Przez lata wierni na Białorusi mogli obejrzeć pasterkę z mińskiej katedry. Tym razem władze przestraszyły się ewentualnych politycznych deklaracji, które padną z ambony.
Według informacji Naszej Niwy, która powołuje się na źródła kościelne, kontrolowana przez władze telewizja postawiła jeden warunek: Mszę św. może prowadzić jakikolwiek biskup, tylko nie Juryj Kasabucki. Biskup pomocniczy mińsko-mohylewski wielokrotnie krytykował działania władz prowadzone po wyborach. Gdy planowano transmisję, sam zwierzchnik białoruskich katolików, arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz był jeszcze na wygnaniu w Polsce. Alaksandr Łukaszenka pozwolił mu wrócić dopiero w Wigilię.
Mszę w Mohylewie prowadził biskup Alaksandr Jaszeuski, biskup pomocniczy mińsko-mohylewski. W czasie kazania znalazły się odniesienia do obecnej sytuacji na Białorusi.
– W tym roku święto nie jest takie radosne. Cały świat ogarnęła pandemia koronawirusa, a Białoruś kryzys społeczno-polityczny. Czy może być pełna radość, gdy za rodzinnym stołem pojawiają się puste miejsca, lub gdy w rodzinie jest żałoba? – mówił.
Biskup Alaksandr Jaszeuski wyraził także nadzieję, że na Białorusi “zwycięży Boża prawda, sprawiedliwość i wolność”.
– Żeby zostać narodem, trzeba się spotkać w dialogu, twarzą w twarz i ramię w ramię – dodał.
W czasie mszy modlono się też za tych, którzy musieli opuścić Białoruś, a także za władze, aby lepiej słuchały ludzi.
pp/belsat.eu wg nn.by