Na temat incydentu z zatrzymanymi najemnikami wypowiedział się szef rosyjskiej placówki dyplomatycznej w Mińsku.
– Rosjanie, którzy przybyli do sanatorium Biełarusaczka pod Mińskiem byli zmuszeni to zrobić w związku z tym, że spóźnili się na rejs z portu lotniczego Białorusi udając się tranzytem do kraju trzeciego – oznajmił Dmitrij Mieziencew.
Dyplomata zapewniał też, że twierdzenia, iż Rosjanie próbowali ingerować w sprawy wewnętrzne Białorusi są bezpodstawne.
Ambasador przypomniał również, że Rosja oczekuje od Białorusi dowodów uzasadniających zatrzymanie obywateli Rosji i wszczęcie sprawy karnej. Zaapelował, by nie rozpowszechniać niesprawdzonych informacji szkodzących relacjom z Rosją.
– Traktowanie przez media faktu zatrzymania obywateli rosyjskich na Bialorusi jako próby ingerencji w wewnętrzne sprawy republiki nie ma pod sobą żadnych podstaw, lecz jedynie pomaga wrogom Państwa Związkowego szkodzić braterskim stosunkom naszych narodów – napisał ambasador w oświadczeniu zamieszczonym na stronie placówki. – Obywatele rosyjscy nie mają nic wspólnego z wydarzeniami związanymi z sytuacją społeczno-polityczną na Białorusi.
Mieziencew odniósł się też do szeroko komentowanych doniesień na temat dziwnego zachowania się Rosjan, co m.in. zwróciło uwagę białoruskich służb bezpieczeństwa. Mężczyźni nosili stroje w stylu militarnym, nie pili alkoholu, nie uczestniczyli w imprezach i nie interesowali się kobietami. Podkreślały to państwowe media w Mińsku, które informowały o zatrzymaniu.
– Noszenie strojów w barwach maskujących, niechęć do podtrzymania słowiańskich tradycji gościnności i wznoszenia toastów za przyjaciół – w czasie przebywania w jakimkolwiek sanatorium na Białorusi – nie wydaje się podstawą do tak bacznej uwagi mediów – oświadczył ambasador Rosji.
cez/belsat.eu wg PAP, inf. wł.