłarionow sugeruje: wkrótce można oczekiwać, iż społeczeństwo zostanie poinformowane, iż „przywódca narodu wymaga zasłużonego odpoczynku”.

Nagi król i naga opozycja

Podobnego zdania jest Michaił Chodorkowski. O tym, że wkrótce po zabójstwie Borysa Niemcowa Putin może stracić władzę, były szef Jukosu mówił jeszcze pod koniec lutego, na tydzień przed tajemniczym zniknięciem prezydenta:

– Prezydent Rosji nie jest osobą, która w trudnej dla kraju sytuacji może podjąć właściwe decyzje – uważa były oligarcha. – Jest „nagim królem”, który doprowadzi swoim nieprzemyślanym kierownictwem kraj do nędzy i ruiny. I to również zmusi wielu wiodących polityków do aktywizacji, do walki o „tron” w Moskwie.

Chodorkowski wzywa też opozycję do walki o ten tron, ale kto tak naprawdę może na nim zasiąść? Na pewno nie on – uważa Andreas Umland, starszy pracownik naukowy Instytutu Integracji Euroatlantyckiej i redektor serii wydawniczej “Soviet and Post-Soviet Politics and Society” Ibidem Verlag. Zdaniem niemieckiego politologa, Chodorkowskiemu zawsze będzie przeszkadzać w tym nierosyjskie pochodzenie oraz fakt, że był oligarchą, odbieranym przez społeczeństwo jako wspólnik ciemnych interesów z władzą.

Co innego Aleksiej Nawalny, który ma na tym polu niemal czystą kartę, a w wyborach na mera Moskwy pokazał zadziwiająco dobry rezultat – ok. 30% głosów, twierdzi Umlaud.

– Świadczy to o jego charyzmie, a w warunkach wolnych wyborów i funkcjonowania systemu niezależnych mediów, mógłby zawojować większą popularność nie tylko w Moskwie, ale i w całej Rosji.

„Generał – szejtan”

Ale do tego byłyby potrzebne wolne wybory i wolne media. Wydaje się jednak, że takiego scenariusza Władimir Putin nie przywidywał. Podobnie – jak dobrowolnie ustępować ze stanowiska prezydenta. Jednak różne opcje – w razie np. tragicznego wypadku, były rozpatrywane.

Niemal dokładnie dwa lata powstałą taka lista potencjalnych kandydatów do posady premiera, który w razie gwałtownego zgonu prezydenta stałby się „automatycznym następcą” prezydenta. Opracowanie przygotował holding ekspercki „Minczenko Consulting”. Okazało się, że nowym szefem rządu niekoniecznie musiałby być Dmitrij Miedwiediew. W rankingu znalazły się nazwiska byłego ministra finansów Aleksieja Kudrina, mera Moskwy Siergieja Sobianina, ministra obrony Siergieja Szojgu oraz przewodniczącego partii „Platforma Obywatelska” Michaiła Prochorowa.

Za Szojgu pito ponoć zdrowie jako „następnego prezydenta” Rosji jeszcze w ostatnich latach sprawowania władzy przez Jelcyna. Ale jego nazwisko wypływa w tym kontekście regularnie.

[vc_single_image image=”1″ img_size=”large”]

Również dwa lata temu dyrektor Instytutu Nowoczesnych Mediów Kirył Tanajew konstatował:

– Rozmowy o następcy częściowo generują przeciwnicy Szojgu, którym nie podoba się to, co robi on w armii, którzy chcą go w ten sposób skompromitować i skonfrontować z nim część establishmentu.

Ale to był rok 2013, ostatni rok pokoju – przed aneksją Krymu i zbrojną interwencją na Ukrainie. Kto miałby zastąpić Putina dziś?.. Szojgu!

Tak przynajmniej głosi najnowsza plotka, która obiegła dziś rosyjskojęzyczny Internet. Oczywiście „wg sprawdzonych” źródeł minister obrony już miał dokonać zamachu stanu. Potwierdzenia na razie nie ma, ale o rankingu ministra cokolwiek to mówi.

Iwanow czy Kadyrow?

Jednak Andriej Iłłarionow twierdzi, że po prognozowanej przez niego dymisji Putina, odejdzie też Miedwiediew, a jego miejsce zajmie właśnie wspomniany na początku Siergiej Iwanow. 

[vc_single_image image=”3″ img_size=”large”]

Jeśli tak, to ta „kandydatura” stanęłaby na drodze oszałamiającemu marszowi w kierunku Kremla Ramzana Kadyrowa. Były antyrosyjski powstaniec i polowy watażka, który chwalił się, że pierwszego Rosjanina zabił, gdy miał 16 lat, teraz stał się jednym z najważniejszych polityków w Rosji. To jemu Rosja płaci hojną daninę za utrzymanie właściwymi mu metodami względnego spokoju na Kaukazie.

Za to Kadyrow urządził sobie w Groznym prywatne Abu Dabi, a z drugiej strony coraz wyraźniej okazuje swoją bliskość z Putinem. Również w Moskwie. To przecież bojówki młodych Czeczenów defilowały dumnie na moskiewskim Antymajdanie, to przecież do Groznego prowadzą ślady zabójstwa Niemcowa.

A Kadyrow wcale tego nie ukrywa i chwali domniemanego zabójcę „za rosyjski patriotyzm”. Sam zaś jest odznaczany przez Putina – w towarzystwie Andrieja Ługowoja, którego Wielka Brytania oskarża o zamordowanie innego przeciwnika Kremla, Aleksandra Litwinienki. Trudno o większą demonstrację wsparcia działań Kadyrowa ze strony Putina.

[vc_single_image image=”5″ img_size=”large”]

Systemowy ból głowy

Ale czy mógłby by on zostać jego następcą? Na razie przysparza Putinowi tylko bólu głowy.

– Związanego z tym, że Ramzan Achmatowicz Kadyrow, który jest jednym z filarów obecnego reżimu może mieć coś wspólnego z zabójstwem Borysa Jefimowicza Niemcowa. Co samo w sobie stało się ogromnym czynnikiem destabilizującym dla tego właśnie reżimu. I jak mi się wydaje, pewni przedstawiciele resortów siłowych żądają głowy Ramzana Achmatowicza Kadyrowa – powiedział radiu „Echo Moskwy” politolog Stanisław Biełkowski.

Jednak jego zdaniem, Putin tej głowy przynieść im nie może:

– Oznaczało by to krach reżimu. I dlatego Putin znalazł się w systemowym konflikcie swojego własnego systemu. To dostateczny powód, aby nieco się rozchorować. Sam bym zachorował na jego miejscu, ale na szczęście na jego miejscu nigdy się nie znajdę – ironizuje politolog.

Ale cóż by to jednak było, gdyby prezydent Czeczenii przeprowadził się na Kreml? Bloger Right-dexter widzi taką perspektywę tak:

Ogólnie wszystko dobrze, „Ramzanik-zuch” naszym prezydentem! Kadyrow – następcą Putina. Tylko lepiej zapomnieć o świeckiej oświacie – pozostanie przysposobienie wojskowe, podstawy islamu i skromne kursy języka rosyjskiego i matematyki (w granicach dozwolonych przez akademików czeczeńskich).

O medycynie lepiej nie wspomniać, gdy wychodzi się poza ramy „Wypędzania dżinnów” w Instytucie Psychologii im. Achmada Kadyrowa w Moskwa-Jurcie. I z piwem na ławeczce trzeba ostrożniej, bo ręce odrąbią zgodnie z prawem szariatu. Albo zgodnie z prawem gór, co przypadku Ramzana jest prawdopodobniejsze.

Zresztą jest i pozytwny moment – może naród przestanie pić, przecież Ranmzanowi-Chanowi potrzeba silnych wojowników, którzy nie zhańbią jego imperium.

Komu bije zegar?

Niewykluczone, że na skonfrontowanie tej prognozy z rzeczywistością trzeba będzie nieco poczekać. Wiadomość dnia to kolejna informacja biura prasowego Kremla mająca udowodnić, że Władimir Putin pracuje i – ma się całkiem nieźle.

Jednak i tu podobno nie wszystko gra. Na wideo i zdjęciu ze spotkania z przewodniczącym Sądu Najwyższego, za ramieniem gościa widać zabytkowy zegar. Od razu pojawiły się komentarze, że nagranie jest stare, bo to właśnie ten sam zegar, który znacznie wcześniej Putin podarował… Kadyrowowi.

Cezary Goliński, Biełsat

www.belsat.eu/pl/

Aktualności