Białoruski protest: nie(d)oceniona rola „starej” opozycji


Na pewnym etapie tegorocznej kampanii prezydenckiej część kandydatów bardzo starała się, by nie kojarzono ich z tzw. „starą opozycją”. Pisarz Kirył Stasiełka uważa, że było to niepotrzebne działanie i wyjaśnia, dlaczego.

Stare i nowe?

Rozsądni ludzie zarówno w kraju, jak i za granicą, nie mają dziś wątpliwości, że protesty i chęć zmian to inicjatywa większości Białorusinów, a nie dzieło wąskiej grupy opozycji politycznej, która raz po raz startowała w wyborach i a potem protestowała przeciw ich wynikom. Niewątpliwie dzisiejsze wydarzenia odbywają się dzięki robotnikom, biznesmenom, studentom, aktorom, lekarzom, dziennikarzom, księżom katolickim, naukowcom i wszystkim innym, którzy dziś tworzą świadomą politycznie Białoruś.

Марш справядлівасці
“Marsz Sprawiedliwości” w Mińsku. 20 września 2020 r.
Zdj. Alisa Hanczar/belsat.eu

Ale nie tak dawno temu, na pewnym etapie kampanii wyborczej, pojawił się podział na tak zwaną „starą” i „nową” opozycję. Z powodu tego podziału niektórzy kandydaci starali się aktywnie dystansować od tego, co nazywali „starą opozycją”. Rzeczywiście, należy przyznać, że przez cały czas trwania kampanii w centrum uwagi mediów znajdowali się raczej ci, którzy pozycjonowali się jako „nowa opozycja”.

To samo możemy obserwować wśród obecnych liderów protestów. Biorąc pod uwagę kontrast tych terminów, określenie „stara” nie jest do końca poprawne. Być może lepiej byłoby powiedzieć o niej „ortodoksyjna” opozycja. Jednak niezależnie od tego, który termin wybierzemy, oprócz najbardziej kojarzących się z tym „kierunkiem” polityków – Pawła Siewiarynca, Mikoły Statkiewicza, Jurasia Hubarewicza i Anatola Labiedźki – znajdzie się tam też wielu innych.

Koalicja partii opozycyjnych bezskutecznie usiłowała wyłonić wspólnego kandydata na prezydenta.
Zdj. belsat/eu

Opozycja po białorusku

W innych krajach opozycję stanowią politycy staj, niezależne media są obiektywnym i neutralnym źródłem informacji, a obrońcy praw człowieka są po prostu obrońcami praw człowieka. Ale nie na Białorusi.

Jak wynika z jednej z koncepcji socjologicznych, jeśli nie zdefiniuje się obszaru, to obszar (w tym przypadku polityczny) zdefiniuje ciebie. To jest dokładnie to, co można teraz obserwować na Białorusi. Opozycję tworzą nie tylko politycy, ale także niezależni dziennikarze, członkowie niezależnych związków zawodowych i niezależnych organizacji młodzieżowych, działacze na rzecz praw człowieka, zwolennicy kultury narodowej. Krótko mówiąc wszyscy, którzy byli niezależni i w taki czy inny sposób walczyli o wolność.

Nie wspominając już o tym, że w normalnych państwach opozycja nie jest klasyfikowana przez pryzmat języka, jakim się posługuje, jak to miało miejsce na Białorusi. W normalnych państwach nie ma też podziału na państwowe i niezależne zrzeszenia pisarzy, dziennikarzy itp.

Jeden z przedwyborczych wieców Swiatłany Cichanouskiej i zjednoczonego sztabu.
Zdj. belsat.eu.

Warto również zwrócić szczególną uwagę na niedocenianie roli „ortodoksyjnej” (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) opozycji. W tym roku mówiło się, że opozycja się wyczerpała, że nie potrafi objąć przywództwa w procesach politycznych i protestach, oraz że przygląda się biernie bieżącym wydarzeniom. W rzeczywistości sprawy prezentują się zupełnie inaczej. To, co dzieje się dziś stało się możliwe również dzięki opozycji, którą nazywano „starą”.

Przebudzenie społeczeństwa

“Szlak Czarnobylski”.
Zdj. belsat.eu

Można śmiało powiedzieć, że społeczeństwo białoruskie się obudziło. Białorusini w całym kraju zaczęli sobie przypominać, że fałszowanie wyborów, represje polityczne, bezprawie i przemoc miały miejsce już wcześniej, choć być może nie na taką skalę. Dzisiejsza sytuacja nie jest wynikiem wydarzeń z 9 sierpnia, ale kształtowała się przez dziesięciolecia. Jest ona spowodowana pojawieniem się tła politycznego, które nie istniałoby bez działalności opozycji, także przez ostatnie dziesięciolecia.

Nikt dziś nie pamiętałby o wcześniejszych fałszerstwach i represjach, gdyby opozycja nie startowała w wyborach, nie wystawiła kandydatów do rad lokalnych, deputowanych i prezydentów, gdyby nie organizowała za każdym razem niezależnej obserwacji wyborów, marszów z okazji Dnia Wolności i Czarnobylskiego Szlaku, obrony Kuropat, gdyby nie „Mińska Wiosna” 1996 roku, protesty w 2006 i 2010. I być może gdyby opozycja przez te wszystkie lata nie starała się, by wybrzmiała kwestia wolności Białorusinów w mediach i w komunikacji z politykami zagranicznymi nie byłoby przezwiska „ostatni dyktator Europy”, to nie byłoby takiej uwagi ze strony całego świata.

Bogatsi o doświadczenia poprzedników

Tak, protesty są zdecentralizowane. Tak, istnieje narodowa solidarność i wzajemna pomoc. Ale również bardzo ważna jest pomoc ekspertów, specjalistów, którzy kiedyś pracowali z tymi samymi problemami w takich okolicznościach i nie gubią się teraz w szaleńczym tempie i z powodu strasznych warunków pracy. Dotyczy to również obserwatorów, którzy są już w stanie rejestrować, dokumentować i wykrywać fałszerstwa. Dotyczy to platformy „Hołas”, w którą zaangażowane są osoby z doświadczeniem z wcześniejszych kampanii wyborczych. Dotyczy to prawników, aktywistów i innych osób.

A obrońcy praw człowieka z centrum „Wiasna” (i innych) też nie działają od wczoraj. I oczywiście opozycja zgromadziła też doświadczenie dotyczące możliwych mechanizmów i metod systemu represji i sztuczek, jakie stosują władze.

Zespół Centrum Obrony Praw Człowieka spring96.org

Informowanie ważne jak nigdy

To, co dziś jest ważniejsze niż kiedykolwiek, to informacja. Być może wszyscy zdali już sobie sprawę ze znaczenia tego aspektu. Zwłaszcza w warunkach nieustannych kłamstw w telewizji i blokowania Internetu. Informacja stała się nie tylko potrzebą, ale i zasobem niezbędnym w walce o wolność, a czasem nawet o życie (warto pamiętać o rozpraszaniu protestów przez funkcjonariuszy organów ścigania). Niezależne kanały informacyjne, które dzisiaj śledzą Białorusini, nie pojawiły się 9 sierpnia. Pojawiły się one dużo wcześniej i dzięki właśnie tym osobom, które nazywano obrońcami i opozycjonistami. Mowa tu nie tylko o niezależnych mediach takich jak Biełsat, Radio Swaboda, Euroradio, Nowy Czas, czy Nasza Niwa, ale o wielu innych, a także o największych kanałach w Telegramie i na Youtube.

Kustosze narodowych symboli

Wszystko to aspekty praktyczne obecnej sytuacji. Ale zdaje się, że żaden protest, ruch czy opór nie może obejść się bez symboli. Przeważająca część tegorocznej kampanii wyborczej odbyła się bez odniesień do białoruskich narodowych symboli. Również we współczesnej przestrzeni publicznej przed wyborami nie pojawiały się one tak często.

Jednak ku zaskoczeniu niektórych osób to nie białe wstążki, lecz narodowa biało-czerwono-biała flaga i godło z Pogonią stały się symbolem protestu, wolności i nowych narodzin narodu. Flaga i godło, które niektórzy kojarzyli z białoruskimi nacjonalistami i opozycją polityczną. Być może dzisiaj też byłyby nieobecne, gdyby nie długotrwała walka w ich obronie prowadzona przez wciąż niedocenianą opozycję.

Protest na Placu Niepodległości w Mińsku. 18 września 2020 r.
Zdj. Iryna Arachouskaja / Vot-tak.tv / Belsat.eu

Kirył Stasiełka dla belsat.eu

Aktualności