Białoruś wypowiada wojnę niezwyciężonemu barszczowi Sosnowskiego


Niebezpieczna roślina opanowała północ i centrum kraju. Ministerstwo Środowiska zapowiada wytępienie intruza w ciągu dwóch lat. Czy to możliwe?

Białoruskie władze centralne wypowiedziały wojnę barszczowi Sosnowskiego.

– W ciągu dwóch lat ograniczymy populację do minimum. A potem będziemy lokalnie niszczyć te ośrodki, gdzie roślina przetrwała – taki plan ogłosił wicepremier Michaił Rusy, z wykształcenia agronom, były minister środowiska.

Barszcz Sosnowskiego najmocniej zaatakował północ Białorusi – zarastają nim rejony brasławski, uszacki i witebski. Z inwazją próbują walczyć władze lokalne – z budżetu obwodu witebskiego wydzielono na zakup herbicydów 310 tysięcy rubli (561 tysięcy złotych). Rejonowe komitety wykonawcze dorzucą kolejne 120 tysięcy rubli (217 tysięcy złotych).

Obecnie jednak władze lokalne nie radzą sobie z problemem. Przynajmniej pod samym Witebskiem. Wieś Staroje Siało już kolejny rok cierpi z powodu inwazji. Według mieszkańców, w tym roku roślina zajęła kolejne tereny.

– Koło wsi przepływa Zachodnia Dźwina, ale nie można do niej zwyczajnie zejść. Wszystko wokół zarosło barszczem, którego nikt nie kosi – mówi mieszkanka wsi Tacciana Suchadoława.

Barszcz Sosnowskiego (Heracleum sosnowskyi) jest rośliną zielną z rodziny selerowatych. W warunkach naturalnych występuje w Północnym Kaukazie, Zakaukaziu i Turcji. Pierwszy raz nasiona tego gatunku trafiły na Białoruś w 1955 roku z Leningradu i zostały wysiane w Centralnym Ogrodzie Botanicznym Akademii Nauk BSRR. Sowiecka nauka uznała barszcz za tanią, wydajną i łatwą w uprawie roślinę pastewną – już jesienią 1960 roku obsiano nim pola sowchozów Swiatanak i Balszawik pod Mińskiem. Z czasem okazało się, że roślina jest niebezpieczna – jaj soki powodują oparzenia – i zaprzestano uprawy. Mimo to do lat 70-tych XX wieku rozpowszechniła się po całym kraju, szczególnie na północy i w centrum. Barszcz Sosnowskiego był uprawiany w ZSRR i innych państwach Układu Warszawskiego. Obecnie występuje od Danii po Murmańsk i Woroneż w Rosji. W związku z okresem wprowadzenia, ekspansywnością i trującymi właściwościami nazywany jest “zemstą Stalina”.

Kobieta mówi, że w ubiegłych latach sama próbowała walczyć z rośliną, ale skończyło się to poparzeniami skóry na całym ciele.

Gdy przeszliśmy się trochę po Starym Siale, zobaczyliśmy, że wszystkie nieużytki i pobocza zarosły barszczem. Wcześniej nikt go nie kosił, a teraz te “plantacje” wyglądają jak prawdziwy las. Gdzieniegdzie widać żółte ślady po próbach chemicznego zwalczania plagi – były to jednak działania miejscowe i nie zaszkodziły ogółowi populacji. Barszcz zakorzenił się na miedzach kołchozowych pól i pod liniami energetycznymi – w tych miejscach nawet nie próbowano z nim walczyć.

Czy można pokonać niebezpieczną roślinę? Rad udzielił nam ekolog i leśnik Uładzimir Panasiuk:

– Barszcz Sosnowskiego rozmnaża się za pomocą nasion, a nie poprzez rozsadę korzeni. Niszcząc roślinę przed wysianiem nasion można pokonać każdy gatunek rozmnażający się w ten sposób. Barszcz trzeba kosić nawet dwa razy w sezonie, i to przez kilka kolejnych lat. Do czasu, aż wysiane wcześniej nasiona nie wykiełkują lub zostaną zniszczone.

Przyrodnik podkreśla, że starania będą bezowocne, jeśli w okolicy pozostaną nawet pojedyncze osobniki. Dlatego zapowiedź wytępienia rośliny w ciągu dwóch lat najprawdopodobniej okaże się nie do wykonania.

Czytajcie również:

Wiktar Starawojtau, pj/belsat.eu

Aktualności