Brześć: Milicja niszczy dowody fałszowania wyborów prezydenckich


Aktywiści z Brześcia przeprowadzili prosty eksperyment, żeby udowodnić fałszowanie wyborów. Zamiast kart wyborczych wrzucili do urn czyste kartki papieru. Przy liczeniu głosów okazało się jednak, że kartki zniknęły z urny.

Czytaj więcej>> Podmienianie kart wyborczych. Aktywiści z Brześcia przeprowadzili eksperyment wyborczy

Sprawę ujawniła dwójka aktywistów opozycyjnego ruchu „O Wolność” Dzianis Turczaniak i Siarhej Wakulenka, którzy podmienili karty wyborcze na zwykły papier w komisjach wyborczych nr. 60 i 63 w Brześciu. Potem opublikowali w sieci zdjęcia wyniesionych z komisji kart wyborczych.

Od tego czasu autorzy eksperymentu piszą skargi do rozmaitych instancji – milicji, Centralnej Komisji Wyborczej, prokuratury. Jednak żadna z nich nie chce zająć się sprawą. Fałszerstwa pod dywan stara się zamieść również szefowa rejonowej komisji wyborczej, na terenie której doszło do nieprawidłowości.

„Prokuratura Brześcia nakazała komisji rejonu Moskiewskiego (dzielnicy) Brześcia sprawdzenie faktów opisanych w moim zgłoszeniu. Jednak polecenie prokuratury nie zostało wykonane, komisja nie rozpatrzyła mojego zgłoszenia i nie podjęła decyzji w tej sprawie. Rozpatrywała ją w pojedynkę szefowa komisji Halina Janholenka, która nie ma do tego uprawnień” – podkreśla aktywista.

Turczaniak uważa, że szefowa komisji nadużyła swoich pełnomocnictw, bo powinna zwrócić się do pozostałych członków komisji wyborczej. Aktywista chciał zapoznać się dokumentami dotyczącymi przeprowadzonej kontroli, jednak w CKW poinformowano go, że takich dokumentów się nie przechowuje.

Miejscowa milicja działa w podobnym duchu. Nie dość, że odmówiono tam wszczęcia sprawy karnej, to dodatkowo milicjanci „zgubili” dwa wyniesione karty wyborcze.

„Te karty wyborcze są ważnym dowodem, jednak obecnie nie wiadomo gdzie się znajdują. Nie chce się wierzyć, że w murach komisariatu ktoś je wykradł i zniszczył. Prosimy prokuratora miejskiego o reakcję” – apeluje Turczaniak.

Autorzy eksperymentu chcą, by prokuratora skasowała postanowienia o umorzeniu śledztwa.

Jak dowiódł białoruski bloger zajmujący się analizą wyników wyborczych, jednym z najbardziej rozpowszechnionych metod fałszowania wyborów na Białorusi była manipulacja i celowe zaniżanie głosów nieważnych. Okazało się, że np. w malej ojczyźnie Łukaszenki liczba głosów nieważnych osiągnęła wręcz poziom ujemny.

Według oficjalnych wyników podczas wyborów zagłosowało 87,2 proc. wyborców, z czego 84 proc. zagłosowało na Łukaszenkę.

Czytaj więcej>>> Cuda nad urną: W małej ojczyźnie Łukaszenki dopisali ponad 800 głosów

JB, cez, belsat.eu/pl

Aktualności