Dziś z liderką białoruskiej opozycji spotka się kanclerz Niemiec. O swoich oczekiwaniach wobec liderów Zachodu Cichanouskaja opowiedziała podczas wywiadu dla gazety Der Spiegiel.
– Jeśli w naszym kraju nic się nie zmieni, należy wprowadzić ukierunkowane sankcje gospodarcze wobec firm lub osób wspierających finansowo reżim na Białorusi” – powiedziała w poniedziałek Swiatłana Cichanouska podczas wywiadu.
Pod koniec ubiegłego tygodnia UE zgodziła się nałożyć sankcje na bliskich współpracowników Alaksandra Łukaszenki, ale nie na samego Łukaszenkę. Liderka białoruskiej opozycji w związku z tym podkreśliła:
– To zwycięstwo, ale to dopiero początek, bo na tej liście jest tylko 40 osób. Ta lista wymaga rozszerzenia, ponieważ jestem pewna, że jest o wiele więcej ludzi, odpowiedzialnych za oszustwa i okrucieństwa wyborcze”.
Po potajemnym zaprzysiężeniu Łukaszenki na prezydenta Białorusi protestujący mieszkańcy Mińska ogłosili Cichanouską swoim prezydentem. Spiegel zapytał, co to dla niej oznacza.
– To był symboliczny akt. To była decyzja mieszkańców Białorusi, aby podczas ich demonstracji ogłosić mnie „narodowym przywódcą”. Nie prosiłam ich o to, ale postrzegam to jako odpowiedź na tajną przysięgę Łukaszenki – uważa Cichanouskaja.
Według Spiegla wydaje się wątpliwe, aby Łukaszenka zdecydował się na rozmowy z białoruskimi opozycjonistami. Cichanouskaja w tym kontekście mówi, że “pierwszym i najważniejszym punktem naszej strategii jest utrzymanie presji wewnątrz i na zewnątrz kraju. Udaje nam się to poprzez protesty, a także dzięki temu, że wiele krajów nie uznaje Łukaszenki za prawowitego przywódcę. Jednocześnie przygotowujemy platformę dla przemian demokratycznych”.
O planowanym na wtorek spotkaniu z Angelą Merkel Cichanouskaja uważa, że niemiecka kanclerz jest świadoma sytuacji na Białorusi.
– Gdyby nie to, nie spotykałaby się z nami. Jest bardzo zajętym politykiem i to spotkanie jest dla nas niezwykle ważne. Kanclerz Merkel wspiera naszą walkę o wolność. Jestem pewna, że rozumie, co oznacza dla nas ta walka. Ona jest kobietą. I mam wrażenie, że najpierw jest osobą, a potem politykiem.
– Nie będziemy mieli dużo czasu – podkreśla liderka białoruskiej opozycji. – Najpierw jednak opiszę sytuację z mojego punktu widzenia i ludzi na Białorusi. Następnie chciałabym z nią porozmawiać o tym, co ona i co Niemcy, jako ważny kraj, mogą zrobić w naszym przypadku. To bardzo dobry znak dla świata, kiedy Niemcy deklarują zamiar pełnienia roli mediatora w negocjacjach między naszymi władzami a narodem białoruskim.
W odpowiedzi na pytanie o pobyt na emigracji w Wilnie, Cichanouskaja mówi:
– Mogę powiedzieć, że mam się dobrze, bo tu jestem wolna i bezpieczna. Mieszkam z moimi dziećmi. Jednocześnie oczywiście uważnie obserwuję sytuację na Białorusi. Ciągle martwię się o ludzi, którzy tam są i śledzę wszystko w sieci. Wielu, których znam, trafia do więzienia. Czuję ogromną odpowiedzialność”.
Wczoraj opozycjonistka spotkała się pod bramą brandenburską z mieszkającymi w Niemczech Białorusinami. Zapytano ją tam, z kim chciałaby się spotkać jako polityk. Odparła: „Z Władimirem Putinem. Żeby zrozumieć, dlaczego popiera Łukaszenkę”.
Zapytana, z kim chciałaby się zobaczyć nie jako polityk, odpowiedziała: „Z Siarhiejem Cichanouskim”. Chodzi o jej męża, blogera i aktywistę, który przebywa od ponad czterech miesięcy w areszcie na Białorusi. W zeszłym tygodniu kanał Telegram Kraj do życia, administrowany przez jego współpracowników, poinformował o przedłużeniu mu aresztu na kolejne dwa miesiące.
W rozmowie z Biełsatem podkreśliła, że trudna sytuacja w kraju sprawiła, że białoruskie diaspory na świecie się zjednoczyły. Fakt, że w wielu krajach jest przyjmowana na najwyższym poziomie pokazuje jej zdaniem jak ważna jest Białoruś dla krajów demokratycznych.
jb/ belsat.eu wg PAP, inf. własna