Niedoszły kandydat na prezydenta Białorusi Wiktar Babaryka wygłosił dziś przed Sądem Najwyższym swoją mowę końcową. Były prezes Biełgazprombanku jest oskarżony o korupcję i pranie pieniędzy na wielką skalę, za co grozi mu 15 lat ciężkiej kolonii karnej.
– Bez względu na to, że przyznanie się do winy byłoby z punktu widzenia mojego komfortu poprawniejsze, to nie mogę się przyznać do przestępstw, których nie popełniłem – oświadczył Wiktar Babaryka.
Według niego przez 20 lat kierowania Biełgazprombankiem nie tylko nie dopuścił się żadnych nielegalnych działań, “ale nawet nie było wzmianki o możliwości zrobienia czegoś poza prawem”.
Wiosną ubiegłego roku Babaryka zrezygnował z kierowania Biełgazprombankiem, by wystartować w wyborach prezydenckich. Sztab bankiera zebrał ponad 400 tysięcy podpisów poparcia pod jego kandydaturą, czyniąc z niego głównego przeciwnika Alaksandra Łukaszenki. 18 czerwca Wiktar Babaryka i jego syn Eduard Babaryka zostali zatrzymani w drodze do komisji wyborczej, gdzie wieźli listy z podpisami poparcia. Ostatecznie Centralna Komisja Wyborcza nie dopuściła go do udziału w wyborach. Babaryka i jego zatrzymani współpracownicy zostali uznani za więźniów politycznych.
Wyrok w sprawie Babaryki i jego były współpracowników Sąd Najwyższy wyda 6 lipca, podała agencja RIA Nowosti. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, tego samego dnia rosyjski Gazprom, do którego należy Biełgazprombank, ma czasowo wstrzymać dostawy na Białoruś surowca Gazociągiem Jamalskim.
mh,pj/belsat.eu