W Żabince pod Brześciem została dziś pochowana piąta ofiara pacyfikacji protestów na Białorusi. 11 sierpnia Hienadź Szutau został przez milicję postrzelony w głowę, gdy wracał do domu. Osierocił pięcioro dzieci.
Pogrzeb mężczyzny odbył się zgodnie z prawosławną tradycją – ciało Hienadzia Szutawa było niesione w otwartej trumnie. W kondukcie żałobnym szło ponad sto osób, którym towarzyszyli motocykliści z kilku białoruskich klubów – zabity był kierowcą ciężarówki i motocyklistą.
O 9:40 pochód ruszył spod domu zmarłego. Następnie kondukt przeszedł ulicami Lenina, Wolności, Kirowa i Komsomolską i minął gmach władz rejonu, z którego nie wyszedł żaden z urzędników. Ceremonia pogrzebowa odbyła się w cerkwi pod wezwaniem Opieki Matki Boskiej. Hienadź Szutau spoczął na cmentarzu w Żabince.
Pochowany dziś mieszkaniec Żabinki jest piątą, znaną ofiarą milicyjnej brutalności podczas pacyfikacji pokojowych protestów. 44-letni Hienadź Szutau zmarł 19 sierpnia w Szpitalu Wojskowym w Mińsku. 11 sierpnia został postrzelony w głowę przed domem nr 334 na ulicy Moskiewskiej w Brześciu. W tym czasie w mieście trwały masowe protesty przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich.
Z “otwartą raną postrzałową czaszki, ciężkim urazem mózgu i licznymi złamaniami podstawy czaszki” trafił do szpitala obwodowego w Brześciu, a następnie przetransportowano go śmigłowcem do Mińska.
Według białoruskiego Komitetu Śledczego został “przypadkowo postrzelony w głowę podczas napaści nieznanych sprawców na funkcjonariuszy milicji”. 11 sierpnia MSW poinformowało o użyciu broni wobec demonstrantów, którzy mieli zaatakować milicjantów stalowymi rurami. Jeden z napastników miał wtedy zostać ranny, ale nie poinformowano, że jest w stanie ciężkim.
Krewni zmarłego nie wierzą w oficjalną wersję. Twierdzą, że Hienadź był człowiekiem spokojnym i odpowiedzialnym – kierowcą ciężarówki i ojcem piątki dzieci. Jego córka mówi, że nie uczestniczył w protestach, a tym bardziej w zamieszkach. Niedługo przed tym, jak został postrzelony, zadzwonił, że wraca do domu.
Biełsat rozmawiał ze świadkami zdarzenia.
Do tej pory białoruskie władze potwierdziły, że podczas pacyfikacji protestów zginęło 5 osób. Są to:
– Hienadź Szutau, postrzelony 11 sierpnia w Brześciu,
– Alaksandr Tarajkouski, zastrzelony przez specnaz 10 sierpnia w Mińsku,
– Alaksandr Wichor, który dostał ataku serca w więźniarce w Homlu,
– Kanstancin Szaszmakou, członek komisji wyborczej w Wołkowysku, którego 16 sierpnia wyłowiono martwego z Niemna,
– nieznany z nazwiska 19-latek potrącony przez samochód podczas protestów w Mińsku.
Pogrzeby Tarajkouskiego, Wichora i Szamaszkawa przerodziły się w wielkie manifestacje patriotyczne.
Lista ofiar pozostaje prawdopodobnie niepełna. Białoruscy medycy informowali media o zabitych podczas pierwszych dni manifestacji oraz śmiertelnych ofiarach tortur w aresztach. Rodziny i obrońcy praw człowieka wciąż poszukują ponad 20 zaginionych.
pj/belsat.eu