Uładzimir Mackiewicz: to nie liberalizacja ale handel więźniami


Zdaniem białoruskiego politologa, uwolnienie Andreja Sannikowa i Zmiciera Bandarenki to efekt międzynarodowego nacisku i solidarności białoruskich sił demokratycznych.

Zdaniem eksperta, już w ub. tygodniu było wiadomo, że pod naciskiem UE ktoś będzie wypuszczony. „Łukaszenka, uwalniając dwójkę więźniów chce pokazać, że mimo jego gestu dobrej Zachód nie przestaje wywierać nacisku, a więc pozostali muszą zostać za kratami. Na pewno będzie to dotyczyć Mikoły Statkiewicza, Pawła Siawieryńca, Zmicera Daszkiewicza – tych którzy trzymają się mocno i nie idą na żadna współpracę.” – podkreśla Mackiewicz w rozmowie z Biełsatem.

Politolog uważa, że nie można mówić o żadnej liberalizacji. „Trzeba poczekać, gdy wszyscy zostaną wypuszczeni i na jakieś rzeczywiste kroki (w kierunku liberalizacji – red.). Na razie wypuszczenie więźniów to reakcja na nacisk międzynarodowy a nie działanie dobrowolne.” – dodaje. Zdaniem Mackiewicza, handel więźniami będzie trwać i nie ma się co spodziewać, że reżim zrezygnuje ze swojego głównego narzędzia nacisku, jakim jest obecność więźniów politycznych.

Obecnie za kratami przebywa jeszcze siedmiu opozycjonistów oraz trójka anarchistów, najprawdopodobniej niesprawiedliwe skazana na kary więzienia.

Biełsat

WWW.belsat.eu/pl

Aktualności