– Z jednej strony dzieci nie należą do grupy ryzyka. Z drugiej – trwają dyskusje, na ile mogą one przenosić Covid-19 i zakażać dziadków, rodziców i wychowawców – mówił Karanik.
Powtórzył argument białoruskich władz, że dzieci często – w związku z tym, że rodzice pracują – trafiają do dziadków, stwarzając dla nich dodatkowe ryzyko zakażenia.
– Z naszych sondaży wynika, że 40 proc. rodziców prosi o nieprzedłużanie ferii” – mówił minister.
Białoruscy rodzice mówią o dylemacie związanym z obecną sytuacją.
– Z jednej strony większość ludzi rozumie zagrożenie i część osób rezygnuje z wysyłania dzieci do szkoły. Z drugiej – w naszym poradzieckim systemie wprowadzenie nauki zdalnej po prostu nie jest wykonalne. A jak potem nadrobić stracony czas? – powiedziała PAP mama 10-latka z Mińska. – Pierwsza, druga, trzecia klasa, to nie jest może wielki problem. Co jednak mają zrobić rodzicie starszych dzieci, które czekają egzaminy na studia? – dodała.
Według ministra Karanika również kwarantanna uczelni byłaby dużym wyzwaniem. „Zamknięcie uczelni zwiększy rozprzestrzenianie się wirusa o 25 proc. – szacuje ministerstwo zdrowia. Chodzi o to, że zwolnieni z zajęć studenci rozjadą się do domów i „rozniosą wirusa po całym kraju”, jak wyjaśniał minister.
– Jeśli ministerstwo obrony zagwarantuje, że studenci nie rozjadą się, a my nie będziemy musieli biegać za nimi po całym kraju, to nie jesteśmy przeciw (kwarantannie) – mówił minister.
Koronawirus wykrywany jest codziennie w szkołach, a także w przedszkolach. Media niezależne każdego dnia informują o kolejnych przypadkach zakażeń w placówkach edukacyjnych.
jb/belsateu wg PAP