Zdaniem sekretarza Rady Bezpieczeństwa Białorusi Andreja Raukoua, gdyby odbywał się przerzut przez jej terytorium najemników prywatnej firmy wojskowej z Rosji, to poinformowałyby o tym rosyjskie służby specjalne. Wczoraj na Białorusi zatrzymano 33 bojowników z Grupy Wagnera.
Według białoruskich struktur bezpieczeństwa, przeniknęli oni na terytorium tego kraju w celu zdestabilizowania sytuacji przed wyborami prezydenckimi. W rosyjskich mediach pojawiły się informacje, że Rosjanie mogli traktować Białoruś jako kraj przerzutowy, z którego wyjeżdżali do innych rejonów świata, np. Afryki, a służby białoruskie były o tym poinformowane. Świadczą o tym na przykład sudańskie banknoty i karta telefoniczna z tego kraju, które znaleziono przy zatrzymanych.
– To jest bardzo poważna kwestia. Wyszło jednak tak, że ani po linii Federalnej Służby Bezpieczeństwa, ani wywiadu wojskowego GRU, ani od innych struktur nie otrzymaliśmy takiej informacji – powiedział Andrej Raukou.
Sekretarz Rady Bezpieczeństwa powiedział, że podczas narady prezydent wydał szereg poleceń, dotyczących wzmocnienia bezpieczeństwa. Według niego, co najmniej 14 osób spośród zatrzymanych (według mediów 18) walczyło wcześniej w Zagłębiu Donieckim po stronie separatystów.
W czasie posiedzenia Rady Bezpieczeństwa zapadła także decyzja o wzmocnieniu ochrony granic, w tym z Rosją.
Kolejną kwestią, którą miał poruszyć prezydent, było bezpieczeństwo imprez masowych, w tym związanych z toczącą się w kraju kampanią prezydencką.
– Chodzi o wzmocnienie kontroli przy dopuszczaniu do miejsc masowych zgromadzeń, zapewnienia bezpieczeństwa, kontroli ludzi – powiedział Raukou.
Według niego, wynika to z tego, że wśród zatrzymanych byli ludzie „określonych kierunków” : snajperzy, specjaliści od materiałów wybuchowych, informatycy.
Zatrzymani na Białorusi najemnicy to członkowie rosyjskiej grupy Wagnera
pp/belsat.eu wg PAP