9 maja to dla Rosjan nie tylko Dzień Zwycięstwa, ale też narodowy dzień patriotycznego kiczu. I czas żniw dla producentów „sowieckich” gadżetów.
Jeszcze przed państwowym świętem w Rosji zaczyna się ogólnonarodowy szał zakupów. Do sprzedaży oprócz tradycyjnych patriotycznych koszulek czy flag trafiają najdziwniejsze ozdoby i gadżety.
Jak twierdzi portal Lenta.ru, Rosjanie coraz częściej szukają w Internecie okolicznościowych nalepek na samochód – z sowieckimi symbolami, portretami czerwonoarmistów i hasłami.
Najpopularniejsze są lakoniczne naklejki „9 maja”, zaraz po nich „1941-1945”, „Pamiętamy! Jesteśmy dumni!” i „Ani kroku w tył!”, „T-34” i „Na Berlin!”.
Według serwisu Jula, liczba wyszukiwań takich przedmiotów na początku maja wzrosła o 35 proc. w stosunku z początkiem kwietnia. Takie gadżety kosztują od 330 rubli (18 złotych) w Moskwie do 15 rubli (86 groszy) w Jarosławiu.
Do sprzedaży trafiły też ciekawsze produkty. To głównie ozdoby – chociażby dla uczestników marszu „Nieśmiertelnego Pułku”, ale też artykuły gospodarstwa domowego. Sklepy z pamiątkami proponują kubki i talerze ze Stalinem. Na lodówkę można sobie przypiąć robiony na zamówienie magnes ze zdjęciem dziadka w mundurze, lub standardowy – z datą czy cytatem, czy Józefem Stalinem.
Dzień Zwycięstwa jest też świetną okazją do wręczania okolicznościowych prezentów. Chociażby nielicznym już weteranom Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, jak w Rosji nazywa się okres II wojny światowej od ataku Niemiec na ZSRR do końca konfliktu (1941-1945). Przed tym dniem w sieci pojawiają się specjalne poradniki, pomagające wybrać podarek dla zasłużonego staruszka. Polecają one zestawy ciepłej pościeli, kwiaty, delikatesy, ale też… zestawy filmów wojennych.
Czytaj więcej:
Nie tylko weterani tego dnia świętują. Dla młodszych, i bardziej imprezowych Rosjan przygotowano na przykład zestaw o nazwie Prawdziwy Wojskowy Prezent składający się z hełmu, manierki, trzech kieliszków w kamuflażu (przypominającym amerykański), emaliowanej gwiazdy, wstążki św. Jerzego i pocztówki.
Z kolei miłośnicy wygody mogą wsunąć stopy w kapcie z portretami radzieckiego piechura, lotnika i marynarza, usiąść wygodnie w kanapie, odkorkować „Zestaw Bojowy Zwycięstwa” w wersji ze Stalinem i odpalić ulubiony film. Oczywiście wojenny, bo też tylko takie lecą dziś w rosyjskiej telewizji.
O świętujących nie zapomniała też gastronomia. Tym razem przykład z Białorusi – dział garmażeryjny supermarketu w Bobrujsku przygotował dla klientów specjalne sałatki. Dla miłośników floty jest krabowy „Kercz”, a jak klient nie lubi owoców morza, to zawsze może kupić sałatkę „Smoleńsk”, gwiazdę czerwoną z galarety czy marchewkę po koreańsku ze wstążką św. Jerzego z fasoli. Z kolei w ubiegłym roku także na Białorusi w sprzedaży pojawiły się parówki “naBerlinki”.
Jeszcze nie „w każdym sklepie myśliwskim”. Chociaż jakiś rynek prawdziwych i podrabianych mundurów i odznaczeń musi istnieć. Na rosyjskich uroczystościach państwowych coraz częściej pojawiają się bowiem „weterani”, którzy II wojnę światową pamiętać mogą co najwyżej z kołyski. Jednak i oni są potrzebni bo prawdziwi kombatanci mają już ponad 90 lat, a bez weteranów nie może być prawdziwego Dnia Pobiedy.
Czytaj więcej:
pj/belsat.eu