Ukraina nie chce „zamrożenia wojny”

Zawieszenie wojny na obecnym etapie byłoby dla Ukrainy katastrofalne w skutkach. Oznaczałoby powolne wykrwawianie i demolowanie kraju przez odbudowującą swoje siły Rosję. Dlatego Kijów mówi o konieczności kontrofensywy i odzyskaniu zabranych terytoriów. 

Po wizycie delegacji amerykańskiej w Kijowie, jeden z jej członków, demokratyczny kongresmen Adam Smith powiedział, że Ukraina chce przeprowadzić w ciągu najbliższych 3-6 tygodni kontrofensywę. W wywiadzie dla Politico Smith tłumaczył, że Wołodymyr Zełenski chce rozmów o pokoju z Rosją, ale dopiero po odbiciu okupowanych terytoriów. Co w praktyce oznacza ukraińską kontrofensywę na południu i wschodzie kraju. Podobne sygnały płyną od ukraińskich władz i sztabu. Kilka dni temu w wywiadzie dla Wall Street Journal sam Zełenski kategorycznie odrzucił opcję zamrożenia konfliktu.

Wizja zawieszenia wojny w sytuacji, kiedy Rosja okupuje 1/5 terytorium Ukrainy oraz zachowa zdolność do prowadzenia głębokich ataków przy linii frontu, czy uderzeń lotniczych i rakietowych na całej Ukrainie jest dla kijowskich władz zatrważająca. Oznaczać będzie korzyści dla Rosji. Pozwoli Władimirowi Putinowi odbudować, przynajmniej częściowo, utracone zdolności jego armii. Umożliwi też wywieranie presji na Zachód w celu porzucenia przynajmniej części sankcji i wykorzystanie zniecierpliwienia zachodnich społeczeństw.

Zamrożenie nie przyniesie natomiast żadnych korzyści Ukrainie. Dla Kijowa oznaczałoby konieczność utrzymywania sił zbrojnych na obecnym, wojennym poziomie i nie pozwoli na odejście od warunków wojennej mobilizacji społeczeństwa. Nadal utrzymywane będzie ciągłe zagrożenie. Ukraińska gospodarka nie będzie mogła rozpocząć normalizacji i odbudowy. Co gorsze, stan zawieszenia sprawi, że zapał zachodnich rządów do wspierania finansowego odbudowy Ukrainy mógłby opaść, a jednocześnie utrzymywałoby się na tyle duże ryzyko inwestowania na Ukrainie, by paraliżowało działania biznesu. Narastałoby zmęczenie Ukraińców stanem zawieszenia i możliwe, że pojawiłyby się wewnętrzne tarcia polityczne, które skwapliwie wykorzystałaby Rosja. Dlatego Zełenski twardo mówi o odbiciu okupowanych terytoriów i dopiero wtedy chce rozmawiać o zakończeniu wojny.

Analiza
Ukraińska gospodarka jest w stanie przedzawałowym
2022.07.26 12:53

Kiedy kontrofensywa? 

Od kilku tygodni wojna na Ukrainie przybiera inną dynamikę. Nie jest to już szybka kampania manewrowa z pierwszych tygodni rosyjskiego ataku. Ani bardzo intensywne starcia frontowe i walki o zdobycie miast, jak to miało miejsce w maju i czerwcu na Donbasie. Rosjanie kontynuują natarcia w celu opanowania obwodu donieckiego. Zwłaszcza w kierunku Słowiańska, Bachmutu i Siewierska. Toczą się tam intensywne walki. Rosjanie ostrzeliwują również przygraniczne rejony obwodów charkowskiego, sumskiego i czernihowskiego. Na południu Ukraińcy prowadzą częściej działania zaczepne, koordynując operacje z ruchem oporu, siłami specjalnymi i wspomagając je uderzeniami rakiet HIMARS. Mimo pojawiających się co kilka dni sprzecznych informacji o „kontrofensywie” w kierunku Chersonia, na razie jej nie było.

Ataki rakietowe np. na mosty na Dnieprze mogą być próbą przygotowań do „kontrofensywy”, lub po prostu dezorganizacją komunikacji Rosjan na okupowanych terytoriach. „Kontrofensywa” na razie nie jest czynnikiem wojskowym, a elementem gry informacyjnej i działań politycznych. Celem coraz częstszych sugestii, ze rychło się rozpocznie, jest testowanie reakcji Rosjan. Na razie tych politycznych: czy np. przyspieszą plany aneksji okupowanych terytoriów? Czy wzmocnią swoje siły zbrojne? Póki co Moskwa reaguje dość niemrawo. Jakby nie wierzyła w zapowiedzi Kijowa. Działania Rosjan mogą jednak przyspieszyć. O ile znajdą zapasy oraz rezerwy ludzkie i sprzętowe. Do końca lipca na Ukrainę może trafić 16 batalionów ochotniczych tworzonych ze zmobilizowanych w Rosji żołnierzy.

Wiadomości
Ukraińcy znów uderzyli w Most Antonowski. Chcą odciąć rosyjskie jednostki w Chersoniu
2022.07.27 12:19

Kontrofensywa będzie jednak trudna i dla Ukrainy. Jej siły zbrojne też są zmęczone i, mimo dostaw z Zachodu, wciąż potrzebują wsparcia sprzętem, który w walkach szybko się zużywa, bądź jest niszczony. Ukraiński prezydent przyznał niedawno, że jego siły zbrojne tracą obecnie mniej żołnierzy, bo ok. 30 dziennie, a nie 100, jak jeszcze w czerwcu. Według Kijowa to efekt używania na większą skalę dostarczanego z Zachodu uzbrojenia, zwłaszcza amerykańskich systemów rakietowych. Pozwalają one niszczyć i dezorganizować rosyjskie zaplecze frontu, przez co obniżać np. zdolności Rosja do huraganowych uderzeń artyleryjsko-rakietowych. A to one są przyczyną większości strat. Większość ukraińskich żołnierzy ginie właśnie od ognia artylerii i rakiet, a nie od ran postrzałowych z walki bezpośredniej. Rozpoczęcie kontrofensywy oznaczać będzie duży wzrost strat po stronie ukraińskiej. A strona atakująca zawsze ponosi większe straty.

Kaszalot chce odpocząć

Rosjanie rzeczywiście obniżyli dynamikę swoich działań. Po części z powodu zadawanych im przez ukraińską artylerię strat, a po części z powodu zwyczajnych braków w uzbrojeniu i kadrach. Jednak decydujące mogą tu być zamiary polityczne Kremla, który po niedawnej umowie regulującej eksport zboża z Ukrainy i rozmowach w Stambule wysyła sygnały, że jest gotowy do rozmów o zamrożeniu wojny. To przebiegła polityka, która jest sondowaniem reakcji Zachodu i próbą wywierania presji na Kijów, by pogodził się okupacją ukraińskiego terytorium.

– Kaszalot połknął dwa regiony i teraz mówi: zamroź konflikt. Potem sobie odpocznie i za dwa, trzy lata weźmie kolejne dwa regiony i znów powie: zamroź konflikt. I będzie szedł dalej i dalej. Na sto procent – powiedział Zełenski w rozmowie z WSJ.

Wiadomości
Nie “republika ludowa” tylko aneksja. ISW o planach Rosji wobec Charkowa
2022.07.10 09:34

Wiele wskazuje na to, że Moskwa próbuje powtórzyć manewr z 2015 r., z tzw. porozumień mińskich. Wówczas „zamrożony” był konflikt na Donbasie. Faktycznie jednak trwał nadal, z okresowymi ciężkimi walkami oraz stałym zagrożeniem eskalacji i ustabilizowaną linią frontu stale płonącą z powodu ostrzałów artyleryjskich. Takie rozwiązanie dziś oznaczałoby zwielokrotniony płonący „Donbas”. W czerwcu ukraiński sztab oceniał długość linii frontu na 2450 km z linią aktywnych działań wojennych 1105 km. Łatwo sobie wyobrazić, że licząca ponad tysiąc kilometrów, płonąca granica, obsadzona przez setki tysięcy żołnierzy, sparaliżowałaby życie w każdym dużym i dostatnim państwie.

Do tego Rosjanie praktykowaliby regularnie zrywanie zawieszeń broni i ataki rakietowe na ukraińskie miasta i infrastrukturę łącząc je z dywersją, sabotażem i destrukcją sceny politycznej. Czekając na chwilę słabości Ukrainy i Zachodu, by pójść dalej. Zamrożenie wojny dziś jest prostym przepisem na dalszą, skuteczniejszą agresję Rosji i upadek Ukrainy.  Dlatego, planując odbijanie okupowanych ziem, Kijów chce narzucić Kremlowi inną logikę zakończenia wojny. Trudno oczekiwać, by próba przełamania impasu wyglądała jak klasyczna kontrofensywa na całej linii frontu. Raczej będzie to kroczące przejście do działań zaczepnych ukraińskiej armii oraz liczne, punktowe ataki.

Wiadomości
ISW: Rosjanie bez znaczących sukcesów na polu walki. Trwają przygotowania do aneksji ziem ukraińskich
2022.07.26 08:20

Zwłaszcza na południu, bo odzyskanie obwodu chersońskiego, zaporoskiego i odrzucenie Rosjan od Morza Czarnego ma kluczowe znaczenie dla przyszłości Ukrainy. Nawet ograniczone sukcesy Ukrainy w odzyskiwaniu terytorium mogą zmienić wiele i zmusić Kreml do negocjacji na innych niż obecnie warunkach. Żeby przeprowadzić odzyskanie utraconych terenów Kijów musi mieć jednak więcej sprzętu, amunicji i systemów rakietowych. Amerykańscy kongresmeni mówią o konieczności dostaw rakiet ATACMS (zasięg 300 km), a media spekulują czy ukraińskie lotnictwo nie dostanie zachodnich myśliwców (np. F-16). Czasu jest mało, bo we wrześniu Rosja planuje anektować terytoria okupowane po przeprowadzeniu fikcyjnych „referendów”. A to stworzy zupełnie nową sytuację. Zagrabionych części terytorium Ukrainy Kreml będzie bronił do opadłego.

Michał Kacewicz/ belsat.eu

Inne teksty autora w Dziale Opinie

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności