„Bohaterowie nie umierają” – skandowali w Moskwie uczestnicy marszu pamięci Borysa Niemcowa


Przedstawiciele rosyjskiej opozycji, dysydenci czasów Związku Radzieckiego i zwykli mieszkańcy Moskwy uczcili dziś 1. rocznicę śmierci rosyjskiego polityka, zabitego 27 lutego 2015 u samych ścian Kremla.

Rosyjska opozycja zamierzała zorganizować demonstrację właśnie w miejscu śmierci słynnego rosyjskiego polityka, jednak nie było na to zgody władz Moskwy: marsz przeprowadzono więc nieco dalej od centrum. Wszelkie ulice prowadzące na Strastny Bulwar, gdzie miał rozpocząć się pochód, od rana ciężarówkami blokowała policja: zgodnie z rosyjskim prawem, na wszelkie zgromadzenia publiczne można się dostać wyłącznie przez oficjalne wejście ustanowione przez funkcjonariuszy i wyposażone w dektetory metalu.

Na marsz przyszło około 10 tys. osób. Wśród nich – przedstawiciele większości rosyjskiej tzw. „opozycji pozaparlamentarnej”: widać było transparenty partii „RPR-Parnas” – jej przewodniczącym był sam Niemcow – „Partii Postępu” oraz „Solidarności”. Wiele osób przyszło z ręcznie wydrukowanymi plakatami upamiętniającymi Borysa Niemcowa i wzywające do zmiany władzy w Rosji.

Niektórzy manifestanci przyszli także z kwiatami, mając zamiar je złożyć na nieformalnym pomniku Niemcowa w miejscu jego śmierci. Wśród nich była mieszkanka Moskwy Antonina Nikołajewna:

„Przyszłam tu dziś, bo zawsze byłam dumna z tego, że Rosji był taki człowiek jak Borys Niemcow. Ale ważne jest też pamiętać o tym, że trzeba się sprzeciwiać obecnej sytuacji w Rosji i walczyć o wolność. Nawet jeśli nie widzę możliwości zmiany władzy dzisiaj w Rosji, to trzeba pokazać, że sprzeciwiamy się morderczym zachciankom jednego człowieka w naszym kraju”, – uważa pani Antonina.

12498453_1034337153305336_367644639_n
Antonina Nikołajewna, uczestniczka marszu

Na manifestację wybrał się także Alaksandr, dumnie dzierżący w rękach tradycyjną białoruską biało-czerwono-białą flagę.

„Sporo tu ludzi w Moskwie podchodzi do mnie i się mnie pyta, co to za flaga: tłumaczę im, że to nasze tradycyjne barwy, że jestem z nich dumny i że chciałbym, żeby one także powiewały nad administracją prezydenta i innymi urzędami państwowymi w Mińsku. I myślę, że dziś jest dobra okazja o tym przypomieć, bo Borys Niemcow także aktywnie wspierał działania białoruskiej opozycji. Nie wierzę w to, że w moim kraju w najbliższym czasie nagle zawali się reżim Łukaszenki, ale trwam w nadziei” – powiedział.

Alaksandr z Białorusi przyszedł na marsz z białoruską flagą narodową
Alaksandr z Białorusi przyszedł na marsz z białoruską flagą narodową

Na marsz przyszli też dysydenci czasów Związku Radzieckiego, którzy jak niegdyś znów organizują się i zakładają komitety poparcia opozycji. Wśród obecnych znalazł się znany karykaturzysta (i psychiatra z wykształcenia) Andriej Bilżo:

„Przyszedłem, bo nie mogłem zrobić inaczej, i to nie tylko dlatego, że osobiście znałem Borysa. Wątpię w to, że poznamy nazwisko zleceniodawcy jego zabójstwa, chociaż nie wydaje mi się też prawdopodobne, że bezpośrednio tego chciał Putin. Opozycja chce pokazać że istnieje i że nie została zniszczona, nawet jeśli ma bardzo niskie szansy na jakiekolwiek sukcesy podczas zbliżających się wyborów do parlamentu” – powiedział rysownik.

Andriej Bilżo
Andriej Bilżo

Marsz ruszył blisko godz. 14, gdy na czele pochodu pojawili się liderzy rosyjskiej opozycji demokratycznej. Wśród nich – Ilja Jaszyn i Władimir Kara-Murza. Atmosfera pozostała spokojna do końca marszu, mimo obecności licznych prowokatorów próbujących wulgarnymi i agresywnymi antyrządowymi hasłami zdyskredytować opozycję.

Większość protestujących ograniczała się do skandowania takich haseł jak „Bohaterowie nie umierają” i „Rosja bez Putina” i do rozmawiania między sobą o tym, jak wyjść z obecnej sytuacji politycznej w Rosji.

Tam gdzie było to możliwe, przy trasie marszu pojawiały się także tłumy gapiów. Niektórzy z nich otwarcie wyrażali swój sprzeciw wobec pomysłów opozycji.

„Wolna Rosja? Hehehe!”- ze zdenerowanym sarkazmem mruczała pod nosem elegancka kobieta w średnim wieku w czarnym futrze z norek. – Co im się tu nie podoba? Mamy co jeść, gdzie spać, jest spokój, nie tak jak na Ukrainie, a ci sobie tylko organizują pochody i Wolna Rosja! Wolna Rosja!”.

Obyło się jednak bez większych sprzeczek przeciwników opozycji z manifestantami. Policjanci i członkowie tzw. „drużyn obywatelskich”, ochraniający marsz, także zachowywali spokój.

Po blisko dwugodzinnym pochodzie ulicami Moskwy, marsz doszedł do skrzyżowania z ruchliwą i głośną ulicą Sadowoje Kolco. W tym wymuszonym przez merostwo Moskwy miejscu prostestujący zwyczajnie rozeszli się do domów, gdyż rosyjska policja nawet nie pozwoliła przedstawicielom rosyjskiej opozycji na przemowy końcowe.

Z Moskwy dla belsat.eu Karol Łuczka, slon.ru Zdjęcia autora.

Aktualności