Biznes na wojnie. Jak Białoruś „karmi” Donbas. Dochodzenie Biełsatu, cz. 1


W warunkach blokady handlowej samozwańczych Donieckiej i Ługańskiej Republik Ludowych ze strony Ukrainy, wyroby z wielu białoruskich zakładów produkcyjnych trafiają do separatystów przez rosyjsko-ukraińską granicę, której nie kontrolują władze w Kijowie. Szczegóły nt. szarej strefy państwowego białoruskiego biznesu – w śledztwie dziennikarskim Biełsatu.

Lepsze i tańsze

W Internecie regularnie pojawiają się informacje na temat białoruskich wyrobów sprzedawanych w sklepach w Doniecku i Ługańsku, ale według pojedynczych doniesień trudno ocenić skalę tego procederu. A skala jest naprawdę znaczna: np. doniecki portal biznesowy DNR-live ocenia udział artykułów z Białorusi na rynku konsumenckim DRL na 25 proc.

Również miejscowi klienci potwierdzają dużą ilość białoruskich towarów na półkach supermarketów w Doniecku i w Ługańsku.

– Alkohol, sery, mrożone mięso… Nawet przed wojną nie widzieliśmy takich towarów – mięsa albo piwa z Białorusi… Nigdy! Ten potok popłynął już później. Jest na nie bardzo duży popyt, bo rosyjskie wyroby znacznie ustępują im pod względem jakości i są droższe – mówi Biełsatowi mieszkanka Ługańska.

Sieci handlowe i hurtownie w DRL i ŁRL niechętnie współpracują z prasą. Ich przedstawiciele kategorycznie odmawiają rozmów na temat dostaw z Białorusi. Większość firm nie ma stron internetowych, trudno więc znaleźć kontakty do dyrekcji i sam asortyment towarów.

Białoruskie towary w przejętych supermarketach

Ale bywają wyjątki. Np. doniecka sieć handlowa Amstor (wg mediów kontrolowana przez samego przywódcę DRL Aleksandra Zacharczenkę) oferuje na swojej stronie wykaz towarów. Naliczyliśmy w nim osiem artykułów pochodzących z Białorusi.

Donieck: śmietana prosto z Białorusi

Bezpośrednimi umowami z Białorusią chwaliło się dwa lata temu gazecie Żyzń Ługanska szefostwo największej tamtejszej sieci handlowej ŁNRProdtorg, którą utworzono na bazie ukraińskich supermarketów Leleka przejętych przez separatystów .

Dyrektor ŁNRProdtorgu Olesia Połtawczenko wymieniła dziewięć białoruskich przedsiębiorstw, z którymi utrzymuje kontakty handlowe. Wśród nich znalazły się Grodzieńskie Zakłady Tytoniowe Nioman, kombinat rolny Dzierżyński oraz zakłady przetwórstwa rybnego Santa Bremor. Wszystkie one zaprzeczają, że miałyby handlować z Donieckiem i Ługańskiem. W ŁNRProdtorgu Biełsatowi potwierdzono, że takie kontakty istnieją, ale odmówiono podania ich szczegółów.

Tyle ile zjada Rosja, nie zje nikt, ani Donieck, ani Ługańsk

Zdj. gomel.today

Zazwyczaj współpracy tej starają się nie afiszować również białoruskie firmy, ale są tacy producenci, którzy tego faktu nie ukrywają.

– Tak, współpracujemy z Donieckiem. To bezpośrednie dostawy. Dostarczamy czekoladę, cukierki czekoladowe. Karmelu nie dostarczamy. Nie mamy tam żadnych problemów, pracujemy na zasadzie przedpłaty. Rozliczają się z nami w rosyjskich rublach. – powiedziała Biełsatowi Lilia Siwakowa, wicedyrektor generalny ds. komercyjnych mińskich zakładów Komunarka. – Na ile to istotna skala eksportu dla Komunarki? No każda dostawa jest ważna, ponieważ to przedpłata. Oczywiście, 80 proc. całego eksportu stanowią dostawy do Rosji. Tyle ile zjada Rosja, nie zje nikt, ani Donieck, ani Ługańsk. Na Donieck przypada kilka procent eksportu.

W Doniecku i w Ługańsku widziano też wyroby również produkującej słodycze mińskiej firmy Spartak, ale tam nie chciano z nami o tym rozmawiać. Niczego nie potwierdzono i niczemu nie zaprzeczono oznajmiając, że „nie będzie się udzielać takich informacji”.

Punkt docelowy: Donieck i Ługańsk

Tak samo zareagowano na pytania Biełsatu w zakładach przetwórstwa mlecznego Sawuszkin Produkt. Wicedyrektor przedsiębiorstwa ds. PR Alena Babkina najpierw zażądała zapytania na piśmie, a potem oświadczyła, że komentarza na temat dostaw do DRL i ŁRL nie będzie.

W firmie Santa Bremor jednoznacznie powiedziano nam, że nie dostarcza ona nic do Doniecka i Ługańska. Na nasze pytanie, skąd więc biorą się jej wyroby na półkach tamtejszych sklepów, usłyszeliśmy kategoryczne:

– Odmawiamy rozmowy z wami. Nie będzie żadnych komentarzy.

Santa Bremor jest częścią państwowego koncernu Brestmiasamałpram. W innych należących do niego przedsiębiorstwach rozmawiano z nami spokojniej:

– Dostarczamy sery (twarde i topione) oraz twaróg przez rosyjską firmę, która jest naszym oficjalnym dystrybutorem. Ale punkt docelowy jest wymieniony wyraźnie – Donieck, Ługańsk. W dokumentach jest to oznaczone nie jako terytorium Ukrainy, ale jakoś inaczej… Teraz nie pamiętam. Dostarczamy tam ok. 20 ton miesięcznie – powiedział nam pierwszy zastępca dyrektora zakładów serowarskich z Kobrynia Mikałaj Tokar.

Nie należy tego afiszować

Zdj. kobrincheese.com

Handlują one też z anektowanym Krymem. I to nie przez rosyjskich pośredników, ale bezpośrednio z firmami działającymi na półwyspie. Na stronie zakładów z Kobrynia jako oficjalny dystrybutor widnieje Pierwsza Krymska Kompania Spożywcza. Na Krym trafia co miesiąc ok. 20 ton kobryńskich serów i twarogów – mówi Tokar. A ze strony wspomnianej firmy z Krymu można dowiedzieć się o istnieniu jeszcze dwóch jej kontrahentów z Białorusi – firm Hama Hustu z Klecka i Biełlakt z Wołkowyska.

Białoruskie wyroby mleczne cieszą się popularnością również w kontrolowanym przez separatystów Donbasie. Z DRL i ŁNR współpracują także zakłady mleczarskie z Berezy i serowarskie z Prużan.

– Handlujemy z Donieckiem i Ługańskiem, ale nie należy tego afiszować. Pracujemy owocnie z dwiema firmami, nie ma żadnych pretensji. Zakres dostaw jak dla naszego kombinatu jest dość skromny, ale dla niektórych – może znaczący. Wszystko idzie dobrze, według planu – powiedział Biełsatowi dyrektor kombinatu z Berezy Uładzimir Papienia.

Nie chciał on jednak podać nazw partnerów, chociaż potwierdził, że są oni z Doniecka i Ługańska.

Ciąg dalszy – jutro

Ihar Iliasz, belsat.eu

 

 

Aktualności