Centrum obrony praw człowieka “Wiasna” podało nazwiska osób, które zostały zatrzymane przez milicję za to, że chciały złożyć protest wyborczy w Centralnej Komisji Wyborczej.
Wczoraj w centrum Mińska ustawiła się ponad kilometrowa kolejka. Ludzie ustawili się przed CKW, by zaskarżyć decyzję o niedopuszczeniu Wiktara Babaryki i Walera Capkały do udziału w wyborach prezydenckich. Według obserwatorów w ogonku stać mogły nawet 2 tysiące osób.
Wzdłuż kolejki rozstawiły się też więźniarki i radiowozy milicji. Gdy CKW oświadczyła, że przestaje przyjmować interesantów, a skargi można składać już tylko korespondencyjnie, zgromadzeni chcieli ruszyć pod Pocztę Główną. Droga do niej została jednak odcięta przez milicję i wojska wewnętrzne.
Budynek poczty zamknięto, tak samo jak stacje metra w centrum miasta. Wstrzymany został ruch na przyległych ulicach. Milicja zaczęła wypychać zgromadzonych z Placu Niepodległości.
Zatrzymano minimum 18 osób, w tym korespondenta Radia Swaboda (Radia Wolna Europa) Antona Trafimowicza i korespondentkę niezależnej agencji informacyjnej BiełaPAN Wialetę Sauczyc. Oboje wypuszczono jeszcze tego samego dnia, ale Anton wyszedł z komisariatu z rozbitym nosem. Tak o swoim zatrzymaniu opowiedział Radiu Swaboda.
– Gdy z ulicy Miasnikowa wszedłem na Niamihę, zatrzymał się przy mnie nieoznakowany bus. Wybiegło z niego 6-7 mężczyzn. Dwóch w mundurach OMONu, pozostali po cywilnemu. Wykręcili mi ręce na plecach, zatkali usta ręką, żebym nie krzyczał. Dostałem wtedy mocno w noc. W busie rzucili mnie na podłogę i kazali klęczeć, wykrecone ręce skuli mi kajdankami, cały czas trzymali głową w dół. Ciekła mi krew, ale funkcjonariusze na to nie reagowali. Cała podłoga pode mną była w krwii, ubranie także nią przesiąkło.
Nikt się nie przedstawił, nie powiedział, dlaczego zostałem zatrzymany. Tylko wrzucili mnie do busa i zawieźli na komendę milicji dzielnicy Zawodskij Rajon. Dopiero tam pozwolili zmyć krew z twarzy, a po godzinie wypuścili.
Milicja wykazała się wczoraj brutalnością nie tylko w stolicy. W Borysowie zatrzymano przynajmniej 15 osób. Obrońcom praw człowieka nie udało się ustalić okoliczności. Z kolei w Grodnie zatrzymano protestującego rowerzystę.
Represje przed wyborami prezydenckimi na Białorusi trwają od początku maja. Milicja zatrzymała łącznie ponad tysiąc osób, z czego tylko w ten wtorek ponad 250. W aresztach przebywają potencjalni opozycyjni kandydaci na prezydenta Siarhiej Cichanouski, Paweł Siewiaryniec i Mikoła Statkiewicz, przeciwko którym toczą się śledztwa o organizację zamieszek. Z kolei Wiktar Babaryka, którego udział w wyborach poparło ponad 365 tysięcy Białorusinów, został oskarżony o przestępstwa finansowe. 26 aresztowanych uznano za więźniów politycznych.
Alaksandr Łukaszenka rządzi Białorusią od 26 lat. Zapowiedział już, że władzy nie odda, a potencjalnym demonstrantom może przypomnieć, jak strzela się do tłumu. Według nieoficjalnych sondaży ma 3 proc. poparcia – według sondaży państwowych – 86 proc. Wybory odbęda się 9 sierpnia.
ii,pj/belsat.eu