Bomba atomowa Stalina – ukradziona Amerykanom, testowana na sowieckich żołnierzach


29 sierpnia 1949 roku odbyła się pierwsza sowiecka próba broni atomowej. Wybuch, który okazał się o wiele silniejszy niż oczekiwano, był początkiem masowej produkcji broni jądrowej w ZSRR.

Co ciekawe, pierwszy o supertajnej eksplozji atomowej w ZSRR poinformował świat prezydent USA – amerykańskie samoloty zwiadowcze zauważyły wyrzut promieniowania. Co łączy wydarzenia sprzed 69 lat i tegoroczne oświadczenia prezydenta Władimira Putina?

Tajemniczy lot atomowego ptaka

W lutym 2017 roku w okolicach rosyjskiego Półwyspu Kolskiego doszło do niezrozumiałej emisji do atmosfery radioaktywnego jodu-131. Według autorów projektu Warzone, przypomina to analogiczną emisję podczas prób silnika atomowego w amerykańskim stanie Newada w latach 60-tych XX wieku.

„Rakieta z silnikiem jądrowym” z filmiku, który Putin pokazał podczas swojego przemówienia. Źródło – rbk.ru

Warzone przypomina także o podwyższeniu się poziomu radioaktywnego rutenu-106 we wrześniu i październiku 2017 roku. Biorąc pod uwagę, że sama Moskwa zaprzeczała, by doszło do awarii w jej obiektach atomowych, możliwe tłumaczenie tych faktów dał sam prezydent Władimir Putin. Mogły to być testy rosyjskiej rakiety z silnikiem atomowych, która potem otrzymała nazwę Burawiestnik – od burzyka, ptaka, któremu folklor rosyjski przypisywał sprowadzanie burzy.

Jednak do tej pory nie wiadomo, czy taka rakieta rzeczywiście istnieje. A jeśli istnieje, to czy testy przebiegły pomyślnie.

Jednak świat nie pierwszy raz dowiaduje się o wydarzeniach na terenie Rosji dopiero wtedy, gdy ze wschodu nadlatują promieniotwórcze chmury. To samo miało miejsce, gdy sowieci testowali swoją pierwszą bombę atomową.

NKWD i użyteczni idioci na Zachodzie

Pierwszy sowiecki projekt bomby atomowej stworzyli w 1940 roku uczeni Charkowskiego Instytutu Fizyczno-Technicznego – był on jednak błędny, a opracowany schemat nie mógł zadziałać. Dodatkowo w 1941 roku ZSRR musiało drastycznie zmniejszyć wielkość badań jądrowych – wybuchła wojna z III Rzeszą. W tym samy czasie w Wielkiej Brytanii i USA (a w mniejszym zakresie w Niemczech) wytężone prace w tym zakresie trwały.

Pierwsze amerykańskie testy broni atomowej 16 lipca 1945 roku.
Zdj. wikipedia.org

Stan sowieckich badań jądrowych zmienił się radykalnie w drugiej połowie lat 40 dzięki rożnym czynnikom. Najważniejszym z nich była praca radzieckiego wywiadu na Zachodzie. Nagle kilku pracowników amerykańskiego i brytyjskiego projektu atomowego okazało się komunistycznymi szpiegami – ludzie o lewicowych przekonaniach zdradzili swoje państwa, by pomóc „pierwsze na świecie państwo robotników i chłopów”.

To właśnie sowiecki wywiad przekazał swoim uczonym dokumentację techniczną amerykańskiej bomby atomowej Fat Man, którą w sierpniu 1945 roku zrzucono na Nagasaki. Niemal dokładna kopia tej bomby stała się pierwszą sowiecka bronią atomową – bombą RDS-1.

Skazani na śmierć za prace dla sowieckiego wywiadu szpiedzy Ethel i Julius Rosenbergowie. Zdjecie: wikipedia.org

Przez dziesięciolecia radziecka prasa i lewicowe gazety na Zachodzie pisały, że żadnej grupy szpiegowskiej nie było. A procesy przeciwko pięciu sowieckim użytecznym idiotom to wynik antykoministycznej i antysemickiej (kilku ukaranych było Żydami) paranoi. Jednak odtajnione niedawno dane amerykańskiego wywiadu, który mógł wtedy rozszyfrować sowieckie radiogramy, zakończyły spekulacje.

Testy i niespodzianki

Pierwsza radziecka eksplozja atomowa miała miejsce w kazaskim stepie – 170 kilometrów od miasta Semipałatyńsk (obecnie Semej). Dla oceny wyników testu zbudowano w stepie budynki, które imitowały różne rodzaje zabudowy i umocnień. Przywieziono tam też 1538 zwierząt – psy, owce, kozy, świnie, króliki i psy. Oddzielnie postawiono czołgi, artylerię i samoloty, zbudowano nawet kolejowe i kołowe mosty.

Wybuch bomby, która została wysadzona na specjalnej 37-metrowej wieży, zniszczył praktycznie wszystkie konstrukcje. W promieniu 5 kilometrów budynki zostały w pełni unicestwione, wagony, czołgi i samochody odrzuciło na 50-80 metrów od miejsca, w którym je pozostawiono.

Grzyb po wybuchu 29 sierpnia 1949 roku. Zdjęcie wikipedia.org

Udane testy dały początek seryjnej produkcji bomb RDS-1, jednak sam fakt testów został ukryty przez Kreml. Jednak urządzenia na amerykańskich samolotach zwiadowczych wykryły obecność produktów wybuchu atomowego w powietrzu znad ZSRR. Było to niemiłą niespodzianką dla Waszyngtonu – w USA uważano, że ZSRR nie zdoła zbudować własnej bomby do 1953 roku.

23 września prezydent USA Harry Truman oficjalnie ogłosił, „mamy dowody na to, że w ciągu ostatnich tygodni w ZSRR doszło do wybuchu atomowego”. To było z kolei niemiło niespodzianką dla sowieckiego dyktatora Stalina – ten uważał, że wybuch musi pozostać w sekrecie, by przeciwnicy ZSRR nie aktywizowali swoich programów jądrowych.

Kreml odpowiedział wtedy: „w Związku Radzieckim, jak wiadomo, trwają prace budowlane na wielką skalę… które wykluczają konieczność wielkich prac za pomocą eksplozji”. Dopiero wiosną 1950 roku Moskwa przyznała, że ma broń atomową.

Testy na ludziach

Radziecka doktryna wojskowa przewidywała użycie broni atomowej w celu wyrąbania Armii Czerwonej drogi na Zachód – przez Niemcy Zachodnie i Francję. W ten sposób mogły być rozgromione wojska USA, Wielkiej Brytanii i Francji. Trzeba było sprawdzić, jak żołnierze mogą pokonać punkt, w którym niedawno spadła bomba jądrowa.

Sowieckie testy atomowe w 1951 roku. Zdjęcie wikipedia.org

W ten sposób następną sowiecką bombą atomową stał się RDS-2, którą wykorzystano w 1954 roku podczas manewrów „Snieżok” [pol. „Śnieżek”] na poligonie Tocki 14 września 1954 roku. Przez ćwiczenia od promieniowania ucierpiało 45 tys. żołnierzy i 10 tys. mieszkańców okolicy. Nie wiadomo dokładnie ilu z nich i jak długo cierpiało na choroby popromienne.

Z drugiej strony, dopóki dokumenty manewrów nie zostaną odtajnione, dokładnie nie wiadomo, ile sowieccy uczeni i dowódcy (ćwiczeniami kierował marszałek Konstantin Żukow) wiedzie o negatywnych skutkach broni atomowej.

Kłótnia dwóch rodzajów

Historie putinowskiej „rakiety z silnikiem atomowym” (którą widzieliśmy jedynie na filmiku) i stalinowskiej atomówki, w jakimś stopniu są podobne.

Z jednej strony, Stalin za pomocą masowego terroru i propagandy kierował imperium, które kontrolowało pół Euroazji, podając się jednocześnie za obrońcę świata i zwycięzcę nad faszyzmem. (Wtedy, tak jak obecnie, „faszyzmem” nazywano wszystko, co nie podoba się „obrońcy”). Absolutna większość sowieckich poddanych żyła wtedy w strasznych warunkach. Brakowało im podstawowych środków żywności i odzieży – ostatni wielki głód w ZSRR miał miejsce w latach 1946-1947, ale i potem żywność była deficytowa. W tym samy czasie sowiecka dyktatura wydawała ogromne środki, odebrane swoim poddanym, nie tylko na bankiety w swoich rezydencjach, ale też na gorączkowe sekretne tworzenie wszelkich rodzajów broni.

W naszych czasach Władimir Putin jest uzależniony od własnej szowinistyczno-wojennej propagandy, która zmusza go do utrzymywania odpowiedniego stopnia podobnej histerii w społeczeństwie. W związku z tym, jak można było często zauważyć, rosyjski PR polega na demonstracji nawet tych osiągnięć przemysłu zbrojnego, które istnieją tylko na papierze. Ale rosyjska gospodarka, znajdująca się pod kierownictwem skorumpowanej i rozpuszczonej elity, nie jest teraz wystarczająco silna, by utrzymać deklarowany status supermocarstwa.

Czytajcie również:

Alaksandr Hiełahajeu, pj/belsat.eu

Aktualności