Białorusini nie chcą kołchozów dla „zeków”


Kontrowersyjny pomysł utworzenia podporządkowanych MSW gospodarstw rolnych, gdzie zatrudniano by byłych skazanych, ogłosił szef resortu spraw wewnętrznych Ihar Szuniewicz.

Leżące pod Swietłogorskiem gospodarstwo rolne Chutar-Ahra może stać się pierwszym, eksperymentalnym przedsiębiorstwem, w którym będą pracować byli więźniowie. O głośnej inicjatywie ministra Szuniewicza już tu wiedzą i niektórzy nawet rozumieją jej sens:

– Jeśli nie damy im pracy, to oni pójdą z powrotem coś robić, albo się spiją. Dlatego trzeba dawać ludziom nadzieję.

Ale nie wszyscy cieszą się na wieść o takim sąsiedztwie:

– My jesteśmy ludzie cisi i spokojni. Niepotrzebni nam oni.

– Wszyscy się tu niepokoją, że zaczną się kradzieże, będą łazić po ogródkach i wszędzie.

– Będzie byle co, po prostu wam mówię!

Szef MSW uważa jednak, że wszystko będzie dobrze: projekt pozwoli zmniejszyć skalę recydywy oraz stworzy warunki do resocjalizacji byłych skazanych.

– Po pierwsze, zatrudnienie będzie sprzyjać zmniejszeniu recydywy, a po drugie – pomoże ludziom zintegrować się ze społeczeństwem, dostawać pensje, zakładać rodziny, wychowywać dzieci i wypłacać zobowiązania. A w końcu powracać do normalnego życia – tak przedstawiał zalety swojej inicjatywy szef MSW.

Jeśli inicjatywa zostanie uznana za udaną, to zostanie rozpowszechniona we wszystkich regionach kraju. Ale czy to efektywny projekt?

– To wielkie wydatki, które potem zostaną anulowane. To sprzęt, który będzie się psuć, ponieważ ci ludzie nie rozumieją jak on działa, nie chcą na nim pracować i nie umieją na nim pracować – uważa ekonomista Mikałaj Nowikau.

W samym gospodarstwie Chutar-Ahra sytuacja co prawda też jest daleka od ideału, ale pozwala ludziom jakoś pracować. Dlatego tamtejsi mieszkańcy przekonują, że kierownictwo przedsiębiorstwa i miejscowe władze powinny rozwiązać bardziej palące kwestie: naprawić drogi, zakupić nowe maszyny i podnieść zarobki.

Milicyjny pomysł krytykują też obrońcy praw człowieka.

– Zamiast zająć się rzeczywistą socjalizacją ludzi, którzy opuścili zakłady karne, władze próbują znaleźć właśnie takie tanie warianty, faktycznie tworząc takie półwojskowe, półwięzienne przedsiębiorstwa rolne – podkreśla szef Centrum Obrony Praw Człowieka i były więzień polityczny Aleś Bialacki.

Do tego nowa inicjatywa ministra Szuniewicza (znanego m.in. z propozycji szycia dziecięcych strojów hokejowych w zakładach karnych i paradowania w mundurze NKWD) niepokojąco przypomina doświadczenia z pierwszej połowy ubiegłego wieku, kiedy to największy rozkwit przeżywał system pracy przymusowej w sowieckich obozach pracy.

Rozmówcy Biełsatu twierdzą, że nowy pomysł nie doprowadzi do niczego dobrego. Nie wiadomo, w jakim systemie mieliby pracować byli więźniowie, ile by musieli zarabiać, aby spłacić swoje zobowiązania wobec państwa i czy będą mogli zrezygnować z zaoferowanej im pracy. A przede wszystkim, czy będą w stanie się zresocjalizować w gospodarstwach rolnych, które same potrzebują tchnienia nowego życia.

Czytajcie również:

Wital Babin, Biеłsat, Zdj: Nikita Pefilev/ kitubijca.livejournal.com

Aktualności