Prezydent Białorusi zebrał wczoraj rząd na naradę przed żniwami. Odpowiedzialnymi za wysokość plonów uczynił nie szefów kołchozów, a wicepremiera i ministra spraw wewnętrznych.
Alaksandr Łukaszenka nie zauważył przy tym czerwcowych susz i lipcowych ulew. Szefom administracji obwodowych polecił zebrać o połowę więcej ziarna niż w ubiegłym roku.
– Musimy uruchomić wszystkie rezerwy. Z pól mamy zebrać 9,5 miliona ton: rzepak, kukurydzę, grykę i zboża. Mniej niż 9 milionów ton nie wolno!
O to, czy szacunki prezydenta – byłego agronoma – są realistyczne, zapytaliśmy mieszkańców wsi pod Mohylewem.
– Prawdę mówiąc, to nie. Była susza, ziarna są drobniutkie.
– Wcześniej było lepiej, a teraz dobrze nie będzie. Pogoda nie pozwala. Nie można nawet kombajnem w pole wyjść – zborze całkowicie się położyło.
Ciekawą wypowiedź usłyszeliśmy od starszego robotnika rolnego, który najpierw przestraszył się kamery i wyrecytował:
– Zbiory będziemy mieli bardzo dobre. Bardzo dziękujemy przewodniczącemu, kierownictwu.
Jednak po minucie namyślił się i dodał:
– Będą duże straty, nie ma co gadać. W porównaniu z ubiegłym rokiem, straty w tym roku będą bardzo wysokie.
Podczas rządowej narady poświęconej żniwom, Łukaszenka przestrzegł też przed przesadnym obsiewaniem państwowych pól rzepakiem. Podkreślił przy tym szkodliwość oprysków.
– W Rosji w szalonym tempie wymierają pszczoły. Uważajcie, by i u nas do tego nie doszło, bo gadka będzie bardzo krótka.
Jak co roku, prezydent rozkazał też walczyć z korupcją i zawyżaniem deklarowanych zbiorów.
Niezależny ekspert ds. rynku rolnego Piotr Migurski nie daje szan na zbiory wyższe, niż przed rokiem. A wtedy też nie były one wysokie.
– Niedobór mięsa, a szczególnie niedobór mleka, który teraz odczuwa się na Białorusi, jest wynikiem tego, że nie przygotowano odpowiedniej ilości paszy.
Według opozycyjnego lidera Anatola Labiedźki z Europejskiego Dialogu, “żniwne” narady Łukaszenki wywołują jedynie konsternację, ale nie mają realnego przełożenia na poziom białoruskiego rolnictwa.
– Już teraz nie możemy konkurować z Polakami, a za kilka lat nie będziemy mogli konkurować z Ukraińcami. A to oznacza, że wielki ekspert do spraw rolnictwa Alaksandr Łukaszenka okazał się loozerem. I to w dziedzinie, w której rzeczywiście ma jakąś wiedzę i doświadczenie.
Według opozycjonisty selektywne narady są jedynie stylem rządzenia Łukaszenki, którego nie zmienił przez 25 lat prezydentury. Przy czym ostatnio zwołuje je coraz rzadziej. Ostatnia rządowa narada w sprawie żniw odbyła się w 2017 roku.
Witaut Siwczyk, pj/belsat.eu
Zdjęcie: Eric Gaillard/Reuters/Forum