Żona Eduarda Palczysa, Wiktoria napisała we wtorek, że jej mąż zaginął. Odnaleźli go jego rodzice.
Gdy przyszli na komisariat, aby zgłosić zaginięcie, funkcjonariusze sprawdzili bazę danych i okazało się, że jest on w areszcie na Akreścina. Miał zostać skazany na 30 dni pozbawienia wolności.
Według żony, Eduard Palczys podejrzewał, że jest śledzony i miał opuścić Białoruś w ten weekend, nie przyszedł jednak na spotkanie z kierowcą, który miał go przewieźć przez granicę.
30-letni Palczys prowadził do niedawna portal 1863x.com, którego nazwa nawiązywała do daty rozpoczęcia postania styczniowego. Publikował w nim materiały patriotyczne i krytyczne wobec władz w Mińsku i Moskwie.
Palczys po raz pierwszy trafił do białoruskiego aresztu w 2015 r. A potem skierowano na przymusowe badania psychiatryczne na pięć miesięcy. Po wyjściu ze szpitala bloger postanowił uciec z kraju i ukrył się na Ukrainie. Zamieszkał w Kijowie, skąd prowadził swój blog. Pod koniec stycznia 2016 r. zamilkł. Dopiero w kwietniu 2016 r. na portalu rosyjskich nacjonalistów Sputnik i Pogrom ukazał się triumfalny artykuł o tym, jak rosyjskie władze schwytały białoruskiego rusofobia, który został też określony mianem „etnicznego Polaka” i „praktykującego katolika”. Okazało się, że pojechał do Rosji nie wiedząc, że jest na celowniku służb. Na miejscu postawiono mu zarzut mu terroryzm i skazano na dwa lata kolonii karnej.
Ostatecznie autor bloga 1863x.com został deportowany na Białoruś, gdzie został oskarżony za rzekome nawoływanie do waśni narodowościowych i rozpowszechnianie pornografii. Szczególnie absurdalny był drugi zarzut. Palczys na swoim blogu przedrukował bowiem obsceniczne wpisy z sieci społecznościowych białoruskich zwolenników „russkiego miru”, w których obrażali Białoruś i Białorusinów. Ostatecznie sąd skazał go na więzienie, jednak zaliczył pobyt w rosyjskim areszcie w poczet kary.
pp/belsat.eu