Kent Harstedt, zdj. BelTA
Przebieg wyborów skomentował wiceprzewodniczący Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie Kent Harstedt, będący też szefem misji obserwatorów krótkoterminowych Biura ds. Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE.
Uważa on, że białoruska Centralna Komisja Wyborcza zrobiła szereg kroków w celu wyeliminowania pewnych niepożądanych aspektów technicznych wyborów, ale w żaden sposób nie wpłynęło to na wykonanie rekomendacji długofalowych.
„System rejestracji wyborców nie chroni przed wielokrotnym głosowaniem. Wykorzystanie zasobów administracyjnych oraz brak informacji o wyborach w mediach nie sprzyjało stworzeniu równych warunków dla kandydatów. Również w komisjach wyborczych było bardzo mało przedstawicieli opozycji: 50 osób na 60 tysięcy” – podkreślił przedstawiciel OBWE na specjalnie zwołanej konferencji prasowej.
Dodał też, że na samych wyborach też jest ważne, by mieć większą liczbę opozycyjnych kandydatów.
„To bardzo konkretne i istotne niedociągnięcia. Włączaliśmy te tematy do naszych rekomendacji niejednokrotnie. Ale niestety nie dostrzegliśmy żadnych poważnych postępów. Raczej na odwrót” – przyznał Harstedt.
Problemem nazwał też sytuację, w której obserwatorzy nie mogli zobaczyć liczenia głosów.
„W wielu punktach wyborczych obserwatorzy zgłaszają niemożność obserwowania procedury podliczania głosów. Wstępne liczby otrzymane od naszych współpracowników mówią nam o tym, że ok. 24 proc. obserwatorów zauważyło, że procedura była niewłaściwa. Innymi słowy, oni jej nie widzieli” – powiedział przedstawiciel OBWE, podkreślając, że i tak można mówić o „pewnej poprawie” w tej kwestii.
NМ, belsat.eu wg BelaPAN