Białoruski sąd: Bożego Narodzenia i marihuany nie można łączyć


Ciąg dalszy sprawy Konopnego Kolędowania po ulicach białoruskiej stolicy.

Czterech aktywistów ruchu Legalize Belarus zostało ukaranych grzywnami w wysokości od 10 do 30 białoruskich kwot bazowych (w przeliczeniu od 420 do 1 025 złotych – przyp. red.). Z nazwy organizacji mogło by wynikać, że doszło do liberalizacji białoruskiego prawa w kwestii narkotyków – o takiej możliwości powiedział nawet przewodniczący Sądu Najwyższego. Ale formalnie aktywiści zostali ukarani za… kolędowanie.

Sylwestrowy spacer po mińskich ulicach członkowie „Legalize Belarus” nazwali „konopnym kolędowaniem”. Ale stróże prawa nie podzielali ich żartobliwego nastroju i oskarżyli aktywistów o „naruszenie zasad organizacji imprezy masowej”. Sąd ukarał Stanisława Szyszka, Julię Szwabowicz i Michaiła Warancowa grzywną w wysokości 10 kwot bazowych (245 rubli). Z kolei Piotr Markiełau, jako organizator pochodu, otrzymał trzykrotnie wyższy wyrok. Sąd najprawdopodobniej zwrócił uwagę nie na to, że młodzi ludzie kolędowali, ale na fakt, iż robili to z symbolami ruchu legalizacji marihuany.

– Zgodnie z prawdą, my po prostu śpiewaliśmy białoruskie piosenki kolędnicze. To, co wydarzyło się dzisiaj to faktycznie zakazanie przez sąd mińskiej dzielnicy Centralny Rajon obchodzenia Bożego Narodzenia – uważa Stanisłau Szyszok z działu prawnego Legalize Belarus.

– My, Legalize Belarus, kochamy konopie. Poszliśmy z konopiami. Nie takimi zwykłymi, a świątecznie ozdobionymi. Nic nie wykrzykiwaliśmy, śpiewaliśmy kolędnicze piosenki… I nawet wiedząc o nas wszystko, nie można tego uznać za żaden protest – mówi aktywista Michaś Warancou.

Inicjatywa działa na rzecz poszerzenia wiedzy o środkach psychoaktywnych, zniesienia kar za ich posiadanie w małych ilościach. Zmiany w białoruskim prawie jej członkowie chcieliby wprowadzić na przykładzie Stanów Zjednoczonych, Kanady, Czech, Holandii i innych państw, które przyjęły „legalizację”. Obrońcy praw człowieka na Białorusi widzą w tej kwestii rzeczywisty problem.

– Właściwie nie ma różnicy, jaką dokładnie substancję człowiek przechowuje, przenosi czy przewozi. Może w tej sprawie można byłoby coś zmienić – mówi prawnik centrum obrony praw człowieka „Wiasna” Paweł Sapiełka.

W związku z tym za posiadanie marihuany i heroiny można dostać taki sam wyrok. Sprawa jest oczywiście kontrowersyjna – przypominamy proces z przed dwóch lat. Aktora Narodowego Teatru Akademickiego Arcioma Baradzicza za posiadanie 26 gramów marihuany skazano na pięć lat kolonii karnej.

Białoruskie MSW oddaliło w ubiegłym roku petycję podpisaną przez niemal 5 tysięcy obywateli – domagali się oni dekryminalizacji uprawy i zażywania marihuany. Władze wielokrotnie oświadczały, że nie planują nawet dzielić narkotyków na miękkie i twarde.

– Miałem klientów, których broniłem po kilka razy, gdy byłem adwokatem. Po roku, dwóch, wracali. Zaczynali od „bongosów” a kończyli na ciężkich narkotykach. Nie jestem przekonany, czy to niebezpieczna droga, ale tak właśnie było – mówi Paweł Sapiełka.

Z pewnością niebezpieczna okazała się reakcja białoruskiego wymiaru sprawiedliwości na połączenie kolędowania i konopnej symboliki.

Usiewaład Szłykau, PJ, belsat.eu

Aktualności