Współpracownicy skazanego na 14 lat więzienia bankiera i niedoszłego konkurenta Alaksandra Łukaszenki w wyborach prezydenckich Wiktara Babaryki i liderki opozycji Swiatłany Cichanouskiej będą sądzeni za zamkniętymi drzwiami.
Zdaniem prawnika Zmiciera Łajeuskiego, reżim stara się ukryć bezpodstawność oskarżeń.
– W ten sposób ukrywana jest zawartość aktu oskarżenia, ale też fakt braku dowodów winy i fakt braku przestępstwa – zaznaczył.
Maryja Kalesnikawa i Maksim Znak są oskarżeni na podstawie 3 artykułów kodeksu karnego: zachęcanie za pośrednictwem mediów i internetu do działań, które szkodzą bezpieczeństwu Białorusi, spisek w celu przejęcia władzy niezgodnie z konstytucją oraz stworzenie ekstremistycznego ugrupowania. Grozi im 12 lat więzienia.
Obydwoje zatrzymano na początku września 2020 r. Kalesnikawą próbowano zmusić do opuszczenia kraju, wywożąc na granicę z Ukrainą, jednak – według świadków – na granicy kobieta podarła swój paszport, uniemożliwiając usunięcie jej z kraju.
Kalesnikawa i Znak byli pracownikami sztabu Wiktara Babaryki, byłego prezesa Biełgazprombanku, który zamierzał wystartować w wyborach prezydenckich, ale w czerwcu ubiegłego roku został oskarżony o malwersacje finansowe, a w lipcu tego roku skazany na 14 lat więzienia.
Cała trójka jest uznawana za więźniów politycznych. Ogółem takich osób jest na Białorusi prawie 590.
pp/belsat.eu wg Swaboda, Nawiny