500 tysiącom Białorusinów grozi zwolnienie z pracy


Pół miliona potencjalnych bezrobotnych – taki scenariusz dopuszcza przedstawiciel Ministerstwa Gospodarki. Do tego na rynku pracy rośnie ruch wokół ofert zatrudnienia, a kandydaci walczą nawet o stanowiska wcześniej uważane za niezbyt atrakcyjne. Władze niechętnie, ale jednak przyznają, że problem istnieje i obiecują opracowanie planu pomocy bezrobotnym. Pytanie – jakiego i kiedy?

20 tys. osób pracuje w przedsiębiorstwach, gdzie rozpoczęto procedurę bankructwa, a kolejne 470 tys. – w zakładach pracy znajdujących się w trudnej sytuacji finansowej. Ogółem zwolnieniami zagrożonych jest ok. pół miliona ludzi – przyznało Ministerstwo Gospodarki.

Poza tym – wg oficjalnych danych – w urzędach pracy do jednej oferty pretenduje czterech chętnych. Aby trafić jako pierwsi do gabinetu konsultanta, bezrobotni zajmują kolejki o 6.00 rano, na dwie godziny przed otwarciem urzędu.

Co prawda, mimo trudnej sytuacji, nie wszyscy są chętni do zgodzenia się na oferowane tam zarobki. Prywatne agencje zatrudnienia informują, że pracodawcy proponują pensje o 20 proc. niższe niż jeszcze w ubiegłym roku.

Ofert pracy jest jednak coraz mniej, a liczba osób jej poszukujących zwiększyła się ponad czterokrotnie. Nabierająca rozpędu redukcja zatrudnienia w końcu spowodowała, że do problemu przyznały się władze. Ministerstwo Gospodarki oznajmiło, że już opracowuje warianty powiększenia pomocy bezrobotnym. Na razie jednak nie ogłoszono żadnych cyfr i terminów. O tym, że takie działania są konieczne, od dawna mówią niezależne związki zawodowe, które wysuwają kolejne żądania.

Co prawda resort gospodarki przyznaje też, że pieniędzy z rocznego budżetu wystarczy tylko na 11 miesięcy roku. Dlatego oficjalne związki zawodowe proponują, aby zbierać pieniądze na pomoc bezrobotnym bezpośrednio w zakładach pracy i ze środków zatrudnionych – poprzez składki na tzw. fundusze gwarancyjne. Rząd na razie nie wypowiedział się na ten temat.

Niezależni związkowcy uważają, że zwiększenie pomocy dla bezrobotnych to krok, który należało zrobić już dawno. Jednak samego problemu z bezrobociem on nie rozwiąże, ponieważ bez reform rynkowych, których przeprowadzenia nie chcą władze, zwolnieni z pracy ludzie nie zdołają znaleźć sobie godnej pracy.

Stanisłau Iwaszkiewicz, Biełsat

Aktualności