Polscy dziennikarze piszą o białoruskich kolegach


“Partyzanci. Dziennikarze na celowniku Łukaszenki” – taki tytuł ma mieć książka poświęcona 20 pracownikom białoruskich mediów, którzy są prześladowani przez reżim w Mińsku. Znajdą się tam, między innymi, reporterki Biełsatu Kaciaryna Andrejewa i Daria Czulcowa oraz redaktor naczelna Tut.by Maryna Zołatawa.

Obecnie trwa zbiórka pieniędzy, które mają być przeznaczone na wydanie książki oraz na pomoc dziennikarzom na Białorusi. Dziennikarz Biełsatu Piotr Pogorzelski rozmawiał w swoim podcaście Po prostu Wschód z pomysłodawczynią akcji, dziennikarką redakcji zagranicznej TVP Info Arletą Bojke.

Arleta Bojke fot. Milena Barancewicz
Arleta Bojke fot. Milena Barancewicz

– Jak pojawił się pomysł na wydanie tego rodzaju zbioru i na czym dokładnie ma polegać ta akcja?

– Zbieramy pieniądze, ale z moich rozmów z białoruskimi dziennikarzami, wynika, że nie to dla nich jest najważniejsze, a to, że chcemy mówić, nawet nie tyle o nich, a tłumaczyć, co się dzieje w ich kraju. Dla nich to niezwykle ważne, że interesujemy się tym, co się dzieje i nie chcemy zostawić tej sytuacji, jaka jest bez zmian.

Dziennikarzy na Białorusi jest coraz mniej, bo są zmuszani do wyjazdów. Są stawiani przed wyborem: albo zagranica, albo areszt, albo po prostu są w aresztach.

Wiadomości
Pod presją służb portal TUT.by usuwa swoje materiały
2021.06.28 14:01

Zagraniczni dziennikarze mają zakaz wstępu na Białoruś i prawda jest taka, że jeśli nie będzie dziennikarzy na miejscu, to nie będziemy wiedzieli, co się dzieje tuż za naszą wschodnią granicą. Ja w ogóle uważam, że warto interesować się światem, bo żyjemy w globalnej wiosce, a tu mamy sąsiednie państwo i musimy wiedzieć, co tam się odbywa.

Bez naszych kolegów, którzy ryzykują bardzo dużo, nie będziemy nic wiedzieć o Białorusi. Dlatego warto o tym mówić, na to przede wszystkim jest skierowana nasza akcja – chcemy opowiedzieć historie tych dziennikarzy, którzy zasługują na to, żeby o nich mówić, żeby ludzie znali ich nazwiska.

Oprócz tego chcemy zebrać pieniądze, żeby im pomagać. Na przykład płacić za pomoc prawną, czy kupno nowego sprzętu, bo ich sprzęt jest regularnie rekwirowany przez białoruskie służby. Możemy też pomóc znalezieniu bezpiecznego mieszkania, jeśli muszą już uciekać, w ciągu kilku godzin zostawiając wszystko za sobą. Czyli to dwukierunkowa akcja: informacja i wymierna finansowa pomoc.

Wiadomości
Skazana dziennikarka Biełsatu pracuje jako pomocnica szwaczki
2021.06.20 17:10

– Kto będzie opisany w tej książce, jacy dziennikarze i osoby związane z mediami?

– W toku wielu rozmów wybraliśmy 20 osób. Oczywiście dziennikarzy, którzy zasługują na to, żeby o nich wspomnieć jest o wiele więcej. Wśród wybranych są na przykład osoby, które pokażą nam, że represje wobec dziennikarzy nie zaczęły się po tych wyborach, a niemal tuż po wyborze Alaksandra Łukaszenki na jego pierwszą kadencję w 1994 roku.

Zatem opisujemy Pawła Mażejkę, który był jednym z pierwszych dziennikarzy, którzy trafił do więzienia za swoją pracę. Jest Paweł Szeremiet, który zginął w zamachu na Ukrainie w 2016 roku, ale wcześniej tworzył niezależne media na Białorusi. Jest też Natalla Radzina, która od 10 lat mieszka w Polsce, bo nie może wrócić na Białoruś. Jest wieloletnia redaktor naczelna portalu Tut.by Maryna Zołatawa, a także dziennikarze najmłodszego pokolenia, czyli twórcy kanału Nexta w komunikatorze Telegram Raman Pratasiewicz i Sciapan Puciła.

Aktualizacja
Białoruś: Raman Pratasiewicz i Sofija Sapiega przeniesieni do aresztu domowego
2021.06.25 16:16

Jest młoda fotoreporterka Nadzieja Bużan, która cały czas powtarza, że wykonuje tylko swoją pracę i jakby na Białorusi odbywały się wielkie zawody sportowe, to by je fotografowała, a że doszło do protestów, to tam robiła zdjęcia. One stały się symbolami tego, co się działo. Ona cały czas pracuje na miejscu i jej postawa jest godna podziwu.

Wiadomości
Andrzej Poczobut pozostanie na kwarantannie do 8 lipca
2021.06.24 13:34

Opisujemy też szefową białoruskiego Press Clubu Julię Słucką, która od ponad pół roku jest w areszcie. Grożą jej zarzuty z Kodeksu Karnego. To jest specyfika reżimu białoruskiego, że karze się nie za ich pracę dziennikarską, a wymyśla się takie preteksty, jak podatki itp. Tak było w przypadku Maryny Zołatawej.

I opisujemy też Andrzeja Poczobuta – jego profile na Facebooku czy Twitterze śledziło wielu Polaków, żeby się dowiedzieć, co się dzieje na Białorusi. On też będzie formalnie sądzony za działalność w Związku Polaków na Białorusi, ale jego działalność dziennikarska nie jest bez znaczenia, bo jemu areszty były znane od wielu lat.

Partyzanci. Dziennikarze na celowniku Łukaszenki, zdj.: FB PDnCŁ
Partyzanci. Dziennikarze na celowniku Łukaszenki, zdj.: FB PDnCŁ

– Jak będzie wyglądała okładka do książki?

– Okładkę zaprojektował dla nas legendarny białoruski grafik Uładzimir Cesler, który też musiał w sierpniu uciekać z Białorusi, bo wszedł w skład opozycyjnej Rady Koordynacyjnej.

Ja ją interpretuję w ten sposób, że te wszystkie legitymacje, kamizelki, na których jest napis “Prasa” miały być tarczą, czymś, co chroni, a one stały się celem dla służb mundurowych. Jest tam też krew, bo dziennikarze białoruscy po prostu za swoją pracę płacą krwią i sami tej krwi, pomocy, potrzebują.

Ale ja tak to widzę, a okładka jest wielopoziomowa i to, że stworzył ją białoruski artysta, jest dla nas bardzo ważne. Mam nadzieję, że zobaczą ją nie tylko Polacy, ale też odbiorcy z innych krajów, bo książka może będzie przetłumaczona.

Wiadomości
Nestle zarzucono finansowanie propagandowej telewizji Łukaszenki
2021.06.25 15:02

– Wśród autorów są dziennikarze różnych mediów, którzy piszą o swoich białoruskich kolegach. Są osoby z TVP, ale są też z TVN24, są z TV Republika, a są też z Gazety Wyborczej. Jak tego dokonałaś?

– Ja nikogo nie przekonywałam i to jest chyba najlepsze. Nie musiałam nikogo przekonywać, napisałam post na Facebooku, bo byłam poruszona tym, co się stało z Ramanem Pratasiewiczem. Bo nie mieściło się dotąd w mojej głowie, że można porwać samolot za pomocą uzbrojonego myśliwca tylko po to, żeby zatrzymać dziennikarza. To była moja ogromna potrzeba, żeby coś zrobić i zgłosiło się wiele osób z różnych redakcji. I one zgłaszały się same!

Jest to absolutnie oddolna inicjatywa pokazująca, że możemy mieć wspólny cel i możemy, jak coś jest ważne i potrzebne, pracować ponad podziałami, których tak naprawdę nie powinno być.

Ale nie ma co zaklinać rzeczywistości, one są. Cieszy mnie to, że uda nam się pomóc i opisać historie białoruskich kolegów, ale też cieszy mnie to, że umiemy to zrobić razem – polscy dziennikarze z różnych mediów.

– Jak można wesprzeć tę inicjatywę?

Można wejść na pomagam.pl, tam jest zbiórka. Pieniądze z niej zostaną przeznaczone dla naszych kolegów i trafią na wydanie książki, o której mówimy. Można też polubić nasz profil na Facebooku, tam zamieszczamy informacje o tym, co się dzieje na Białorusi i fragmenty rozdziałów bo już połowa jest gotowa.

Rozmowa ukazała się w piątek 25 czerwca w podcaście dziennikarza Biełsatu Piotra Pogorzelskiego Po prostu Wschód.

Aktualności