Białoruski koncern Biełnaftachim został objęty amerykańskimi sankcjami przeciwko reżimowi Łukaszenki. Mogą one też dotknąć rosyjskich dostawców ropy, którzy zagrozili przerwaniem dostaw. O tym, jak petrochemia Naftan zareaguje na sankcje, Biełsat rozmawiał z rzecznikiem prasowym jej komitetu strajkowego.
– Oczywiście kierownictwo nie będzie prosiło władz, by zmieniły coś w kraju – mówi Ihar Wałajeu, rzecznik związkowców z Naftanu. – Ci ludzie są pod absolutną kontrolą władz i myślą jedynie o tym, jak w tej sytuacji samemu przetrwać, uniknąć represji.
Związkowiec twierdzi, że już widać pierwsze próby przystosowania się do sytuacji. Według jego informacji dyrektor generalny Naftanu Andrej Sojka wyrabia polską wizę i planuje odwiedzić w Polsce firmę-córkę białoruskiego koncernu (takim przedsiębiorstwem jest np. Beloil Polska Sp. z o.o.). Zmuszeni do ucieczki z kraju robotnicy chcą go w Polsce “gorąco powitać”. Wałajeu zauważa, że do faktycznego wprowadzenia sankcji jest jeszcze czas i rafineria może się na nie przygotować: zdobyć jak najwięcej zamówień, surowca i części zamiennych dla swoich instalacji.
Trudną sytuację wykorzystała już Rosja, która zagroziła Naftanowi odcięciem od dostaw surowca. Według rzecznika komitetu strajkowego, chodzi nie tylko o to, że sankcje mogą zostać rozszerzone na rosyjskich dostawców. Biełnaftachim jest przecież konkurencją dla rosyjskiego przemysłu petrochemicznego.
– Odmową dostaw Rosja może powalić konkurenta, by wykupić zakład lub doprowadzić do jego likwidacji – uważa Wałajeu.
Według niego, koncern Biełnaftachim planuje wysłać do Rosji delegację, która będzie negocjować dostawy ropy w warunkach amerykańskich sankcji.
Dodaje, że załoga Naftanu czeka na sankcje w napięciu. Zwolennicy opozycji rozumieją konieczność odcięcia reżimu od finansowania, a wszyscy zdają sobie sprawę, że zaczną się problemy z wypłatami i premiami.
– Robotnikom powiedziano już: nie oczekujcie premii – stwierdził Wałajeu.
Biełnaftachim zaczął też likwidować fabrykę włókien sztucznych MAPAN – nie wiadomo, co stanie się z załogą zakładu.
– Jak mówią nasi chłopcy, przez miesiąc Naftan może jeszcze korzystać z jakichś wewnętrznych zapasów, zmniejszyć produkcję do minimum. Jednak bez dostaw ropy za miesiąc-dwa produkcja zostanie wstrzymana – twierdzi związkowiec.
Według niego kierownictwo “żyje dniem dzisiejszym” i nie myśli o tym, jak długo mogą trwać sankcje.
Rzecznik prasowy komitetu strajkowego podkreśla: choć robotnicy Naftanu muszą spodziewać się obniżenia wynagrodzeń, powinni rozumieć, że sankcje nie są wymierzone w nich, a w białoruskie władze, a po upadku reżimu nowy rząd będzie myślał o tym, jak zrekompensować straty i odbudować gospodarkę.
juc,aa,pj/belsat.eu