„Chiński architekt przyjął chrzest”. Białorusini zbudowali w Londynie drewnianą cerkiew


[vc_row][vc_column][vc_single_image image=”409739″ img_size=”large”][vc_column_text]Dziś w południowym Londynie została otwarta białoruska grekokatolicka świątynia. Przemianę duchową przeszedł też chiński architekt, autor projektu, który „przyjął chrzest i stał się w duszy Białorusinem”. Białoruscy grekokatolicy trafili do Anglii wraz z  Armią Andersa.

Msze po białorusku w Londynie odprawia się już 70 lat: po zakończeniu II wojny światowej w Wielkiej Brytanii zostały tysiące Białorusinów z Armii Andersa. Wtedy rektor Białoruskiej Misji Katolickiej Obrządku Wschodniego ojciec Czesław Sipowicz założył w Londynie Białoruskie Centrum Religijno-Kulturalne im. św. Cyryla Turowskiego.

Jego siedziba mieściła się w Domie Maryjnym w dzielnicy North Finchley. Mieszkała tam grupa ojców marianów, mieściła się kaplica, szkoła z internatem dla chłopców i unikalny księgozbiór, który stał się podstawą założonej w sąsiedztwie Białoruskiej Biblioteki im. Franciszka Skaryny.

Wierni nie mieli jednak własnej cerkwi. Ideę budowy świątyni podniósł ojciec Siarhiej Stasiewicz, kapłan Białoruskiej Misji Katolickiej w Anglii, który przyjechał do Londynu dziesięć lat temu. Ówczesny kierujący misją ojciec Alaksandr Nadsan podtrzymał tą inicjatywę.

Problemem było znalezienie architekta: miejscowi nie rozumieli nawet pojęcia „białoruska cerkiew”, a białoruscy specjaliści nie znali brytyjskich norm technicznych.

„Potrzebny był miejscowy specjalista, który nadałby życie projektowi opartemu na białoruskiej tradycji architektonicznej”, – mówi ojciec Siarhiej.

Ostatecznie autorem projektu został młody londyński projektant chińskiego pochodzenia Tszwai So.

„Przyszedł się kiedyś po sąsiedzku przywitać, a ostatecznie przyjął chrzest w naszej cerkwi i stał się w duszy Białorusinem”, – opowiada ojciec Stasiewicz.

[/vc_column_text][vc_single_image image=”409722″ img_size=”large” add_caption=”yes” alignment=”center”][vc_column_text]

„Początkowo nie wiedziałem niczego nie tylko o białoruskiej tradycyjnej architekturze, ale i o Białorusi”, – mówi Tszwai So w wywiadzie dla Salidarnaści.„Zadanie było nieproste, bo Białoruś to taka Atlantyda. We współczesnym rozumieniu ona nie istniała w przestrzeni politycznej do 1918 roku. Ale ludzie zamieszkiwali tą ziemię tysiące lat. Im więcej czytałem, tym lepiej rozumiałem, że przodkowie dzisiejszych Białorusinów stanowili większość mieszkańców Wielkiego Księstwa Litewskiego. Byli nosicielami rozwiniętej europejskiej kultury, czym mogą się dziś szczycić. A Kościół greko-katolicki, czy też unicki, był najbardziej rozpowszechnioną na tych terenach wspólnotą religijną, ale też nie jedyną składową tej kultury.”

Latem 2012 roku, przestudiowawszy stosy książek, Tszwai So wraz z ojcem Siarhiejem wybrali się na Białoruś, by na własne oczy zobaczyć tradycyjne drewniane obiekty sakralne. Byli w Stroczycach, Lidzie, Iwacewiczach, a także we wsiach i miasteczkach historycznej Wileńszczycny i Polesia.

Zrealizowany projekt jest współczesny, ale nieoderwany od białoruskiej architektury sakralnej.[/vc_column_text][vc_single_image image=”409731″ img_size=”large”][vc_column_text]

„Nie użyto w niej innych materiałów niż drewno i szkło” – mówi w rozmowie z Biełsatem ojciec Siarhiej. – „W Londynie nie ma takich świątyń.”

Białoruska cerkiew jest pierwszą drewnianą świątynią zbudowaną w Londynie od Wielkiego Pożaru w roku 1666.

Czytaj także>>> W Grodnie postanie pierwsze na Białorusi muzeum Kościoła grekokatolickiego

DD, PJr, fotografie Kastusia Łaszkiewicza i Mikoły Paczkajewa; belsat.eu

Aktualności