W ciągu ostatnich dwóch tygodni skazany na 5,5 lat anarchista Mikałaj Dziedok otrzymał cztery nagany i został dwukrotnie ukarany karcerem.
12 maja więźnia politycznego przeniesiono do kolonii karnej PK-9 w Horkach. Według relacji jego żony Walerii Chocinej, już drugiego dnia trafił do tzw. izolatora karnego, gdzie spędził 5 dni. Już dzień po zakończeniu kary mężczyzna znowu wrócił do karceru. Warunki panujące w jednoosobowej celi były nieznośne z powodu niskiej temperatury nocą. Dziadok prosił strażników więzienia o przeniesienie do innego pomieszczenia. Gdy jego prośby zostały zignorowane pociął sobie ręce i brzuch i trafił do oddziału szpitalnego. Jednak po opatrzeniu ran strażnicy znowu zaprowadzili go do tego samego karceru, gdzie przebywał do 26 maja.
Mikołaj Dziedok jest jednym z trójki anarchistów skazanych przez sąd w Mińsku w maju 2011 r. na wyroki od trzech do ośmiu lat kolonii karnej. Zatrzymani zostali oskarżeni ich m.in. o próbę podpalenia rosyjskiej ambasady w Mińsku. Obrońcy praw człowieka zwracali uwagę na liczne nieprawidłowości podczas procesu.
Dziedok został zesłany do kolonii karnej w Szkłowie. Jednak 4 grudnia 2012 r. w Szkłowie odbyła się wyjazdowa sesja sądu – który zdecydował, że więzień naruszył wielokrotnie regulamin więzienny, za co został przeniesiony do więzienia. Oznaczało to znaczne pogorszenie warunków, gdyż przedtem przebywał w kolonii karnej, gdzie więźniowie mają względną swobodę poruszania.
To jednak nie był koniec kłopotów więźnia. Dziedok w lutym br. na cztery dni przed wypuszczeniem z więzienia został skazany na dodatkowy rok odsiadki za rzekome „naruszenie regulaminu więziennego”. Głównym zarzutem wymienianym przez więzienne władze było noszenie przez więźnia sportowego dresu zamiast więziennego drelichu.
Czytaj więcej>>> Więzień polityczny dostaje dodatkowy rok odsiadki za…dres