Białoruś wydaje Rosji opozycjonistę


Władimir Jegorow, aktywista partii Jabłoko musiał uciekać z Rosji, po tym, gdy w zemście za antykorupcyjną działalność spalono mu dom. Nie udało mu się jednak otrzymać azylu politycznego na Ukrainie. Gdy przeniósł się do Mińska – białoruskie KGB szybko wydało go w ręce rosyjskich władz.

Jegorow informował o przypadkach korupcji swoim mieście Toropiec w obwodzie twerskim przy pomocy profilu na portalu społecznościowym Vkontaktie. W czerwcu uciekł przez Białoruś na Ukrainę, gdy jego dom kilkakrotnie podpalono. Potem wszczęto przeciwko niemu sprawę za opublikowanie postu, w którym Putina porównał do szczura. 5 lipca Ukraińska Służba Bezpieczeństwa z nieznanych dla niego przyczyn uznała jednak, że rosyjski opozycjonista jest zagrożeniem i odesłała go pod konwojem z powrotem na granicę.

Jegorow pojechał do Mińska. Tu jednak 29 lipca ślad się po nim urwał. Obrońcy praw człowieka znaleźli pod hostelem, w którym spał jedynie jego samochód. Na miejscu zostali poinformowani, że Rosjanin został zabrany przez białoruskie KGB. 31 lipca okazało się, że przyczyną zatrzymania był często wykorzystywany przez białoruskie służby pretekst przeklinania w miejscu publicznym. W tej sprawie odbyła się nawet zaoczna rozprawa, zakończona skazaniem Jegorowa na karę aresztu.

W środę adwokatka reprezentująca Jegorowa Swiatłana Sidorkina poinformowała, że mężczyzna został przekazany stronie rosyjskiej i obecnie przebywa w areszcie tymczasowym w swoim mieście.

To nie pierwszy przypadek ścisłej współpracy białoruskich i rosyjskich służb w tropieniu politycznych uciekinierów:

jb, belsat.eu

Aktualności