Władze zamierzają wygasić „rewolucję podpisów”, która rozwija się na Białorusi przed sierpniowymi wyborami prezydenckimi. Ostrzeżeniem dla społeczeństwa było poniedziałkowe spotkanie prezydenta Alaksandra Łukaszenki z szefem KGB.
– Łukaszenka spotkał się z szefem KGB Walerem Wakulczykiem, żeby wysłać społeczeństwu komunikat: wzrost aktywności ulicznej spotka się z gwałtowną reakcją – napisał po wczorajszej naradzie komentator Alaksandr Kłaskouski w portalu naviny.by. Przypomniał słowa prezydenta, że „na Białorusi nie będzie majdanów”.
Według analityka „kiedy zbieranie podpisów poparcia dla przeciwników obecnego prezydenta zaczęło przekształcać się w masowy protest przeciwko niezmiennej władzy, architekt systemu odrzucił ceremonie i przemówił otwartym tekstem”.
– Głównych przeciwników zmieszał z błotem w swoim firmowym stylu. Przede wszystkim jednak dał sygnał strukturom siłowym. Rewolucję podpisów postanowiono stłumić sprawdzonymi metodami: liderów zatrzymywać, pozostałych zastraszać – ocenił ekspert.
W piątek podczas pikiety w Grodnie zatrzymano popularnego wideoblogera Siarhieja Cichanouskiego, a w weekend – innych aktywistów, m.in. Mikołę Statkiewicza i Maksima Winiarskiego (w poniedziałek wymierzono im kary 15 dób aresztu). Według obrońców praw człowieka przez weekend zatrzymano ok. 30 zwolenników Cichanouskiego.
Wideobloger nie zdołał zarejestrować swojego komitetu wyborczego, gdyż w czasie wyznaczonym na składanie dokumentów przebywał w areszcie, a białoruskie prawo wyborcze mówi, że trzeba to zrobić osobiście. Własny komitet zgłosiła wtedy jego żona Swiatłana, a jej kampanię bloger wykorzystywał do agitacji. Pikiety organizowane przez sztaby Cichanouskich i innych kandydatów w celu zbierania podpisów przyciągają niespotykane dotąd liczby ludzi, wielu z nich stoi po kilka godzin w długich kolejkach do złożenia podpisu.
Według Kłaskouskiego „zbieranie podpisów przekształciło się w improwizowane wotum nieufności” wobec obecnego prezydenta, który stoi na czele kraju już od pięciu kadencji.
Komentator i cytowani przez niego eksperci wskazują, że prezydent w swoich wypowiedziach próbował dyskredytować ekipę Cichanouskiego, grając skojarzeniami z nazizmem i gestapowcami, mówiąc o „bandach kryminalistów z podwiniętymi rękawami, brodzących po kraju”. Poza tym, jak wskazuje ekspert, „prezydent utożsamia zachowanie władzy przez siebie z przetrwaniem Białorusi”.
– Łukaszenka i propaganda państwowa konsekwentnie nakręcają narrację, że starający się o start w wyborach były bankier Wiktar Babaryka oraz uliczny aktywista Cichanouski to marionetki Moskwy – napisał Kłaskouski.
Sugeruje jednak, że „orientacja geopolityczna oponentów prezydenta nieszczególnie interesuje niezadowolone masy”. Babaryka przez 20 lat kierował bankiem Gazpromu na Białorusi, a Cichanouski „ma lub miał” interesy biznesowe w Moskwie – przypomniał komentator.
Wybory prezydenckie na Białorusi odbędą się 9 sierpnia. Obecnie potencjalni kandydaci zbierają podpisy poparcia. Warunkiem rejestracji kandydata jest uzyskanie co najmniej 100 tys. podpisów. Zbieranie podpisów odbywa się w ściśle określonych miejscach. W sobotę władze Mińska uprzedziły, by nie mylić zbierania podpisów z masowymi akcjami.
Łukaszenka, który sprawuje funkcję prezydenta od 1994 r., zamierza ubiegać się o szóstą kadencję.
cez/belsat.eu wg PAP