Uczennica zginęła na przymusowych wykopkach. Nauczycielki stanęły przed sądem


Na Białorusi podobnie jak w czasach ZSRR uczniowie i dzieci są przymuszani do uczestnictwa w zbiorach warzyw w państwowych gospodarstwach rolnych. Gdy jednak w czasie pracy doszło do nieszczęśliwego wypadku, na ławie oskarżonych nie zasiedli przedstawiciele władz, ale nauczycielki nadzorujące dzieci.

Pod koniec września ub.r. 13-letnia Wiktora Papczenia wpadła pod cofającą ciężarówkę. Dziewczyna wraz z klasą uczestniczyła w wykopkach ziemniaków, na które co roku władze wysyłają białoruskich uczniów i studentów. Praca jest w teorii nieobowiązkowa – jednak w praktyce dzieci, jeżeli nie posiadają zwolnienia lekarskiego, nie mogą się od niej wykręcić.

Mimo że inicjatorem wykorzystywania uczniów do prac są lokalne władze, na ławie oskarżonych zasiadły dziś dwie nauczycielki, którym feralnego dnia przypadł obowiązek zarządzania dziecięcą ekipą roboczą. Iryna Apanasiewicz (nauczycielka fizyki) i Wolha Zawadska (romanistka) są oskarżone o „niezapewnienie należytej opieki nad dziećmi w polu”. Obydwie oskarżone przyznały się do zarzucanych czynów, choć sprawa jest dyskusyjna. Prawdopodobnie dzięki temu unikną surowszej kary.

Nauczycielki były wcześniej świadkami w procesie 22-letniego kierowcy Pawła Cybinego. Skazano go na 3 lata pozbawienia wolności w otwartym zakładzie poprawczym. To on siedział za kierownicą MAZa, który cofając po kartoflisku, nieumyślnie przejechał uczennicę ósmej klasy pod koniec września ubiegłego roku.

Zobacz:

13-letnia Wiktoria Papczenia zbierała ziemniaki z innymi uczniami na polu w pobliżu wsi Seliwonauka. Grupą 19 dzieci opiekowały się dwie nauczycielki. Uczennica chorowała na zapalenie uszu i z polecenia lekarza miała je zatkane watą. Śledczy podejrzewają, że mogła nie usłyszeć nadjeżdżającej ciężarówki.

Rodzice zmarłej zrzekli się roszczeń wobec skazanego kierowcy. Winą za śmierć swojej córki obarczają urzędników i system, który zmusił Wikę do pracy przy wykopkach. Ojciec Wiki Aleh Papczenia domagał się specjalnego zbadania sprawy.

Jednakże kierownictwo przedsiębiorstwa rolno-przemysłowego Uschod-Agra, na którego polu zginęła nastolatka, nie poniesie odpowiedzialności. Okazało się, że Miński Sąd Okręgowy uznał bowiem, że przedsiębiorstwo nie było formalnym pracodawcą dziewczynki.

Zgodnie z białoruskim prawem, umowę o pracę można zawrzeć jedynie z osobą, która ukończyła 14. rok życia. Wiktoria miała tylko 13 lat. Urzędnicy akcentowali fakt, że na wykopkach dziewczynka nie pracowała, a uczestniczyła w „procesie wychowawczym”.

Zobacz także:

Obrońcy praw człowieka zwracają uwagę na nielegalność pochodzącej jeszcze z czasów ZSRR praktyki, w ramach której białoruscy uczniowie i studenci są bezpłatnie wykorzystywani przy pracach rolnych.

DR, belsat.eu

Aktualności