Współpracownicy uwięzionego Aleksieja Nawalnego dotarli do zarobków blogerów, uczestników talk-shows i publicystów – “drugiego garnituru” pracowników telewizji i portalu RT (d. Russia Today). Ich praca to głównie ośmieszanie opozycji i atakowanie osobiście Aleksieja Nawalnego.
W materiale współpracowników rosyjskiego opozycjonisty Marii Piewczich i Georgija Alburowa pojawiają się nazwiska ludzi, których rola ogranicza się do napisania kilku felietonów, lub zamieszczania postów w sieciach społecznościowych. Występują oni też w internetowym talk-show „Rossija Prekrasnaja BuBuBu” (pol. „Piękna Rosja BuBuBu”). Piewczuch i Aburow wymieniają ich w kolejności, poczynając od zarabiających najmniej.
Jedną z takich współpracowniczek RT jest Lesia Riabcewa, która w przeszłości pracowała w radiu Echo Moskwy uznawanym za wysepkę wolności na mapie rosyjskich mediów. Dziennikarka postanowiła się jednak przebranżowić i zajmuje się pisaniem dla strony RT miesięcznie 2-3 felietonów atakujących Nawalnego jego Fundację Walki z Korupcją oraz prowadzeniem dwóch profili społecznościowych. Oskarża w nich głównie opozycjonistę i jego współpracowników o wszelakie bezeceństwa lub wręcz otwarcie kpi sobie z sytuacji, w której się znalazł. Na przykład wyśmiewała się publicznie, że w więzieniu Nawalnego „bolą plecy z powodu zbyt cienkiego materaca”. Za swoje usługi dziennikarka pobiera miesięcznie 368 rys rubli, czyli ponad 18,5 tys. zł.
Kolejnym znajdującym się na liście płac RT jest Stanislaw Jakowlew, mało znany bloger o pseudonimie Ortega, który w nie ma nawet swojej rubryki publicystycznej. Autorzy materiału konstatują, że jedyne czym się zasłużył to kilkakrotny występ w programie „Rossija Priekrasnaja BuBuBu” oraz prowadzenia kanału na komunikatorze telegram, w którym z 400 postów 150 poświęcił atakowaniu Nawalnego. Ortega zgarnia za to 420 tys. rubli miesięcznie, czyli ponad 21 tys. zł.
Mitia Leontiew i Kanstancin Pridibajła to dwójka prowadzących talk-show „Rossija Priekrasnaja BuBuBu”, będącym peanem na cześć Kremla i atakiem na jego przeciwników. Pierwszy z nich jest prywatnie synem weterana rosyjskiej propagandy Michaiła Leontiewa, który pełni obecnie funkcję rzecznika prasowego Rosniefti. Za swoją pracę Mitia Leontiew otrzymuje 444 tys. rubli, czyli 22,5 tys. zł. Jego kolega Kanstancin Prydybajła, jest z pochodzenia Białorusinem i przedtem pracował w białoruskiej telewizji państwowej. W swoim programie równocześnie z chwaleniem Władimira Putina i atakowaniem Nawalnego, zajmuje się wspieraniem Alaksandra Łukaszenki i zwalczaniem białoruskiej opozycji. W jednej ze swoich wypowiedzi na antenie nazwał jedną z liderek białoruskiej opozycji Maryję Kalesnikową „podłą suką”, która wypadła „z obszaru jego seksualnych zainteresowań”. Mimo swej podwójnej roli wygląda na to, że jest wyraźnie dyskryminowany, gdyż zarabia „jedynie” 16 tys. zł.
– Widzimy tę osobę po raz pierwszy, generalnie nie jest jasne, kim jest. Jakiś Białorusin, który z jakiegoś powodu stał się specjalistą od nienawiści do Nawalnego – tak opisują go współpracownicy opozycjonisty.
Kolejnym dobrze opłacanym pracownikiem RT jest bloger Maksim Kononienko, którego wkład w lutym ograniczył się do jednego wpisu poświęconego Marii Piewczich, w którym stwierdził, że jest ona współpracowniczką jakichś służb specjalnych. Za 710 znaków, 5 udostępnień w sieciach społecznościowych plus kilka zdalnych wystąpień w talk-show Kononenko zgarnął 540 tys. rubli, czyli 27,4 tys. zł. Autorzy materiału przypominają tymczasem, że pensja marynarza okrętu podwodnego wynosi w Rosji 70 tys. rubli miesięcznie.
Jednak topowe miejsce na liście płac zajmuje „profesjonalny rozczarowany” Witalij Sierukanow. Jest to były aktywista Fundacji Walki z Korupcją, który w 2017 r. ją porzucił, by zająć pozycję ostrego krytyka Nawalnego. Dodatkowo jeszcze, jak utrzymują aktywiści fundacji, odchodząc, zabrał ze sobą logo tworzącej się Partii Postępu, do zarejestrowania której przymierzał się Nawalny. Sierukanow sam zgłosił partię o takiej nazwie, uniemożliwiając opozycjoniście zarejestrowanie swojej.
Od 3,5 roku były ten „rozczarowany Nawalnym” pielgrzymuje po programach rosyjskiej TV, opowiadając o niegodziwościach swojego dawnego szefa. Jego wkład został najwyżej doceniony przez szefostwo RT, które zaoferowało mu pensję 754 tys. rubli miesięcznie, czyli 38,3 tys. zł.
– Według Roskosmosu, podstawowe wynagrodzenie kosmonauty w 2020 roku wynosiło 70 tys. rubli (3,5 tys. zł). z dodatkami i uwzględnieniu dodatkowych współczynników ci, którzy faktycznie latają w kosmos kilka razy w roku, otrzymują około 300 tys (15,2 tys. zł). Witalij Sierukanow zarabia 2,5 razy więcej – konstatują autorzy materiału.
Margarita Simonian szefowa RT po opublikowaniu materiału nt. swoich podwładnych zapowiedziała im „nieplanowaną podwyżkę pensji”.
– Uważam za swój obywatelski obowiązek zapewnienie bezpieczeństwa naszym ludziom, których dane wyciekły do sieci i którzy otrzymują groźby z powodu ich pracy dziennikarskiej. A także podnieść ich pensje w związku ze zwiększonym ryzykiem – napisała na Twitterze.
Według planów rosyjskiego ministerstwa finansów w latach 2021 i 2022 właściciel RT – Autonomiczna Organizacja Niekomercyjna TV-Nowosti otrzyma po 18,5 mld rubli rocznie, czyli prawie po 1 miliardzie zł. Realny budżet organizacji może być większy, gdyż od 2010 r. nie publikuje ona wbrew prawu o organizacjach niekomercyjnych swojego raportu finansowego. Tymczasem rosyjskie ministerstwo finansów odmawia nakładania za to kar finansowych na szefową projektu Margaritę Simonian, tłumacząc to przedawnieniem.
RT – d. Russia Today to pięć oddzielnych kanałów informacyjnych i stron internetowych nadawanych i publikowanych po rosyjsku, angielsku, hiszpańsku, francusku, niemiecku i po arabsku. W 2008 r. ówczesny premier Rosji Władimir Putin umieścił ją na liście kluczowych organizacji o strategicznym znaczeniu dla Rosji.
jb/ belsat.eu wg nawalny.com interfax.ru znak.com