Ksienija Łuckina jest więźniarką polityczną, przetrzymywaną za kratami w “sprawie Press Clubu”. Jak poinformował jej ojciec, stan dziennikarki bardzo się pogorszył z powodu guza mózgu, który w areszcie znów zaczął się rozwijać.
Dziennikarka przez 15 lat pracowała w białoruskiej telewizji państwowej BT, gdzie tworzyła reportaże o wydarzeniach historycznych z okresu II wojny światowej i na temat katastrofy czarnobylskiej. Po sfałszowanych przez reżim Alaksandra Łukaszenki wyborach prezydenckich rzuciła pracę dla BT i chciała założyć alternatywny kanał telewizyjny. Dołączyła też do opozycyjnej Rady Koordynacyjnej, gdzie odpowiadała za kontakt z prasą.
Pod koniec 2020 roku została aresztowana wraz z kierownictwem Białoruskiego Press Clubu – niezależnych dziennikarzy oskarżono o niepłacenie podatków. Prawie wszyscy oskarżeni w “sprawie Press Clubu” zostali wypuszczeni z aresztu 19 sierpnia bieżącego roku na podstawie ułaskawienia, a postępowanie przeciwko nim umorzono. Ksienija Łuckina nie napisała prośby o ułaskawienie, w związku z czym przeciwko niej wszczęto nową sprawę karną – nie wiadomo jeszcze, jaką.
Ojciec dziennikarki Aleh Łuckin alarmuje, że jej stan znacznie się w areszcie pogorszył. Ksienii znów rośnie guz mózgu, którego lekarze nie mogli wyciąć w całości podczas operacji w 2012 roku.
– Przed aresztowaniem czuła się dobrze, co roku przechodziła badania. A w ciągu tych miesięcy w areszcie guz znacznie się rozwinął. Dwa razy zawieźli ją na rezonans magnetyczny, w maju i lipcu. Wyniki pokazały, że guz rośnie. Córka wymaga konsultacji, walczymy, by zawieźli ją do Centrum Neurologii i Neurochirurgii, żeby wyjaśnić, co robić dalej. Do 1 września Ksienija ma leżeć. Ma bardzo mocny ból głowy, ciągle rozbią jej zastrzyki przeciwbólowe. Co tydzień zawożę jej tabletki.
W domu czeka na mamę 11-letni syn. Ksienija Łuckina jest jedną z 650 więźniów politycznych reżimu Łukaszenki.
hh,pj/belsat.eu