Wszystko, co robi polski rząd, to szaleństwo – przekonuje rządzący Białorusią w wywiadzie, którego udzielił dziennikarzowi telewizji CNN Matthew Chance’owi. Wybrane fragmenty opublikowały dziś prezydenckie służby prasowe.
– Macie fakty, że ja wypycham tych ludzi na granicę z Polską? – zadawał pytania sam Alaksandr Łukaszenka. I sam sobie odpowiadał: – Nie. I nie może czegoś takiego być.
Dziennikarz przytaczał mu stanowisko polskiego rządu przekonującego, że uchodźcy są dostarczani tam siłą, a nawet faszerowani narkotykami, amfetaminą. Po to, żeby mogli długo nie spać, żeby było im łatwiej znosić chłód. W ten sposób trafiają w potrzask.
– Czy będzie pan temu zaprzeczał? – zapytał wprost Matthew Chance. – To szaleństwo. Wszystko, co robi polski rząd, to szaleństwo – cytują odpowiedź Łukaszenki jego własne służby prasowe. – Mówi pan, że karmimy ludzi narkotykami? Fakty na stół! Będą takie fakty, to będę ponosił za odpowiedzialność.
Łukaszenka przekonywał też, że „najłatwiej jest siedzieć w Warszawie i mleć językiem na różne tematy, unikając odpowiedzialności przed własnym narodem za swoje machlojki”. A trzeba przecież zbadać, co się dzieje na granicy.
– Dlaczego nie chcecie się zorientować, co się dzieje na granicy – pytał znów dziennikarza. – My jesteśmy gotowi – zapewniał.
Podkreślił także, że Białoruś – w przeciwieństwie do Polski – nie wprowadziła stanu wyjątkowego na granicy. Wręcz przeciwnie: zaprasza dziennikarzy, aby „aby przyjechali na granicę i obiektywnie zbadali sytuację”.
– Serdecznie zapraszamy – mówił. – Zapraszaliśmy tam, oni spotykali się z tymi zbiegami.
Co więcej – twierdził, że władze w Mińsku proponowali „uchodźcom, którzy utknęli na granicy”, aby „pobyli na Białorusi”.
– My ich prosimy: „wróćcie przed mrozami na Białoruś, pobądźcie na Białorusi” – przytaczał rzekome rozmowy. – „Nie, nam obiecali Litwini i Polacy azyl polityczny czy jakiś inny, czekamy”. I trzy miesiące czekają na rozwiązanie tej sprawy. Co z tym mają wspólnego Białorusini?
W cytowanym fragmencie wywiadu nie zabrzmiało ani pytanie, ani odpowiedź na temat tego, w jaki sposób na Białoruś przybyły tysiące migrantów, którzy teraz znaleźli się na jej granicach z UE. Znalazły się za to oskarżenia Łukaszenki, że to państwa Zachodu „wzywają ich” do siebie. Potoki migracyjne płyną zaś nie tylko przez Białoruś, ale także np. przez Morze Śródziemne – Hiszpanię, Włochy i Grecję.
– Ile tam ludzi ginie! [Giną] setkami pokonując Morze Śródziemne. Tysiące ludzi trafiają do UE. Dokładnie tak poszli przez Białoruś – powiedział. – Oni nie do nas idą – oni idą do was. Dlatego, że ich do siebie wzywaliście. Po co ich tam wzywaliście?
Winna tej sytuacja miała być też nawet… sama telewizja CNN.
– Niedawno publicznie zaprosiliście Afgańczyków i poprosiliście kraje Azji Środkowej i Rosję, żeby pozwoliły im się zatrzymać. Wy z Amerykanami poprosiliście. Przecież ogłoszono to w waszej stacji. Dlaczego nie przyjmujecie teraz ludzi, którzy uciekają przed wojną z tych krajów, które doprowadziliście do ruiny? – przepytywał Alaksandr Łukaszenka dziennikarza w wywiadzie dla amerykańskiej TV.
cez/belsat.eu