Gdy funkcjonariusze wyważyli drzwi do jego mieszkania, Andrej Zelcar otworzył ogień ze strzelby myśliwskiej. Śmiertelnie ranił agenta KGB, a sam został zastrzelony na miejscu – czytamy w komunikacie służby specjalnej. Do internetu trafiły nagrania wideo obu stron strzelaniny. Pojawiły się już opinie, że to mistyfikacja służb.
Portal Euroradio poinformował jako pierwszy o strzelaninie z udziałem funkcjonariuszy KGB i pracownika firmy informatycznej EPAM Systems Andreja Zelcara. W internecie umieszczono wideo, na którym widać szturm mieszkania nagrywany przez KGB i jego obrońców.
Mężczyźni w cywilnych ubraniach, podając się za milicjantów, żądali od Andreja otwarcia drzwi mieszkania. Gdy mężczyzna nie wykonał polecenia, funkcjonariusze zaczęli rozbijać drzwi za pomocą łomu i młota.
Według nagrania w mieszkaniu były co najmniej dwie osoby – uzbrojony w strzelbę myśliwską Andrej i kobieta nagrywająca zdarzenie smartfonem (potencjalnie jego żona).
Po wyłamaniu drzwi grupa funkcjonariuszy weszła z bronią do mieszkania. Informatyk otworzył ogień do znajdującego się w korytarzu agenta KGB, po czym został zastrzelony przez pozostałych mundurowych. Ranny funkcjonariusz o imieniu Dzmitryj i pseudonimie Nirvana, zmarł. Nie wiadomo, co stało się z obecną w mieszkaniu kobietą.
Komitet Bezpieczeństwa Państwowego (KGB) podał w swoim komunikacie następującą wersję:
– W toku działań specjalnych polegających na sprawdzaniu adresów, pod którymi mogły znajdować się osoby związane z działalnością terrorystyczną, w jednym z mieszkań szczególnie niebezpieczny przestępca otworzył ogień ze strzelby do funkcjonariuszy. W rezultacie czego funkcjonariusz KGB został śmiertelnie ranny. Przestępca został zlikwidowany. Funkcjonariusz zmarł od otrzymanych ran.
Nie wiadomo, w jaki sposób zabity miał mieć styczność z działalnością terrorystyczną. Po brutalnej pacyfikacji protestów wyborczych 2020 roku, na Białorusi powstało kilka grup zapowiadających czynną walkę z reżimem. Wśród nich są Cyberpartyzanci, Drużyny Samoobrony Narodowej i Czarne Bociany. Ta ostatnia organizacja dokonała ostatnio nalotu za pomocą drona na koszary OMONu.
Nie wiadomo, czy Andrej Zalcar należał do ruchu oporu. Gdyby tak było, informatyk byłby pierwszym przeciwnikiem reżimu Alaksandra Łukaszenki, który zginął z bronią w rękach.
Amerykańska firma informatyczna EPAM Systems potwierdziła już, że mężczyzna był jej pracownikiem.
Sąsiedzi z klatki powiedzieli nam, że mieszkał wraz z żoną i chodzącym do podstawówki synem. Nie wiadomo, gdzie podczas strzelaniny przebywało dziecko.
Ze zdjęć z Instagrama Andreja wynika, że interesował się bronią i strzelectwem.
Opublikowane nagranie wzbudziło wiele kontrowersji. Pojawiły się już głosy, że to mistyfikacja KGB.
Nie wiadomo, kto nagrywał strzelca w jego mieszkaniu. Filmik zmontowany jest tak, że moment postrzelenia funkcjonariusza KGB nie jest pokazany. Widać jedynie, jak mężczyzna ze strzelbą oddaje ogień w stronę korytarza, a następnej scenie funkcjonariusz strzela w miejsce, gdzie powinien znajdować się strzelec. W następnych kadrach mundurowi wyciągają z mieszkania rannego, którego nazywają Dimką i Nirvaną. Podejrzenia wzbudza też zachowanie kobiety.
– Za wcześnie na komentarze. Ale pytań jest więcej niż odpowiedzi – powiedziano Biełsatowi w BYPOL – organizacji byłych funkcjonariuszy białoruskich służb, którzy przeszli na stronę opozycji.
Nagranie skomentował nam jednak były milicjant, proszący o zachowanie anonimowości.
– Wątpię, żeby strzelba w pomieszczeniu tak brzmiała. I pistoleciki jakieś zabawkowe. I nikogo w mundurze nie ma. Jestem skłonny uważać, że to mistyfikacja. Gdy strzela się z pistoletu w pomieszczeniu, to bije po uszach jak z armaty. A śrutówka też ma swój odgłos. A te pistolety też nie były służbowe – twierdzi nasz rozmówca.
Niezależnym mediom udało się porozmawiać z mieszkańcami bloku przy ulicy Jakubouskiego 29 w Mińsku. Potwierdzili oni, że na miejscu znajdują się służby.
– Pod trzecią klatką stoi bus, osobówka i dwa radiowozy. Wielu ludzi w cywilu, milicjanci chodzą w ochraniaczach na buty i rękawiczkach – powiedziano portalowi Naviny.by.
Biełsat skontaktował się z mieszkańcami podwórka, którzy powiedzieli, że obudził ich hałas. Wtedy pod blokiem było już pełno “nietypowych ludzi”.
– Bus Komitetu Śledczego stoi już 8 godzin. Masa obcych – powiedziano nam.
pj/belsat.eu