5 lat grozi uczestniczce protestów za zerwanie z maski z twarzy milicjanta


Mieszkająca na stałe w Szwajcarii Białorusinka została zatrzymana podczas protestu kobiet w Mińsku. Skazano ją już na areszt za udział w nielegalnym zgromadzeniu. Teraz grozi jej jeszcze więzienie za napaść na milicjanta.

Natalla Hersche już od wielu lat mieszka w Szwajcarii, gdy jednak zaczęły się powyborcze protesty, postanowiła wrócić do kraju, by wesprzeć rodaków.

„Niosła naszą biało-czerwono-białą flagę, taka wyrazista, blondynka cała w bieli”

Białorusinka została zatrzymana 19 września i została skazana na 15 dni aresztu za udział w Marszu Kobiet. Nie wiadomo jednak, czy wyjdzie 4 października, gdyż wszczęto przeciwko niej kolejną sprawę – tym razem z paragrafu 363.2 Kodeksu Karnego Białorusi – czyli stawianie oporu milicjantowi przy użyciu siły. Grozi za to do 5 lat więzienia. Jest podejrzana o zerwanie maski z głowy jednego z funkcjonariuszy milicji.

Podczas białoruskich protestów zatrzymań zawsze dokonują zamaskowani ludzie, którzy w ten sposób ukrywają swoją tożsamość. Gdy protestujący zrywają im maski, wtedy najczęściej uciekają w panice, kryjąc twarze. Najbardziej bowiem obawiają się, że zostaną rozpoznani w sieciach społecznościowych.

Pochód kobiet 19 września oglądał dzięki transmisji w internecie brat zatrzymanej Hienadź Kasjan.

– Siostra przyleciała na Białoruś, żeby spędzić swój urlop i również, by wesprzeć nasz kraj i uczestniczyć w różnych akcjach. Poszła też w tamtą sobotę na Marsz Kobiet. Widziałem ją podczas bezpośredniej transmisji w pierwszych rzędach. Niosła naszą biało-czerwono-białą flagę, taka wyrazista blondynka cała w bieli– opowiada.

Wiadomości
Nexta zrealizował ostrzeżenie. Opublikował dane ponad 1000 białoruskich funkcjonariuszy MSW
2020.09.20 10:24

Tego dnia doszło do brutalnych zatrzymań. Natalla zdążyła jeszcze zadzwonić z milicyjnej więźniarki, że ją zatrzymali, a potem urwał się z nią kontakt. Brat zatrzymanej przez resztę dnia usiłował dodzwonić się do komisariatów i aresztu jednak bezskutecznie. Dopiero wieczorem dowiedział się ze strony internetowej organizacji broniącej praw człowieka Wiasna, że siostra trafiła do aresztu na ul. Akreścina w Mińsku.

Następnego dnia z Hienadziem skontaktował się adwokat przydzielony z urzędu zatrzymanej. Z informacją, że skazano ją na 15 dni aresztu, a do tego wszczęto sprawę za zaatakowanie milicjanta. Aresztowana może nie opuścić murów więziennych, jeżeli sąd zdecyduje o pozostawieniu jej za kratami w związku z kolejnym postępowaniem.

List na prześcieradle

W areszcie z Natallą dobę spędziła Ludmiła Kazak, adwokat jednej z liderek białoruskiej opozycji Maryi Kalesnikawej. Prawniczka wyniosła na wolność list od Hersche, napisany na kawałku prześcieradła.

Ludmiła Kozak, jak opowiada Hienadź, była pod wrażeniem jej siły ducha.

– Mówiła, że miała wrażenie, że gdyby ja wpuścili to znowu chodziłaby na marsze. Nie złamała ją ani 15 dniowa odsiadka, ani sprawa karna – dodaje.

W jej sprawie zapytanie do białoruskiego MSZ wysłała też szwajcarska ambasada, jednak pozostał on bez odpowiedzi. O jej losie informowały też liczne szwajcarskie media. Jak podkreśla brat aresztowanej, sprawa mogłaby się już rozwiązać, gdyby Natalla zrezygnowała wcześniej z białoruskiego obywatelstwa. Jako Szwajcarka zostałby po prostu deportowana. Ta jednak zachowała pierwsze obywatelstwo i przez to będzie sądzona jako obywatel kraju.

Kasjan podkreśla, że obawia się o przyszłość swoją i kraju. Jego zdaniem, gdy protesty ucichną, dojdzie na Białorusi do rozprawy z niezadowolonymi tak jak za czasów Stalina. I wtedy, jak twierdzi, przyjdzie, mu wyjechać z kraju.

Natalla Hershe pochodzi z Orszy i wyjechała z kraju 12 lat temu. W Szwajcarii wyszła za mąż i ma dwójkę dzieci.

Wiadomości
Masowe zatrzymania na Marszu Kobiet w Mińsku FOTO
2020.09.19 17:11

ha, jb/ belsat.eu

Aktualności