Bunt w białoruskim więzieniu dla narkomanów i dealerów


W kolonii karnej w Iwacewiczach, nazywanej „Wilczymi norami” doszło do buntu. Strażnicy zostali postawieni w stan alarmowy, a do akcji miały wkroczyć służby specjalne.

Mieszkaniec Iwacewicz, który w Kolonii Karnej nr. 22 służy jako strażnik, rozmawiał z Biełsatem pod warunkiem zachowania anonimowości. Według niego zdarzenie miało charakter nadzwyczajny.

– Na dyżur w nocy z soboty na niedzielę wezwano wszystkich bez wyjątku funkcjonariuszy. Przy czym polecenie było obowiązkowe dla wszystkich pracowników. Niektórych kolegów odciągnięto wprost od świątecznego stołu. Wiadomo, że niektórzy, mając dzień wolny, byli podpici. Ale bez względu na to mieli przybyć do kolonii – opowiada strażnik.

Kolonia Karna nr. 22 w Iwacewiczach.
Zdj. zviazda.by

Według źródła Biełsatu, więźniowie zablokowali drzwi więzienia. Stukali w kraty metalowymi kubkami i miskami.

– Więźniowie żądali, by zmieniono administrację kolonii. Domagali się, by do więzienia przybyło kierownictwo z Brześcia. Wiem, że ucierpiały dwie osoby z administracji kolonii. Sytuacja była dość napięta. Ale, na szczęście, konflikt udało się uregulować. Bo już rozmawiano o tym, by wezwać OMON [pododdział specjalny milicji – przyp.red.]. Gdyby przyjechały służby specjalne, to całkiem prawdopodobne, że byliby zabici – podsumował pracownik więzienia.

Czytajcie również:

W więzieniu pod Iwacewiczami. Zdjęcie intex-press.by

Jednocześnie kierownictwo Departamentu Wykonywania Wyroków obwodu brzeskiego zaprzecza informacjom o buncie w kolonii karnej, twierdzi TUT.BY. W „Wilczych norach” są resocjalizowani skazani pierwszy raz za przestępstwa narkotykowe. Na Białorusi oznacza to posiadanie lub obrót dowolną ilością substancji psychoaktywnych.

Czytajcie również:

sk, pj/belsat.eu

Aktualności