Wojna, czyli najlepsza strategia wyborcza Putina

Putin walczy o wzrost popularności w Rosji i już teraz zaczyna kampanię przed wyborami w 2024 r. Sięga po sprawdzone narzędzie windowania słupków: wizję wojny, ekspansji i zbierania dawnej ziemi radzieckiej.

Wygłaszane za cztery dni noworoczne życzenia będą miały szczególny charakter. Wszędzie, ale zwłaszcza na Ukrainie powinny być to przede wszystkim życzenia pokoju. Nad świętami Bożego Narodzenia i Nowym Rokiem ciąży bowiem nieustający festiwal gróźb ze strony Władimira Putina. Podpierany coraz bardziej alarmującymi doniesieniami o wciąż narastającej koncentracji rosyjskich wojsk. Z towarzyszącą każdego dnia kremlowską tyradą o tym, jak Rosja jest zagrożona przez Ukrainę i NATO. Np. w niedzielę Dmitrij Pieskow, rzecznik Kremla, powiedział, że kwestia rozszerzenia NATO to dla Rosji kwestia życia lub śmierci.

Kampania wyborcza

Powielana w prokremlowskich mediach narracja brzmi czasem, jakby żywcem skopiowana z telewizji epoki Leonida Breżniewa. Nie przypadkiem. Niezależnie od celów geopolitycznych dyplomatycznych negocjacji w sprawie Ukrainy i Donbasu. Daleko od rzeczywistych celów eskalacji napięcia, Putin ma również inny cel w straszeniu świata wizją napaści na sąsiedni kraj. Taki, jaki zwykle przynosił mu korzyści czysto wizerunkowe, a zatem i polityczne wewnątrz Rosji. Trudno tu mówić nawet o budowaniu popularności wyborczej i ciężko przykładać normy znane z demokracji zachodnich. Rosyjski system jest tylko przykryty niby-demokratycznymi fasadami. Co nie oznacza, że lider jest całkowicie niezależny. Potrzebuje wsparcia elit, stabilnego systemu i rzeczywistego poparcia społecznego. Nawet jeśli to poparcie może czasem korygować manipulacjami wyborczymi.

Wiadomości
Bloomberg: Rosja przygotowuje się do rozmów z USA i nadal ściąga wojsko na granicę z Ukrainą
2021.12.24 12:14

Według portalu RBK 16-18 grudnia w podmoskiewskiej, rządowej rezydencji odbyło się zamknięte seminarium kierownictwa politycznego najbliższego otoczenia Putina. Planowano strategię kampanii wyborczej na wybory prezydenckie w 2024 r. Dmitrij Pieskow wprawdzie zaprzecza, by Putin zdecydował się już czy będzie kandydował. Wypuszczane do mediów „przecieki” mają za zadanie uspokoić rządzącą elitę. Dać do zrozumienia, że powinna skupić się wokół lidera, bo ten planuje rządzić bardzo długo. Zapewnianiu, że temu służyło ubiegłoroczne referendum znoszące ograniczenia dla rządów Putina na następne piętnaście lat. Sygnał dla Rosjan do jednoczenie się wokół lidera też już się pojawił. Pod postacią wojennego pohukiwania i straszenia zagrożeniem ze strony NATO, USA i Ukrainy.

Gdyby nie Putin…

Wczoraj w poczytnych Argumentach i Faktach ukazał się wywiad z Siergiejem Szojgu, rosyjskim ministrem obrony. Pretekstem była rocznica utworzenia tuż przed upadkiem ZSRR służby ratowniczej, która potem, w Rosji podlegała ministerstwu spraw nadzwyczajnych. Na jego czele długie lata stał właśnie Szojgu. Wspominki były jednak tylko pretekstem. Tak naprawdę Szojgu udzielił go, by podgrzewać antyukraińską i antyzachodnią histerię. Opowiadał, jak to Rosja w 2014 r. uratowała Krym przed „nazistami” ukraińskimi.

– Gdyby nie Putin (…) cała ta publika: ukraińscy ultranacjonaliści, neofaszyści, ekstremiści, najemnicy z Europy i USA, przybyli by na Krym, zapewniam, wszystkim by się dostało – opowiadał Szojgu, korzystając ze znanej od siedmiu lat narracji o ukraińskim faszyzmie, walka z który legitymizowała aneksję Krymu.

Wywiad, podobnie, jak słowa Putina z niedawnej konferencji prasowej 23 grudnia, są utrzymane w znanej stylistyce. Tej samej, która brzmiała z Kremla w 2014r., w czasie ukraińskiej Rewolucji Godności, aneksji Krymu i rosyjskiej interwencji w Donbasie. Putin odbierał już Ukrainie prawo do własnej państwowości. Na konferencji stwierdził, że Ukrainę stworzył tak naprawdę Lenin.

Wiadomości
Rosyjski Sąd Najwyższy nakazał likwidację stowarzyszenia Memoriał
2021.12.28 12:20

To, co wybrzmiewa najgroźniej w jego słowach, to przekonanie, że Rosja ma prawo, a nawet obowiązek, do interwencji poza swoimi granicami, w obronie jakiś „swoich ludzi”. W domyśle, Rosjan. Ale czy tylko? Czy Putin nie może pociągnąć swojego wywodu o narodzie radzieckim i uzurpować sobie prawo do opieki nad wszystkimi, którzy żyją w byłych republikach ZSRR? By bronić ich np. przed mitycznym faszyzmem. W końcu oznaki faszyzmu rosyjskie władze znalazły nawet w tak zasłużonej w ujawnianiu zbrodni systemów totalitarnych organizacji, jak Stowarzyszenie Memoriał.

Wojna na ratunek

Notowania Putina są dziś dramatycznie niskie. Wg. badań opinii społecznej przeprowadzonych przez Centrum im. Jurija Lewady z listopada tylko 32 proc. Rosjan głosowałoby na obecnego prezydenta. Ta cyfra oznacza utratę legitymizacji władzy. Nawet, jeśli za pomocą wyborczych sztuczek Putin by wygrał wybory. Dla znającej przecież prawdziwe sondaże elity, to sygnał, że Putin słabnie. W czasie aneksji Krymu i tuż po niej poparcie dla Putina przekraczało 80 proc. (nie jest to tożsame z deklaracją głosowania). To była euforia. „Krym nasz” wywindował Putina w sondażach. Potem jednak poparcie zaczęło spadać i Putin tego trendu średnio i długookresowo nie wyhamował. Przyczynił się do tego marazm, wszechobecna korupcja i władza zabetonowanej, pół-feudalnej elity, rozwścieczająca Rosjan reforma emerytalna i stagnacja gospodarcza. Putin postanowił zatem sięgnąć po wypróbowane narzędzie. Wojnę.

Wiadomości
Dwie trzecie Rosjan żałuje upadku ZSRR
2021.12.25 12:45

Ten instrument dał mu władzę, kiedy w odwecie za zamachy (sfingowane przez służby, czy prawdziwe – to w tym kontekście bez znaczenia) najechał w 1999 r. Czeczenię. Wówczas, jako dyrektor FSB i potem premier, o którym mówiono, że jest tymczasowy. W sierpniu 2008 r. wojna z Gruzją miała wzmocnić „zmiennika” na fotelu prezydenta, Dmitrija Miedwiediewa. To akurat nie bardzo się udało. Putin na Kreml wrócił. I bardzo szybko powrócił również do ulubionej retoryki straszenia Zachodu i najbliższych sąsiadów agresją. Nie tylko straszenia, ale i rzeczywistych interwencji – na Ukrainie i w Syrii.

Od wiosny kończącego się roku Kreml znowu buduje napięcie militarne. Sugeruje Rosjanom, że chodzi o wielką sprawę: o bezpieczeństwo i przyszłość okrążanej przez śmiertelnych wrogów ojczyzny. Celem jest przekonanie ich, że Putin jest silny i skuteczny. Za pomocą najprostszych i najtańszych środków: przerzucania wojsk i przymuszania Zachodu do rozmów o Ukrainie. W tej sposób Putin zaczyna długą kampanię wyborczą przed wyborami w 2024 r. Chce odbudować swój dawny wizerunek silnego wodza. Stawka jest dla niego olbrzymia. Jest nią stabilność systemu władzy i zdolność do przetrwania. Nie chce wpaść przecież w takie turbulencje i kłopoty, w jakich znalazł się Alaksandr Łukaszenka, który próbuje odwracać uwagę od dramatu wewnętrznego za pomocą eskalacji napięć z zagranicą. Putin chce to zrobić wcześniej, kiedy wojenną euforią będzie w stanie pociągnąć za sobą więcej Rosjan, niż tylko tych w mundurach.

Analiza
Amerykański ekspert: po zajęciu Ukrainy polem rywalizacji Rosji z Zachodem będzie Polska
2021.12.28 16:05

Michał Kacewicz/belsat.eu

Inne teksty autora w dziale „Opinie”

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności