Białoruskie władze zabroniły pikniku dla dzieci: kolejny nieprzyjazny gest wobec Biełsatu


Biełsat 1 września chciał się spotkać z najmłodszymi widzami podczas pikniku „Z Biełsatem w nowy rok szkolny”. Jednak w ostatniej chwili państwowa firma wynajmująca obiekt odwołała imprezę.

Jest to element wielowymiarowego ataku, z którym Biełsat ma do czynienia od dłuższego czasu, – uważa dyrektor stacji Agnieszka Romaszewska-Guzy.

Szefowa kanału przypomniała, że firma Horyzont – białoruska fabryka telewizorów – w przeszłości wynajmowała już swoje pomieszczenia na potrzeby imprez Biełsatu. Tym razem w wysłanym w przededniu imprezy liście jej przedstawiciel napisał, że firma nie została poinformowana o charakterze imprezy ani nie otrzymała dokumentu potwierdzającego zgodę władz miejskich na organizację pikniku – co w przypadku tego typu wydarzeń nie jest wymagane prawem. Powołano się także na fakt, że stacja działa bez akredytacji, a jej znak towarowy jest, zdaniem białoruskiego sądu, wykorzystywany nielegalnie. Biełsat został zatem zmuszony do odwołania pikniku, a przygotowane prezenty przekaże potrzebującym dzieciom. Według Agnieszki Romaszewskiej-Guzy pismo odwołujące imprezę przyszło tak późno, by organizatorzy nie mieli już czasu na znalezienie innego miejsca.

Uderzający w tej sprawie jest fakt, że przecież jest to całkowicie niepolityczna impreza dla dzieci, podczas której miał się odbyć koncert i zabawy. Zabranianie tego typu imprezy świadczy o jakiejś paranoi – mówi szefowa Biełsatu.

Dyrektor stacji zwraca uwagę, że w liście pojawiły się też zarzuty dotyczące rzekomo nielegalnego używania znaku towarowego. Jej zdaniem jest to jeden z dowodów, że w sprawę odwołania pikniku zaangażowały się władze wyższego szczebla. Firma, który zarabia na wynajmie przestrzeni klubowej, odwołuje się bowiem do sprawy, która z organizacją samej imprezy nie ma żadnego związku.

Kilka lat temu mała, działająca w Mińsku firma montująca anteny satelitarne oskarżyła Biełsat o kradzież znaku towarowego i, jak można się było spodziewać, wygrała sprawę w Sądzie Najwyższym Białorusi. Od tego czasu białoruskie władze wykorzystują to jako pretekst np. do konfiskat sprzętu Biełsatu.

– Jest to używane jako długa pałka wobec Biełsatu, przy czym nikt nie wiedział, czy mieliśmy tam używać naszego logotypu. Tymczasem wiem, że nie mieliśmy takiego zamiaru, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że formalnie nasze logo jest zakazane na Białorusi.

Jak twierdzi Agnieszka Romaszewska-Guzy, problemy z organizacją pikniku to element szerszego planu prześladowania stacji przez białoruskie władze, który wynika z nowego podejścia władz do mediów:

– Gdzieś została podjęta decyzja polityczna, by powiedzieć niezależnym mediom „dość tej swawoli”, gdyż mają one określony wpływ na społeczeństwo.

Dyrektor Biełsatu przypomniała ostatnią akcję aresztowań dziennikarzy niezależnych portalu TUT.by i agencji BiełaPAN pod pretekstem nielegalnego korzystania z materiałów państwowej agencji prasowej. Jej zdaniem są to skoordynowane działania, które trwają już przynajmniej od początku tego roku.

– Zaczęło się od praktyki skazywania naszych dziennikarzy na ogromną liczbę grzywien. Jest to rodzaj ściąganego z Biełsatu haraczu. Działamy od jedenastu lat i wcześniej nie mieliśmy tylu kar. Jedynie w tym roku współpracujący z nami dziennikarze otrzymali wyroki na ponad 100 tys. zł. – podkreśla Agnieszka Romaszewska.

Kolejnym problemem, z którym zmaga się Biełsat, są próby usunięcia go z serwisu YouTube pod pretekstem nieprzestrzegania praw autorskich. Jak mówi dyrektor stacji, na prawach cytatu dziennikarze Biełsatu wykorzystywali w programach informacyjnych zdjęcia pochodzące z białoruskiej telewizji państwowej. Teraz, na tej podstawie, nadawca z Mińska usiłuje doprowadzić do usunięcia całego kanału Biełsatu w YouTube.

– A jest on naszą perłą w koronie – bo mamy ponad 70 tys. aktywnych subskrybentów i wiele tysięcy widzów każdego materiału. To musi być dla władz solą w oku.

Podobnie dzieje się zresztą wobec kanałów prowadzonych przez popularnych wideoblogerów, co zdaniem dyrektor Biełsatu świadczy właśnie o leku białoruskich władz przed niezależnymi mediami.

– Nie jest dobrze. Nie widać oznak żadnej odwilży, chociaż mieliśmy na to nadzieję. Blogerzy są zagrożeniem, gdyż mają wielu subskrybentów. Dla władz nie jest groźne to, że jakieś kółko wzajemnej adoracji coś sobie przesyła; groźne jest to, co ma duży zasięg. Tak właśnie jest w przypadku Biełsatu.

Dyrektor Biełsatu jest jednak przekonana, że mimo tych ataków Biełsat będzie nadal nie tylko działał, jak dotychczas, ale się rozwijał:

-Przetrwamy, bo widzowie nas potrzebują, a jeśli nas potrzebują to nas znajdą. A my znajdziemy sposoby jak do nich dotrzeć. – uważa Agnieszka Romaszewska-Guzy

Z Agnieszką Romaszewską-Guzy rozmawiał Ihar Kulej

Aktualności