Milicja tak skomentowała sobotni Najgłośniejszy Marsz Kobiet. Poinformowano też o Białorusince, która stanie przed sądem za zdemaskowanie milicjanta w cywilu.
Według MSW wczoraj w 3 regionach kraju odbyło się 7 prorządowych manifestacji, w których miało wziąć udział łącznie 50 tysięcy osób. W tym czasie liczebność uczestników 12 protestów w 5 regionach kraju miała wg milicji nie przekroczyć 1700 osób.
– I tak w stolicy, na akcji protestu na Placu Wolności zebrało się około 100 osób. Niektórzy uczestnicy aktywnie okazywali niepodporządkowanie żądaniom funkcjonariuszy: chwytali za mundury, zrywali maseczki higieniczne, utrudniali ruch służbowych środków transportu – pisze Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.
Z kolei niezależny portal TUT.by podał wczoraj, że tylko w Najgłośniejszym Marszu Kobiet w Mińsku szło około 10 000 osób. Po pierwszych zatrzymaniach, uczestniczki protestu uniemożliwiły odjazd autobusu, w którym milicja przetrzymywała demonstrantów. Akcje opozycji miały też miejsce w innych punktach stolicy.
MSW zwróciło uwagę na obecność na marszu dzieci, którym “towarzyszyli aktywnie protestujący rodzice”.
– Będziemy stale powtarzać, że to niebezpieczne i reagować na podobne incydenty. Rodzice są odpowiedzialni za życie i zdrowie swoich dzieci.
W czasie pierwszych dni protestów kilkoro dzieci zostało rannych w wyniku brutalnych działań milicji. Jedną z ofiar jest m.in. pięciolatka z Grodna – samochód, którym jechała został zaatakowany przez OMON.
Milicja poinformowała, że w Grodnie wszczęto sprawę o wykroczenie – zdemaskowanie tajniaka.
– Wczoraj w Grodnie przy ulicy Sowieckiej około godziny 15 w ramach ochrony porządku publicznego funkcjonariusz w cywilnym ubraniu dokumentował [na wideo] działania uczestników nielegalnego zgromadzenia. W tym czasie mieszkanka miasta zerwała maseczkę chirurgiczną z twarzy funkcjonariusza. Wobec kobiety wszczęto sprawę za drobne chuligaństwo i udział w nielegalnym zgromadzeniu – podało MSW.
Białoruscy internauci prowadzą Czarną Listę Milicjantów. Trafiają na nią funkcjonariusze, którzy pacyfikując protesty pokażą swoje twarze. W internecie ujawniane są ich dane osobowe, miejsce pracy i zamieszkania, a czasem także np. nazwiska kochanek.
Uczestnicy, a częściej uczestniczki protestów, coraz aktywniej demaskują tajniaków, zrywając im maseczki i kominiarki. Takie działania mają sprawić, że milicjanci wycofują się.
pj/belsat.eu