Bezlitosne prognozy na rok 2019: Rosję czeka skok bezrobocia i dalsze schładzanie gospodarki


W nowym roku Rosjan czekają masowe zwolnienia z pracy i postępująca stagnacja w gospodarce. Mimo to połowa z nich zachowuje noworoczny optymizm.

Zgodnie z nowymi danymi rosyjskiego ministerstwa pracy początek nadchodzącego roku nie zapowiada się dla wielu Rosjan radośnie. Już w pierwszym kwartale pracę może stracić 230 tys. zatrudnionych. W 2019 r. gospodarkę czeka trudny czas i skokowy wzrost bezrobocia. Według tych samych danych w całym nadchodzącym roku pracę może stracić 1,1 mln osób. Przygotowując prognozę resort pracy zebrał informacje w 46 tys. firm, w których pracuje w sumie 12 mln. Rosjan. Zwolnienia na dużą skalę planuje 23 proc. rosyjskich firm.

Informatycy śpią spokojnie

Oficjalnie poziom bezrobocia w Rosji jest najniższy w historii. Władimir Putin chwali się tymi wskaźnikami na każdej swojej konferencji i „gorącej linii” z narodem. W listopadzie poziom bezrobocia wynosił 4,8 proc., czyli bez pracy pozostawało 3,6 mln. osób. Putin twierdzi, że z powodu antyrosyjskich sankcji bezrobocie rośnie nie w Rosji, lecz w Europie. Rosyjska gospodarka, a zwłaszcza wielkie, państwowe bądź oligarchiczne koncerny mają jednak nieproporcjonalnie rozbudowaną administrację i wszelkie działy marketingu, finansów, HR-u, reklamy, sprzedaży itd. W czasach naftowej prosperity struktury administracji koncernów puchły, zwłaszcza w centralach firm.

– Przyczyną był nepotyzm i zwyczaj zatrudniania całych rodzin i „klanów” znajomych – tłumaczy w rozmowie z Biełsatem Tatiana Stanowaja z moskiewskiego Centrum Carnegie. – Ogromne pieniądze w koncernach państwowych i oligarchicznych wyciekały również do tysięcy małych i średnich firm doradczych, reklamowych, sprzedażowych.

I właśnie te branże czekają teraz największe cięcia. Przyszłoroczne zwolnienia dotkną głównie Moskwę i Petersburg, a więc miasta-siedziby dużych koncernów. Cięcia uderzą głównie w marketing, reklamę i usługi finansowe. Szczególnie muszą obawiać się pracownicy banków. Według prognoz zagrożonych jest ponad 30 tys. pracowników instytucji finansowych.

– To bezpośrednie skutki narastającej stagnacji i np. spadku popytu na kredyty, ale również efekt poszukiwania przez banki i koncerny oszczędności – mówi Stanowaja.

Firmy oszczędzają i stawiają na rozwiązania internetowe. Postępująca digitalizacja usług przyczynia się jednak do zwolnień. W przyszłym roku spore cięcia czekają branżę transportową, przemysł samochodowy i maszynowy, a także wydobywczy, w tym naftowy i gazowy. Ale wszędzie dotyczyć będą głównie pracowników biurowych. Zwalniać będą nawet najwięksi: Gazprom, Rosnieft’ i Łukoil. Jedyna branża, gdzie nie będzie zwolnień, a przeciwnie, będą zatrudniani nowi pracownicy to sektor IT. Aż 18 proc. rosyjskich firm branży informatycznej planuje zatrudniać nowych specjalistów.

Zmęczony optymizm

W odróżnieniu od poprzednich kryzysów: z 1998 r., 2008 r., czy nawet załamaniu rubla w 2014 r, tym razem kryzys jest słabo widoczny. Rozwija się wyspowo i jest rozciągnięty w czasie. Tak samo będzie z przyszłorocznymi zwolnieniami: dotkną tylko pewne branże i to w dużych miastach. Zwolnienia grupowe są symptomem dalszego osłabiania gospodarki i oznaką jej niezdrowej kondycji. Efektem niskich cen ropy i międzynarodowych sankcji.

Aż 70 proc. Rosjan będzie witać nowy rok u siebie w domu. Źródło: Sergei Malgavko/TASS

Nic dziwnego, że wśród Rosjan narastają depresyjne nastroje. Według najnowszego sondażu WCIOM (Ogólnorosyjski Ośrodek Badania Opinii Społecznej) dwukrotnie wzrosła liczba Rosjan odczujwających zmęczenie i smutek. W porównaniu z końcówką ubiegłego roku z 8 do 19 proc. wzrosło poczucie zmęczenia. Liczba smutnych skoczyła z 4 do 10 proc., a rozczarowanych z 3 do 10 proc.

Te nastroje potwierdzają bardziej konkretne, niedawne badanie Centrum im. Jurija Lewady, z których wynika, że aż 66 proc. Rosjan tęskni za ZSRS. To najwięcej od dekady. Nostalgia, depresja dotyczą jednak w dużej mierze przedstawicieli starszego pokolenia. Nadchodzące zwolnienia i cięcia w gospodarce uderzą w młodych i lepiej wykształconych mieszkańców stolicy i dużych miast.

– Byli do tej pory beneficjentami rosyjskiego, państwowo-oligarchicznego kapitalizmu, który do niedawna nie liczył się z kosztami – mówi Tatiana Stanowaja. – Teraz koncerny zaczynają jednak oszczędzać.

Mimo to Rosjanie przed samym Nowym Rokiem zachowują dużo optymizmu. Według badań WCIOM aż 57 proc. Rosjan uważa kończący się rok za udany. A 49 proc. czuje radość i czeka na zmiany na lepsze w przyszłym roku. Są to jednak oczekiwania napompowane noworocznym optymizmem. Inne liczby mówią więcej o nastrojach obywateli. Z wykonanego na zlecenie dziennika „Wiedomosti” sondażu ośrodka Romir wynika, że o ile w 2015 r. 41 proc. Rosjan zdecydowało się świętować Nowy Rok w domu, to w tym roku jest ich aż 70 proc. Na najważniejszej w roku imprezie oszczędzają dziś nawet zamożni Rosjanie, bo aż czterokrotnie spadła liczba tych, którzy będą świętować wyjeżdżając do innego miasta, a tylko 2 proc. pojedzie za granicę.

Zresztą prawie 3 mln. Rosjan nawet, gdyby chciało nie może wyjechać za granicę z powodu… długów. Zgodnie z rosyjskim prawem jeśli widnieją na liście dłużników nie spłacających zobowiązań, zostaną zatrzymani na lotnisku. Jeszcze w ubiegłym roku zakaz obejmował 1,7 mln. Rosjan.

I choćby pod tym względem dzisiejsza Rosja trochę zbliża się do modelowego ZSRS. Przecież wówczas nikt nie wyjeżdżał na sylwestra za granicę. Tyle, że tęskniącym za idealizowanymi czasami Breżniewa nie o to akurat chodziło.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Aktualności