„Łukaszenka to karaluch” po chińsku. Podróbki oficjalnych oznaczeń na mińskich przystankach


Białoruś pod rządami Alaksandra Łukaszenki stara się być krajem jak najbardziej przyjaznym sojuszniczym Chinom. W wielu miejscach oficjalne napisy i ogłoszenia są uzupełnione tłumaczeniem na chiński. Skorzystali z tego działacze białoruskiego “małego sabotażu”.

Jak donosi doradca Swiatłany Cichanouskiej ds. polityki zagranicznej Franak Wiaczorka, na mińskich przystankach ktoś umieścił nalepki, udające oficjalne powiadomienia po angielsku i chińsku informujące o tym, czy autobus jedzie z centrum, czy do centrum.

Gdy na napisy te nakieruje się telefon z zainstalowaną aplikacją Google Translate, okazuje się jednak, że chińskie tłumaczenie informacji nie ma wiele wspólnego z pierwowzorem. „Łukaszenka to karaluch”, „Łukaszenka odejdź” głoszą napisy na nalepkach, które na pierwszy rzut oka wyglądają, jakby nalepiło je mińskie przedsiębiorstwo komunikacji miejskiej.

A oto co przeczytają osoby znające chiński na mińskich przystankach.

Nie wiadomo, kto stoi za akcją inteligentnego trollingu białoruskiego dyktatora, jednak za takie naruszenie prawa może grozić na Białorusi kilka lat więzienia.

Wywiad
„Toczy się wojna na wyniszczenie”. Wywiad z przedstawicielem białoruskiego podziemnego ruchu „Opór”
2021.10.04 16:02

jb/ belsat.eu

Aktualności